-Trzeba ci wyjaśnić parę rzeczy- powiedziała Marshall zamykając za sobą drzwi. -To nie jest zwykły sierociniec jak z amerykańskich serialików. Tu jest tylko dziewiecioro dzieciaków, a Catherine jest trochę jak nasza matka, chociaż... Ciotka byłoby odpowiednim słowem.
-Okej...- powiedziałam cichutko.
-To pokój, w którym zamieszkasz do chwili gdy ktoś cię zaadoptuje. Chociaż wątpię, żeby to się stało. Eleanor z pokoju obok siedzi tu całe 10 lat.- kontynuuje dziewczyna, a Brooklyn usiadła za biurkiem. Loyal na piętrowym łóżku zaś chyba zasnął. Nie odezwał się ani słowem odkąd tu przyszłam.
-Aha, jak coś, to jedno łóżko piętrowe jest zajęte, a na drugim śpi tylko Marshall, więc ty śpisz nad nią.- Brooklyn odwróciła się w naszą stronę.
Spojrzałam na piętrowe łóżko, o którym mówiła Brooke. Koło dolnego łóżka wisiały plakaty jakiekiejś znanej artystki muzycznej przyklejone naklejkami w przeróżnych kształtach. Były słoneczka, serduszka, kotki, cukierki, lizaki, motylki i inne tego typu urocze pierdółki.
Ładnie sobie tu urządzili.
Koło tego łóżka było biurko, a nad nim wisiało lustro. Wokół niego były różne bazgroły, naklejki i napisy. Jeden rzucił mi się w oczy- "Chcę do domu" a kilka centymetrów pod nim "żartuję XD".
Coś pokuło mnie w płucach.
Ktoś miał okropne dzieciństwo?
Patologiczny dom?
Kto...?
Chciałam się dowiedzieć za wszelką cenę.
Podeszłam do biurka i zaczełam czytać resztę napisów. "Tęsknię za moim kotkiem", "Co-comparisant is killing me slowly!" I różne podpisy.
-A właśnie- zaczyna Marshall -W tym pokoju mamy taką małą tradycję. Jak z Loyal'em przyjechaliśmy do tego miejsca po naszej... Am... Przygodzie w domu, byliśmy jedyni w tym pokoju. Postanowiliśmy się podpisać koło lustra, a zawsze jak będzie u nas źle, narysujemy, albo napiszemy tu coś.
CZYTASZ
Vanilla's perfume
Teen FictionVanilla Lockboard to szesnastolatka która po śmierci matki, swojej jedynej opiekunki trafia do domu dziecka. Nigdy nie było jej trudniej, a jedyna rzecz, którą matka zostawiła jej po sobie to naszyjnik z pereł, który często ubierała. Vanilla trafia...