2. Drozd cz. I

21 4 0
                                    

mały prezent ode mnie z okazji halloween~



Zamknięta, ukryta, uwięziona — wspaniała.


Budzi się o zmroku. Ktoś gładzi jej włosy. Otwiera oczy i przygląda się Tom siedzącej na skraju łóżka, która uśmiecha się delikatnie, gdy widzi, że się obudziła. Ma na sobie fioletową suknię z czarnymi elementami takimi jak kokardy czy pas. Szyję zdobi biała wstążka, a po dokładniejszym przyjrzeniu się strojowi można dostrzec inne elementy ubioru tego koloru: kolczyki z perłami, wykończenia kokardek na dekolcie i trenie, halka wyłaniająca się zza ciemnofioletowych fałd materiału.

— Przespałaś cały dzień — oznajmia zadowolona.

Harry podrywa się i rozgląda po pomieszczeniu. Za oknem faktycznie jest już ciemno.

— Byłam tak zmęczona, że zasnęłam w ubraniu — stwierdza żałośnie.

— Czas więc na wspólną kąpiel! — Tomlyn klaszcze w dłonie, a jej uśmiech staje się drapieżny. Jak za sprawą magicznego zaklęcia służki wnoszą wannę, do której na przemian wlewają zimną i ciepłą wodę, by uzyskać odpowiednią temperaturę.

Harry wygania z pokoju uśmiechniętą Tom, nie jest gotowa na takie obnażenie. Do kąpieli musiałaby ściągnąć przecież wszystko!

— Innym razem! — dobiega ją rozbawiony głos.

Wykrzywia wargi. Innym razem. Psia ją mać. Czuje wilgoć między nogami, co tylko sprawia, że jest jeszcze bardziej zła i poirytowana. Nie wie tylko czy na propozycję Tom, czy na swoją odmowę.

Po kąpieli postanawia samodzielnie zwiedzić rezydencję, wciąż bojąca się konfrontacji z żoną, wciąż trochę na nią obrażona. Obrażona przez wewnętrzny konflikt, który wzbudza w niej frustrację. Czuje, że nie jest sprawiedliwa w swoim osądzie, ale ostatnie czego teraz potrzebuje to seks, dlatego wybiera samotność, by ochłonąć.

Wybiera się do kuchni, gdzie z uśmiechem ulgi zuważa Molly krzątającą się przy miskach. Uśmiech rzednie, gdy zauważa minę kobiety: zasmuconą, z zaczerwienionymi oczami i ciemnymi cieniami. Każda zmarszczka jest uwydatniona.

Siada przy stole, a Molly podskakuje, wzdrygając się.

— Och... To pani — mówi z widoczną ulgą. Sili się na chwiejny uśmiech, który szybko opuszcza jej twarz. — Czym mogę służyć?

Harry wzrusza ramionami.

— Niczym konkretnym.

— Może kompotu? — Pospiesznie nalewa jej czerwonego napoju, gdy nie słyszy z jej strony żadnego sprzeciwu.

Upija łyk, kiwa z uznaniem głową, czym zarabia na kolejny uśmiech. W końcu nie wytrzymuje i pyta:

— Coś się stało?

— Nie... — odpowiada. — Dlaczego pytasz?

— Wydaje się pani... taka smutna, przygaszona... zmęczona.

— Ach. — Kiwa głową, błysk w oczach gaśnie. — To pewnie dlatego, że zbliża się rocznica. Zawsze staję się wtedy niespokojna... To już trzy lata będą.

— Trzy lata od czego? — Ciągnie kobietę za język.

— Od zaginięcia mojej córki. Nazywa się Ginewra. — Harry zwraca uwagę na użycie czasu teraźniejszego. Molly wzdycha ciężko. — To była okropna noc.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 30 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Krwawe kwiaty na twej skórze |tomarry|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz