Trasa koncertowa Raydena Sandersa okazała się strzałem w dziesiątkę i cieszyła się takim zainteresowaniem jakiego żadne z nas się nie spodziewało, ale w sumie nie powinno nas to tak bardzo dziwić, ponieważ każdy z nas doskonale zdawał sobie sprawę, że gdy Our Band zawiesił swoją działalność, to właśnie solowa kariera Raydena cieszyła się największym zainteresowaniem.
Nigdy nie potrafiłam zrozumieć dlaczego chłopak zdobył większą sławę niż jego pozostali przyjaciele z zespołu. Bo moim zdaniem cała piątka jest tak samo utalentowana i jako solowi artyści tworzyli tak samo dobrą muzykę, więc każdy z nich powinien otrzymać taką samą popularność.
Jednak jak każdy dobrze wie nie od dziś, że świat nie jest sprawiedliwy i tylko Rayden otrzymał taką szansę od losu, a reszta chłopaków mimo ogromnych starań zostawała w tyle. To było dla mnie tak samo frustrujące jak i przykre, bo ja sama jako fanka poczułam największą więź ze Scottem i uważałam, że jego muzyka jest tak samo dobra jak Raydena, więc świat powinien dać im tę samą szansę jako solowym artystom.
Przez to jak dużym zainteresowaniem cieszyła się pierwsza solowa trasa Raydena po tym jak Our Band powrócił na scenę, to nasz przyjaciel zdecydował się dorzucić kilka dodatkowych koncertów. I takim sposobem trasa jego najnowszego albumu liczyła ponad pięćdziesiąt koncertów.
To była prawie połowa więcej niż miał Our Band, a Rayden oprócz swojej trasy musiał pamiętać o tym, że trasa zespołu dalej trwa i musi brać w niej udział. Osobiście nie byłam zbytnio za tym ile koncertów liczyła ta trasa, ale ja byłam jedynie managerką Our Bandu i nie miałam podstaw, aby w jakikolwiek sposób decydować o jego solowej karierze. Dlatego jedyne co mi pozostawało to cieszyć się szczęściem mojego przyjaciela, bo mimo ogromnego zmęczenia i wysiłku który wkładał w to, żeby wszystko wyszło idealnie, to widziałam w nim też ogromną radością i dumę.
A mi jedynie zależało na ich szczęściu, a widziałam, że Rayden jest szczęśliwy i się spełnia, więc jedyne co mi zostało, to stanie u jego boku wspierając go i pilnując tego, że kiedy za bardzo odda się karierze i zapomni w tym wszystkim o sobie, to będzie mój moment, aby sprowadzić go z powrotem do normalnego życia.
— Brakuje tutaj Raydena — westchnęłam smutno, kiedy wraz z moimi przyjaciółmi siedzieliśmy w salonie Scotta korzystając z wolnego czasu, który mamy między koncertami.
Nasz przyjaciel natomiast nie mógł sobie pozwolić na takie przyjemności, bo kiedy my po koncercie Our Bandu wracaliśmy do Anglii czekając na kolejny, to Rayden leciał do innego kraju, aby wyrobić się na swój koncert.
— Nie minął nawet tydzień odkąd go nie ma — powiedział ze śmiechem Luke, ale ja wiedziałam, że jemu brak obecności przyjaciela doskwiera równie mocno jak mi. Bo zaraz po mnie i Scottcie, to właśnie z nim blondyn spędzał najwięcej czasu, a teraz wszystko diametralnie się zmieniło i wiedział, że drzwi domu przyjaciela nie są już dla niego zawsze otwarte, bo szatyna nawet w tym domu nie było.
W momencie kiedy tylko Rayden poinformował mnie o swoim pomyśle solowej kariery, to wiedziałam, że brak jego osoby obok wpłynie na mnie, ale nie spodziewałam się chyba, że aż tak.
Trochę czułam się jakby ktoś umarł, a ta myśl, że nie mogę wsiąść w samochód i za dziesięć minut być pod jego domem, aby się z nim zobaczyć zabijała mnie od środka. Chyba ta myśl, że zawsze był blisko wpływała na mnie kojąco, a teraz wraz z rozpoczęciem jego solowej kariery to wszystko zniknęło.
— Wiem, ale brakuje mi go. A może wy możecie mi obiecać, że nie wrócicie do swoich solowych karier, żebym nie musiała przeżywać tego jeszcze cztery razy. — Nagle w pomieszczeniu zapadła cisza, która sugerowała jednoznaczną odpowiedź. — Jesteście najgorsi — jęknęłam, a na mojej twarzy pojawił się niewyraźny grymas.

CZYTASZ
Our Band together
RomantikDzięki chłopakom Diana jest w końcu szczęśliwa i wydaje się, że tak już zostanie, ale dziewczyna nie spodziewa się, że życie ma dla niej jeszcze więcej niespodzianek. Jednak tym razem może nie być już tak kolorowo i będzie musiała stawić czoła sytua...