Prolog

29 6 1
                                    


Chiara

Zabiłam ją. Patrzyłam na jej wykrzywione w nienaturalnej pozycji ciało, ciemną plamę krwi na kremowym dywanie i kawałki przejrzystego szkła, które rozprysło się dosłownie wszędzie. Były one pozostałością po ogromnym wazonie, którym zadałam ostateczny cios. Nigdy nie byłam typem ofiary. Wychowałam się wśród dwóch, charakternych braci, którzy rywalizowali o miejsce ojca w przyszłości, nie mniej czasu spędziłam z bliźniakami od Morettich, którzy byli w moim wieku. Miałam szansę obserwować z boku ten wredny świat i wyciągnąć swoje wnioski. Musiałam być samowystarczalna i silna, nawet jeżeli komuś wydawało się, że pełnię rolę rodzinnej maskotki, ozdoby i księżniczki. Jako młoda dziewczyna bywałam zabójcza, chcąc udowodnić wszystkim, że nie trzeba traktować mnie jak lekkiego, delikatnego puchu i chronić przed życiem. Nie powinni myśleć, że z krnąbrnego dziecka stałam się nagle dojrzałą gęsią, podobną do wszystkich innych. W końcu skończyłam studia, otworzyłam kancelarię, wyszłam za mąż i pogodziłam się z naturalnymi procesami, które w związku z tym następują. W mojej krwi płynęło jednak mnóstwo niepokoju, braku satysfakcji i dopełnienia. Nie tak wyobrażałam sobie dorosłe życie i chyba dzisiaj cała ta złość znalazła ujście. Nie chciałam robić sobie psychoanalizy i lepiej, że ucierpiał na tym ktoś kto nie był mi bliski i sam się wpakował w gówno.

Zdrady znałam i widywałam od dziecka. Faceci zawsze byli usprawiedliwiani, a wiele z żon nawet cieszyło się z takiego obrotu sprawy. Mafijni mężczyźni rzadko bywali delikatni, a doprawieni nutą alkoholu i narkotyków stawali się nieobliczalni. Kobiety powinny bardziej się szanować. Ta dziwka miała najwyżej dwadzieścia lat i czekała na cudzego męża w jego mieszkaniu. Ruchalni. Tak ja nazywałam to miejsce, oddalone od centrum, urządzone praktycznie, przez sprzedawcę, bez kamer na klatkach i przed budynkiem, które bywały zmorami w hotelach. Domenico kupił mieszkanie w tajemnicy przede mną, co najmniej tak mu się wydawało, ale mało rzeczy mogło się przede mną ukryć w mieście takim jak Palermo.

Nie zamierzałam skarżyć się ojcu, chociaż dopiero kiedy patrzyłam na ciało docierało do mnie co tak naprawdę zrobiłam. Większość kobiet byłaby pewnie bardziej przerażona obawiając się więzienia i koszmarów, ale ja wychowałam się w mafii, widziałam niejedną śmierć i wiedziałam, że nie trzeba ponosić konsekwencji za złość, o ile ma się dość zasobny portfel i odpowiednie nazwisko. Ja miałam. Mój ojciec był Donem jednej z dwóch najpotężniejszych rodzin na Sycylii, a wyszłam za doradcę drugiej strony. To nie było małżeństwo wiązane, nikt mnie do niego nie zmusił, chociaż czasem żałowałam, że nikt mnie od tego nie odwiódł. W naszym świecie presja na małżeństwo była tak duża, że człowiek wchodził w ten cholerny związek, aby mieć święty spokój. Może powinnam zostać wieczną singielką, albo wdową. Domenico potrafil mnie porządnie wkurzyć, ale nie byłabym zdolna do pozbycia się go tylko dlatego, że nasz związek stał się nieco nudny i jałowy.

Spojrzałam na zegarek. Miałam półtorej godziny, aby coś zrobić. Wahałam się, chociaż w tym wypadku musiałam pozostawić wszystko zimnej kalkulacji, która nie raz pomogła mi w życiu. Mogłabym zostawić to mężowi mówiąc, że powinien sam posprzątać po imprezie, którą zorganizował dwóm kobietom. Chyba nie myślał, że będę patrzeć jak robi ze mnie idiotkę, oficjalnie, na prawo i lewo. Nie myślałam też o rozwodzie, porażka nie wchodziła w grę.

Może nie straciłabym nad sobą panowania, gdyby dziwka raczyła się zamknąć nie oceniając mnie jako żony. Niezaprzeczalnie płynęła we mnie krew mojego ojca i moje wielkie ego nie pozwoliło mi olać jej słów.

Zanim się dobrze zastanowiłam wybrałam imię Luciano w telefonie i nacisnęłam zadzwoń. Moretti był synem drugiego z sycylijskich Donów. Choleryk, narwaniec, rasowy diabeł i gorszy bliźniak. Wiele osób w Palermo obawiało się jego przyszłych rządów, ponieważ nigdy nie było wiadomo co mu odbije. Prywatnie to jednak mój przyjaciel od wczesnego dzieciństwa i chociaż nasze więzy się nieco rozluźniły od kiedy zyskałam męża to zawsze mogłam na niego liczyć i wiedziałam, że dzisiaj również mnie nie zawiedzie. Odebrał po trzech sygnałach, chociaż nie miałam wątpliwości, że był zajęty, co potwierdzał zawiedziony damski głos w tle. Zawsze to samo, mężczyźni nie potrafili wymyślić sobie innych rozrywek na wieczór?
— Zabijam dziwkę mojego męża — powiedziałam bez wstępów. Wiedział przecież, że nie dzwonię, aby się tym pochwalić, liczyłam, że zrozumie, że potrzebuję pomocy. Nie umiem o nią prosić sama z siebie.
— Podaj mi adres — padło z drugiej strony. Znaliśmy się ponad trzydzieści lat, od zawsze. Jego słowa sprawiły, że się uśmiechnęłam pod nosem i od razu podałam mu namiar. Rozłączył się sekundę później, ale nie byłam zawiedziona, ponieważ po dziesięciu minutach stanął w drzwiach. Siedziałam na łóżku obok ofiary i paliłam papierosa.
— Wszyscy macie ruchalnie w jednej dzielnicy? — zapytałam poprawiając włosy. Wymieniliśmy się uśmiechami. Jego koszula nie była do końca zapięta, ale szyty na miarę garnitur idealnie leżał na szerokich barkach. Nawet włosy w nieładzie nie odbierały mu perfekcyjności. Luciano był najbardziej pożądanym kawalerem na całej Sycylii, ale wątpiłam, aby którakolwiek z bab była w stanie go usidlić. Wszyscy moi partnerzy byli o niego nieustannie zazdrośni, ale dla mnie Luciano był jak ulubiony brat, o wiele lepszy od tych, z którymi łączyły mnie więzy krwi. Ceniłam w nim to, że jako jednemu z nielicznych w rozmowie ze mną krew nie odpływała do kutasa, chociaż były okresy w naszym życiu, że lubiłam trochę go podrażnić dla przekory. Nasze rodziny spotykały się w co drugą niedzielę i wiedziałam o przyszłym donie Moretti więcej niż ktokolwiek inny.
Wzruszył ramionami.
— To by wiele ułatwiało — zażartował patrząc uważnie na moje dzieło i kiwając z niedowierzaniem głową. Zupełnie jakby zapomniał do czego jestem zdolna. Trudno uwierzyć, że w jego oczach byłam grzeczną dziewczynką, chociaż poznał mnie z każdej możliwej strony. Nikt chyba nie znał tak wielu moich twarzy jak on.
— To nie tylko jej wina — zauważył Luciano. Trochę mnie bawił fakt, że nie miał najlepszego zdania o moim mężu, chociaż wcześniej ich współpraca wydawała się przebiegać całkiem harmonijnie, a nawet czasem spotykali się po pracy, aby pograć w pokera, napić whisky i podrywać dziewczyny. Zupełnie jakby Luciano był zazdrosny, z czego żartowałam, kiedy byliśmy sami. Ego mojego męża nie potrafiło znieść tego typu docinków.
— Znowu będziemy się w to bawić? Byłeś kiedyś z kobietą dłużej niż przez dwa wytryski? — zapytałam — i wątpię, aby to miało się zmienić. Ty się nigdy nie ustatkujesz — podkreśliłam, jednocześnie mój wzrok wyrażał pewne zniecierpliwienie, ponieważ mój przyjaciel urządzał zbędne dyskusje zamiast wziąć się do roboty.

Luciano

Nawet trochę mnie to bawiło. Jedyna mafijna żona, która pozbyła się kochanki nie pytając o zgodę męża, a potem ze stoickim spokojem paliła papierosa przyglądając się swojemu dziełu. Oto i Chiara, trudno podejrzewać tę kobietę o jednowymiarowość. W naszym zamkniętym świecie wciąż rządziły stare zasady: kobiety wychowywały dzieci i dbały o dom, nie miały prawa do sprzeciwu. Teoretycznie od kilku pokoleń byliśmy niczym monarchia: wpływowi, bogaci, odziani w najlepsze ubrania i kupujący najbardziej luksusowe dobra. Byłem prezesem świetnie prosperującej firmy, a moja rodzina miała udziały w wielu spółkach. Mój ojciec był w teorii na emeryturze, tak samo jak ojciec Chiary, co nie zmieniało faktu, że absolutnie każdy na wyspie trząsł przed nimi portkami. Stary ład się nie zmieniał, donowie nie oddawali władzy przed śmiercią, a kobiety przed trzydziestką musiały wyjść za mąż i jeżeli nie chciały słuchać na obowiązkowych, niedzielnych obiadach ludowych mądrości to powinny do tego czasu mieć conajmniej dwójkę dzieci. Chiara poznała Domenico przeze mnie, a ja wiedziałem, że zasługiwała na coś lepszego. Mógłbym strzelać w ciemno, że nie będzie znosiła zdrad z godnością i jej mąż powinien wiedzieć, że w jej przypadku klasyczne zasady nie obowiązywały. Była mafijną księżniczką, mogła żądać więcej. Tymczasem wyeliminowała jakąś tanią dziwkę, a broniła skurwiela, czego nie pojmowałem. Chiara od dziecka była inna, różniła się od moich dwóch delikatnych sióstr, w nieposłuszeństwie wyprzedzała mojego brata bliźniaka i była dla mnie doskonałym kompanem. Sprawialiśmy, że nasi rodzice dostawali gęsiej skórki i głowili się nad tym na jakie kary zasługujemy. Oczywiście ja zawsze obrywałem bardziej, na co wcale się nie żaliłem, ponieważ chciałem być twardym mężczyzną, nawet kiedy miałem pięć czy dziesięć lat. Zawsze chciałem zastąpić ojca. Chiara miała dwóch dziesięć lat starszych braci i jednego rok młodszego, ten ostatni zginął w tajemniczych okolicznościach, kiedy jeszcze byliśmy zbyt mali, aby rozumieć o co chodzi.
— Naprawdę będziesz teraz analizował moje życie i motywy? — Chiara cmoknęła. Czasem się jej bałem, ponieważ miałem wrażenie, że siedzi w mojej głowie, a bałem się naprawdę niewielu rzeczy i osób.
— Ja? Ustatkuje się, kiedyś, jak znajdę kobietę, która sobie ze mną poradzi, albo ewentualnie z kobietami. od których nie mogę się opędzić — zażartowałem, chociaż moja twarz miała poważny wyraz, nie miałem wątpliwości, że Chiara czuje doskonale, że wcale nie mówię poważnie . Przełożyła nogę przez nogę, gdybym jej nie znał pomyślałbym, że mnie uwodzi. To jednak nie wchodziło w grę. Po sekundzie spoważniałem jeszcze bardziej.
— Jedź do domu — powiedziałem. Roześmiała się wstając, kiedy podeszła bliżej zmrużyła oczy patrząc mi intensywnie w tęczówki.
— Wiedziałam. Wielki pan Moretti nie będzie brudził swoich szat cesarza — uśmiechnąłem się kącikiem ust. Miała rację, miałem od brudnej roboty ludzi, w przeciwieństwie do niej. Teraz już nie musiałem nikomu nic udowadniać.
— Nie powinnaś stać tak blisko. Domenico jeszcze dostanie zawału — wywróciłem oczami. Tak zupełnie szczerze to miałem gdzieś jego reakcje na cokolwiek.

Kiedy kończyliśmy sprzątać spotkałem jej męża na klatce. Domenico wchodził na górę z bukietem kwiatów. Dziwkarze często udawali romantyków, co było całkiem zabawne, ale kobiety w to wierzyły. Luciano nie bawił się w konwenanse,  a Chiara zdzieliłaby każdego faceta takim bukietem w łeb.
— Kiepsko chowasz swoje kochanki. Nie masz po co tam iść — stwierdziłem. Widziałem minę Domenico. Zrobił się niemal czerwony na twarzy, jednocześnie nie był na tyle głupi, aby bardziej mi podpadać. W końcu to ja miałem wpływ na jego los, a nie odwrotnie. Nie powiedziałem co zrobiła Chiara, powinna sama o tym z nim porozmawiać.

———————————
Zostawcie coś po sobie, abym wiedziała czy chcecie poznać dalszą historię Chiary i Luciano.
Jak podobają Wam się postacie, a szczególnie jej mocny charakter?

Mam plan publikować co dwa tygodnie, zatem spodziewajcie się kolejnej części siedemnastego listopada.

Zimna kalkulacjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz