Rozdział 2

94 3 0
                                    

Siedzieliśmy w szóstkę w garderobie chłopaków, gdzie moi przyjaciele przygotowywali się do koncertu. To był już drugi koncert zespołu w tym roku, a już za lekko ponad dwa miesiące druga trasa Our Bandu po powrocie miała dobiec końca. Przez moment mogliśmy być znowu wszyscy razem, więc ja chciałam jak najlepiej wykorzystać ten czas, który jest nam dany.

Po spędzeniu praktycznie całego dnia z moimi przyjaciółmi, nie mogłam ukryć, że brakowało mi już tego czasu, który spędzaliśmy w komplecie. Kiedyś to była codzienność, a teraz spędzanie czasu w szóstkę, było dla mnie jak jakieś święto.

— No debile — nie mogłam przestać się śmiać, po tym jak Scott wrócił do pomieszczenia z papierowym talerzem pełnego bitej śmietany, a następnie postanowił wycelować go w twarz Luke'a. — Wy mieliście się przygotować do koncertu, za pół godziny wychodzicie.

— To Luke jest gotowy — powiedział Scott, starając się powstrzymać śmiech.

— Wiem gdzie mieszkasz — Luke pogroził mu palcem i wyszedł z garderoby, aby doprowadzić się do porządku.

— Szczerze, brakowało mi tego. Koncertowanie z wami, to jest coś co nigdy mi się nie znudzi — Rayden spojrzał na naszą czwórkę z uśmiechem na ustach. Ja skorzystałam z tego, że siedział obok mnie i wtuliłam się w jego ciało.

Przez ten czas kiedy byliśmy osobno, już praktycznie zdążyłam zapomnieć jak dobrze ten facet przytula.

— Wiemy stary, jesteśmy najlepsi — stwierdził Scott, w ogóle nie trudząc się o odrobinę skromności.

— Takich jak my to ze świecą szukać — dodał Noah.

Po chwili koncert Our Bandu się zaczął, a ja obserwowałam ich uważnie z backstage'u. Pomimo tego, że widziałam ich w akcji już niezliczoną ilość razy, to dalej czułam wobec nich taką samą dumę jak i radość, jak podczas ich pierwszego koncertu.

Gdy ten wieczór dobiegł końca i byliśmy w końcu wolni, to Rayden zaproponował nam coś, czego chyba, żadne z nas się nie spodziewało.

— A ty nie masz przypadkiem jutro koncertu? — zapytał go Noah, gdy wysiedliśmy z samochodu, który zaparkował na podjeździe jego domu w Grecji.

— Mam, ale na spokojnie mogę wylecieć jutro z rana, a dziś możemy spędzić tutaj czas. Dokładnie tak samo jak kiedyś, tylko nasza szóstka.

Dokładnie tak samo jak kiedyś

To zdanie zabolało mnie bardziej niż mogłabym się spodziewać. Nie chciałam, żeby nasza przyjaźń w szóstkę i wspólne spędzanie czasu było przeszłością, chciałam żeby to dalej była nasza teraźniejszość.

Jednak na ten moment nie mogłam nic poradzić na to, co działo się aktualnie w naszej grupie, a jedynie mogłam się cieszyć, że i tak mamy możliwość spędzić trochę czasu wszyscy razem.

— Co jest z wami nie tak, mamy zimę? — Stałam przy basenie za domem, ubrana w kurtkę oraz długie spodnie i z załamaniem obserwowałam jak piątka moich przyjaciół pływa w basenie.

— Nie pierdol tylko wskakuj! — Zawołał Scott, który oczywiście był pomysłodawcą tego idiotycznego pomysłu.

Ale po ponad półtora roku przyjaźni z nim, jakoś w ogóle już mnie to nie dziwiło, że tam gdzie głupie pomysły tam musi być Scott Tyler.

Mogłam mieć jedynie nadzieję, że w przyszłości Reign będzie trochę bardziej mądrzejszy niż jego tata. Scott niby był z nas wszystkich najstarszy, ale on i bycie dojrzałym jakoś do siebie nie pasowało.

— Ja w porównaniu do was czasem używam mózgu i nie chcę się przeziębić. A teraz pójdę do domu i zrobię dla nas wszystkich kakao, bo po tym jak wyjdziecie z basenu, to przyda wam się coś ciepłego do picia.

Our Band togetherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz