8. Szkarłatna noc - część II

569 5 0
                                    

Jestem Naomi. Mieszkam w Skjandil. Pracuje w zakładzie krawieckim u pani Sylvii. Przyjaciele mówią mi, że jestem już w odpowiednim wieku by wyjść za mąż, mieć swego mężczyznę. Macham ręką, mówiąc, że kto by mnie chciał. Jestem szarą myszką. Nie to co Nadine, wzorowa piękność. W przeciwieństwie do niej mam za szerokie uda i za duże pośladki, a moje zbyt duże piersi wyglądają jakbym była wykarmiła stadko dzieci a mimo to wciąż było w nich mleko. Mimo to, moje życie jest piękne. Lubię szyć ubrania, w czasie wolnym zbieram polne kwiaty zaplatając z nich wianki, albo leniuchujemy z Nadine nad jeziorem. Jestem ogólnie szczęśliwa, chociaż brak mi mężczyzny, żadnemu jeszcze nie oddałam ani swoich uczuć, ani ciała. A on po prostu przyjechał pewnej strasznej nocy, zniszczył mój bajeczny świat i wziął mnie sobie, nie pytając o zgodę.
Tak więc leżę nago na kamiennej podłodze w tajemniczej sali tortur w Haremie nieznanego mi potężnego królestwa. Leżę to za dużo powiedziane. Nie wiem jak nazwać moje położenie. Głowę i łopatki owszem leżą na ziemi, lecz pupa unosi mi się już w powietrzu, plecy, oparte nieco o drewniany pieniek, mam tak wygięte w łuk, że moja kobiecość znajduje się prawie na wysokości moich piersi. Widzę i czuję jak perły wciąż zwisają z mojej drugiej dziurki i opadają mi na dekolt. Nogi mam szeroko rozłożone, przywiązane do haków wystających z podłogi przy mojej głowie. Ręce mam w kajdanach.
Oni stoją nade mną. Widzę ich nagie sterczące członki, widzę kobiecości i ich piersi.
Najpierw są delikatni. Ich dotyk znów pobudza moją kobiecość. Lecz gdy odczuwam, że jestem już blisko i zaczynam robić się mokra, oni są coraz bardziej brutalni.
Ktoś z nich podchodzi, wyrywa gwałtownie perły z mojego odbytu. Ból jest potworny, pali w środku. Ktoś bije moją gotową na przyjemności kobiecość otwartą dłonią, ściska ją boleśnie, ktoś wkłada we mnie palce, odnajdując łechtaczkę od wewnątrz. Ktoś pochyla się i chlasta mi piersi, Ktoś używa sztucznego metalowego członka na kiju i wbija go w mój odbyt. Moje krzyki rozdzierają ciszę sali tortur, ktoś inny wkłada drugiego metalowego penisa w moją kobiecość. Pracują równomiernie, gdy jeden wychodzi, drugi wchodzi. Widzę to dokładnie nad sobą. W tym czasie inni macają moją łechtaczkę, bawią się sutkami. W końcu Lady Makbet rozbiera się i widzę największe piersi, jakie widziałam kiedykolwiek w życiu. Przyklęka nade mną i każe mi je ssać. Są gorące. Następnie inna z kobiet się z nią zmienia. Siada mi na twarzy, każąc lizać swą cipkę. W tym samym czasie dwóch mężczyzn przyklęka po dwóch moich stronach i biją mnie po piersiach swoimi penisami.
Jestem ich zabawką. Dziewczyną, do spełniania bezecnych fantazji. Jestem bita, gwałcona we wszystkie otwory, wyzywana. Grożą mi, że teraz tak będzie wyglądała reszta mojego życia.
Każde z nich w końcu dochodzi, wylewając na moje ciało swoje soki. Na końcu pozostaje on. Mój pan. Sir Dave. Jako jedyny penetruje moją cipkę swoim wielkim kutasem. Inni spuszczali się tylko na moje ciało, zmuszali do lizania, albo wkładali we mnie różne przedmioty. Stoją dookoła nas i wiwatują, trzymając się za ręcę, lub masturbując. On bierze mnie całą. Zgina nieco swoje potężnie umięśnione nogi i wchodzi we mnie sprawnie z góry. Czuję jak podrażnia moją dziewiczą błonę i w końcu ją przerywa, porusza się we mnie, trzymając mnie za dupę. W końcu dochodzę, moja ciecz wypływa ze mnie. Jednak jego twardy miecz wciąż mnie gwałci. Krzycząc dochodzę po raz kolejny. Przy trzecim orgazmie czuję niekontrolowanie drgawki w miednicy. W końcu dochodzi Dave. Tryska nasieniem na moją cipkę, piersi, kapie też na moją twarz. Wśród zgromadzonych słychać entuzjazm, oklaski. Ja staram się zapanować nad oddechem. Jestem upokorzona, zbita, posiniaczona, brudna oraz spenetrowana na wszelkie możliwe sposoby. Całe moje ciało jest jednym wielkim rozkosznym bólem.
Zrobili już ze mną, co chcieli. Odchodzą, śmiejąc się, rozmawiają o rzeczach, które najbardziej im się podobały. Teraz zostawiają mnie tak, jak związali w niewygodnej pozycji. Właścicielka pereł wkłada mi je znów w dupę. Zwieracze są jeszcze tak luźne, że nie stawiają oporu. Uśmiecha się i mówi że to prezent za dobre sprawowanie. Życzy mi też abym nie musiała przeżyć kolejnej szkarłatnej nocy, aby mój pan był zadowolony ze swojej niewolnicy...
W końcu zostaję sama. Chcę mi się płakać, lecz nie mogę. W końcu zasypiam, albo z bólu tracę przytomność. Potem dowiaduje się, że po kilku godzinach pozwolono innym niewolnic rozwiązać mnie, umyć i położyć do łóżka. Pamiętam to jak przez mgłę i nie wiem, czy cokolwiek z tego, to prawda...

TresowanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz