Rozdział 1

8 3 3
                                    

Dwudziestodwuletni czarnowłosy mężczyzna z zielonymi oczami o imieniu Charles kroczył pośpiesznie przed siebie, oczywiste to było że to nie był jego dzień, nie dość że nie miał czasu z rana na porządne ogarnięcie się to jeszcze był spóźniony z dobre dwadzieścia minut, żeby jeszcze było mało oczywiście musiało padać a on jak idiota musiał zapomnieć parasolki z domu. Sama ilość przekleństw wypowiedzianych w jego myślach przez całą drogę była nie do przeliczenia. Oczami wyobraźni widział już jak jego ojciec krzyczy na niego za to spuźnienie, mówiąc że mógłby okazać w końcu trochę wdzięczności bo przecież mógł go wyrzucić za drzwi i kazać mu radzić sobie sam, lecz jednak pozwolił mu pracować u niego, prawda jego ojciec nie był najmilszą osobą jaką można by było poznać.

Gdy po około jeszcze dziesięciu minutach dostał w końcu do małego skromnego budynku który służył jako Stolarnia wszedł do środka i już od razu mógł usłyszeć jak jego ojciec krzyczy na jednego z pracowników. Nie było dnia w którym jego ojciec by nie nakrzyczał na jednego z pracowników, zawsze znajdywał się powód by utrudnić dzień osobom które tutaj pracowały, od dziecka zastanawiał się dlaczego ojciec był taki może było tak dlatego ponieważ chciał utrzymać rodzinę na jak najlepszym poziomie albo co najmniej w miarę przyzwoitym poziomie, co przy obecnych czasach nie było łatwe, jeżeli był to ten powód to oczywiście chciał dobrze jednak zatracił siebie przy tym. Charles słyszał jednak sporo opowieści od jego matki o tym że jego ojciec nie zawsze taki był jednak trudno mu było w to uwierzyć, odkąd skończył pięć lat jego ojciec często na niego krzyczał, a gdy skończył osiem lat jego ojciec zaczął go bić, za najmniejsze błędy albo po prostu dla rozrywki. Gdyby nie fakt że nie chciał zostawić jego matki która jak na ironie nie chciała opuścić jej męża, już dawno by się wyniósł z domu.

Nie chcąc jednak rozmyślać o tym Charles ostrożnie i po cichu udał się do pomieszczenia socjalnego i po kilku minutach wyszedł z niego będąc gotowym do pracy. Wziął się do pracy by dokończyć zamówienie klienta który zamawiał trumne na pogrzeb, kiedy skupiał się na jego pracy podszedł do niego Edmund, jego przyjaciel z dzieciństwa i jego pierwsze zauroczenie. Edmund był wysokim blondynem o brązowych oczach, znali się od liceum, i od tamtego czasu byli nie rozłączni, Charles w szkolnym okresie myślał że się w nim zakochał jednak zdał sobie sprawę po miesiącu że to nie była miłość a po prostu przywiązał się do Edmunda ponieważ ten oferował mu troskę i zainteresował się nim, oraz był jego pierwszym prawdziwym przyjacielem. Charles nigdy nie był towarzyskim typem, prawda chciał mieć przyjaciół jednak często relacje jakie zawierał były krótkie, oraz nie potrafił ich utrzymać przez to że miał okresy w których wolał nie wychodzić z domu i wogule ruszać się gdziekolwiek. Edmund był jego pierwszym
Trwalszym przyjacielem.

-Szef nie jest za bardzo w chumorze dzisiaj-odezwał się blondyn

-nic nowego, wiesz jaki jest nie ma dnia gdzie coś go nie rozdrażni-odpowiedział mu Charles

-Prawda, twój ojciec nigdy nie był za miłym człowiekiem, pamiętam raz jak prawie mnie pobił gdy pierwszy raz nas zauważył bo myślał że jestem twoim chłopakiem-zaśmiał się Edmund na to wspomnienie, Edmund nie wiedział że jego przyjaciel był homoseksualny , Charles nigdy nie zebrał się na odwagę żeby mu to powiedzieć bo nigdy w sumie nie rozmawiali o homoseksualistach, nie znał jego punktu widzenia i czy wogule tolerował osoby homoseksualne.

-Tak, ledwo go od ciebie odciągnąłem-zaśmiał się, z biegiem czasu ta sytuacja wydawała się komiczna, jedank wtedy bał się o swojego przyjaciela, po tym zdarzeniu panikował że Edmund nie będzie chciał się z nim wogule przyjaźnić, na całe szczęście tak się nie stało.

-Czasem myślę że on nadal myśli że się spotykamy czy coś-powiedział

-wątpie, jak by tak nadal myślał to już dawno bym skończył pod ziemią-odpowiedział

-prawda-Edmund powiedział zanim oboje wrócili do pracy

Dzień się cholernie dłużył, jeszcze bardziej niż zazwyczaj dodatkowo Charles musiał zostać po godzinach w pracy za to spuźnienie, udało mu się jednak uniknąć konfrontacji z ojcem za to jego spuźnienie, ponieważ jego ojciec nadal nie wychodził z jego biura, pewnie siedział tam i podpijał.

Gdy godziny mijały powoli a w końcu godziny Edmunda oraz innych pracowników dobiegły końca Charles został sam z jego ojcem, co było dziwne bo zazwyczaj jego ojciec urywał się z pracy tak szybko jak tylko mógł by mógł pójść do baru, by się porządnie napić i wrócić do domu pijany, dzisiaj tak jednak nie było.

Charles postanowił sprawdzić stan jego ojca, jak bardzo zdążył się upić, widok jaki go zastał nie był czymś nowym, jego ojciec siedział na krześle spiąć przy biurku, Charles podszedł po cichu nachylając się i przysłuchując się czy jego ojciec oddycha, skończy w piekle licząc ile razy miał już nadzieję że nie usłyszy jego oddechu.

Charles zdecydował się zostawić ojca w jego gabinecie, zajął się swoimi sprawami, zanim nie usłyszał otwierania drzwi, było już kilka minut po zamknięciu jedank do głównego holu zauważył jak ktoś wchodzi był to mężczyzna o jasnej karnacji na około w jego wieku albo lekko starszy, miał schludnie uczesane czarne lekko przydługawe włosy, był lekko wyższy od niego, jednak co najbardziej przykuło jego uwagę to jego piękne niebieskie oczy, drugą rzeczą jaką przykuła jego uwagę był ubiór który świadczył że na pewno był zamożny.

-przepraszam ale już zamykamy-powiedział uprzejmie, nie wpatrywał się w długo na tego mężczyznę chociaż mógł przyznać że mógłby to robić godzinami

-tak widziałem o jakich godzinach jest zamykane, jednak nie mogłem się pojawić wcześniej a mam pilne zamówienie, a z tego co słyszałem to to jest najbliższa stolarnia w okolicy-Mężczyzna grzecznie odpowiedział, a Charles nie mógł odmówić przyjęcia zamówienia, co prawda mógłby spławić mężczyzne tym że jest zamknięte i spieszy mu się do domu jednak był zbyt dobry na to a po za tym przyjęcie zamówienia nie trwa przecież tak długo a i tak musi tu siedzieć dłużej za to że się spóźnił.

-dobrze, rozumiem moge przyjąć zamówienie-Charles powiedział, i przeszedł do zbierania zamówienia, przy przyjmowaniu zamówienia dowiedział się że mężczyzna który się tu pojawił miał na imię Robin, zamienię nie było pilne dotyczyło ono jednej trumny i o wyrobów dekoracyjnych na ślub, no tak, taki przystojny mężczyzna nie mógłby przecież być singlem no chyba że te wyroby dekoracyjne były dla na przykład jego znajomego. W tym momencie Charles mentalnie strzelił sobie z liścia fakt mężczyzna był przystojny oraz był w jego typie, oraz prawda mógłby się wpatrywać w jego oczy godzinami jednak był on zupełnie obcy i jedyne co znał to jego imię i nazwisko więc musiał opanować jego myśli, bo i tak zobaczy go pewnie dwa razy w życiu, teraz przy składaniu zamówienia oraz przy odbiorze.

Po przyjęciu Zamówienia Robin zostawił do siebie kontakt, mówią że chciałby być informowany o tym jak przebiega produkcja jego zamówienia, a Charles pomyślał tylko jedno słowo wtedy "idealista"

Przy zbieraniu zamówienia nawiązali krótką konwersacje, o jakiś nie istotnych rzeczach, jednak mężczyzna poszedł jak tylko Charles przyjął zamówienie.

Charles westchnął patrząc na zegar widząc że jeszcze trochę czasu zostało zanim będzie mógł zwrócić, sprawdził jeszcze co u jego ojca, i zajął się tym co miał się zająć i gdy w końcu minęły ostatnie sekundy, mógł wrócić do domu.

Wyszedł z Stolarni zostawiając jeszcze dorobiony klucz jego ojcowi by mógł wyjść, kiedy się obudzi. Nie miał zamiaru wracać do domu z upitym ojcem przez całą drogę która nie oszukujmy się była długa. Więc wrócił sam do domu, od razu idąc do jego pokoju, jego marzeniem było w końcu wyniesienie się stamtąd jednak wiedział że to by oznaczało że musiał by zostawić matkę samą z ojcem a ten by ją zatłukł na śmierć.

Zmęczony padł na łóżko nie martwiąc się by nawet się przebrać, ciesząc się że jutro będzie mieć dzień wolny, bo oszalał by gdyby miał jeszcze iść do tej Stolarni z samego rana zasnął.

_________________________________________
1310 słów

Pierwszy rozdział książki, oraz pierwszy rozdział odkąd wróciła mi wena która miałam w 2021 roku, więc trochę zapomniałam jak się powinno pisać, dialogi mogą być drętwe  jedank staram się nad nimi pracować.
Mam nadzieję że jednak rozdział nie był taki zły patrząc na to że jest to rozdział wprowadzający.

Miłego dnia/wieczoru/nocy <3

Solider LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz