Po tym gdy dym wydobył się z otworów na wywiew, film mi się urwał. Przebudziłem się dopiero w dziwnym miejscu. Było ciemno jak w dupie i smierdzialo tu wilgocią i grzybem. Dalej byłem zbyt osłabiony by cokolwiek zrobić lub powiedzieć, czułem jednak, że jestem przypięty do czegoś.. Po prostu miałem skute ręce w jakieś kajdanki. Po czasie siły mi wróciły a ciemno było dalej. Poczułem zapach, znałem go, co było dziwne, był to zapach perfum Angeliny - Była obok! Również skuta, nie wiem co tu się święciło ale nie wyglądało to dobrze.
- Psst.. Angela! - Szepnąłem szturchając ją, lecz ona nie odpowiadała. Bałem się, że jest nieżywa. - Obudź się! - Szturchałem ją mocniej aż w końcu dawała jakieś znaki życia.
- Mhm... - Zaczęła coś bełkotać pod nosem. "Ważne, że zyje" Pomyślałem sobie.
- Słyszysz mnie?
-Mhm.. tak.. co się dzieje? - Dalej lekko przyspana bełkotała.
- Zamknęli nas! Jest ciemno i nic nie widać, ale to na pewno nie jest żaden obóz.Wtedy nagle zapaliło się światło i można była dokładnie ujrzeć w jakim pomieszczeniu się znajdujemy. Pokój ten wyglądał jak zwykła piwnica, za nami znajdowały się jakieś cele więzienne. Obok mnie w szeregu wszyscy byli przykuci do tych słupków. Ja i Angela byliśmy pod koniec, nie wiedziałem czy to ma jakieś znaczenie. Na ścianach znajdował się grzyb przez wszechobecną wilgoć. Obrzydliwie to wyglądało.
- "Witajcie, mówi Ryan Fernandez wasz nowy... właściciel przez kolejne 20 DNI!" - Zaśmiał się facet przez głośniki. - "Za 10 minut tu przyjdę, żeby wyjaśnić wam co będziemy z wami robić.. jeśli zobaczę, że ktoś dalej będzie spać, osoba ta dostaje KWAS W ŻYŁE!" - Zrobiło się bardziej dramatycznie, mimo to niektórzy dalej smacznie spali. - "Zaczynamy dzień 1 zabawy.." - Powiedział ciszej.
- Jeff.. czy ty to słyszałeś.. - Zapytała spanikowana Angela.
- Tak.. oszukał nas.. oszukali nas rodzice! Sprzedali nas do jakiegoś psychola?! Co tu się kurwa dzieje!? - Zacząłem krzyczeć ze złości.
- Ciszej trochę.. boję się, że on coś nam zrobi - Uciszyła mnie. A ja zacząłem opanowywać emocje. A my mieliśmy 10 minut na zastanowienie się i wymyślenie czegoś, co wytłumaczyłoby dlaczego się tu znaleźliśmy.
- Kwas w żyłe? O co mu chodziło..? Czy on jest jakimś doktorkiem czy co!?
- Nie mam pojęcia, lecz strasznie mi tu niewygodnie! - Zaczęła się wiercić. Potem przez resztę czasu nie rozmawialiśmy, skupiając się na rozmyśleniach, a 2 osoby dalej spały.Nagle zza drzwi znajdujących się na środku ściany pokoju dobiegły głośne dźwięki, które każdego zbudziły.
- Pobudka! - Krzyczał Ryan, człowiek ten miał czarne włosy z zakolami, czarne jak smoła oczy oraz wielka bliznę w kształcie zadrapania na twarzy. W ręce trzymał strzykawke z dziwnym fioletowym kwasem. - Witam was w.. moim laboratorium! - Powiedział wesoły. - Wasi rodzice, zgłosili się do mnie myśląc, że wyślą was na obóz wychowawczy.. tak naprawdę SPRZEDALI WAS FRAJERZY! DO MNIE! - Zaczął smiać się jak psychol. - Teraz, jeszcze nie powiem wam dokładnie co z wami zrobię.. lecz ja będę miał FRAJDE! A wy.. cierpienie~ - Powiedział po czym wyszedł, niezły z niego psychol lecz miał w sobie coś urokliwego.- Jeff.. ja już widziałam coś podobnego w filmie.. - Rzekła zdruzgotana.
- Co dokładnie?
- W tym filmie, mega psychol więził osoby i co jakiś czas brał jedną na eksperymenty. Po prostu je zabijał! - Krzyczała. Wiedziałem, że mamy przejebane. Rozglądałem się za walizką, lecz nie udało mi się jej dostrzec.
- Świetnie! Zabrał nasze rzeczy.. - Powiedziałem.
- Mam nadzieję, że nie znajdzie tych telefonów..
- Ja jeszcze przemycilem parę słodyczy.. - Rzekłem cicho.
- Co za debil! - Zaczęła się śmiać mimo sytuacji w jakiej każdy się znajdował.Wtedy znów wydobył się dźwięk z głośników. - "Słuchajcie. Każdy z was jest ustawiony w kolejności jaki posiada numerek Uwaga! Wymieniam 01 to Matt Philipps, 10 to Angelina Müller. Reszta Ma sama wywnioskować ich numery!" - Rzekł po czym zapanował chaos.
- Według tego ja mam 09.. tak? - Zapytałem niepewny.
- Wydaje mi się, że tak. Ciekawe co te numery będą oznaczać.. - Odrzekła. A chłopak obok mnie się odezwał.
- Ej.. ty jesteś Jeff tak? - Zapytał.
- Tak, coś się stało?
- Ja jestem Victor, masz 09 czyli ja 08?
- Tak nam się wydaje..
- Mam plan.. może zrobilibyśmy jakiś sojusz? Nie wiadomo co ten typ planuje. Przyjechałem tu z Mattem on ma numer 01, także w czwórkę możemy się zakumplować- Rzekł. Odwróciłem się do Angeli by dowiedzieć się co ona o tym sądzi, potaknęła głową.
- Możemy spróbować!
- Świetnie.. właściwie czy my będziemy tu tak ciągle sterczeć przytwierdzeni do tych słupków? W celi mamy łóżka.. mógłby mam tam dać pójść..
- Pewnie będzie nam tu kazał spać.. to jest jakiś psychol - Do rozmowy dołączyła się Angela. Lecz myliła się, po 20 minutach Ryan znow się odezwał."Uwaga, za 5 minut przyjdą ochroniarze i was odczepia. Macie się zachowywać normalnie, nie wyrywać się ani nic. Jeśli ktoś będzie agresywny dostanie PO MORDZIE!" - Wydobył się głos.
- Tak w końcu.. ! Może będzie mi się łatwiej porozumieć z Mattem skoro w celach mamy kraty.. - Powiedział Victor.
- On jest twoim chłopakiem czy co? - Zapytałem na co on wypalił buraka.
- W sensie.. przyjaźnimy sie, ale.. on nie wie że mam na nim crusha.. - Zdziwiłem się. Nie że jestem homofobem czy coś, ale jak widzę te dziewczynki w internecie podniecające się gejami i fetyszujace ich, rzygac mi się chce. Przecież to zwykli ludzie, nie żadna sensacja, a jak kogoś to serio aż tak podnieca, to chyba powinien się leczyć.
- Spoko, nikomu nie powiem.. - Uspokoiłem go.
- Dobra dzięki.. - Poklepał mnie po ramieniu.Wnet przyszli ochroniarze, było ich 10, tak samo jak my, każdy Podszedł do nas i zaczęli nas szarpać.
- Nie szarp mnie chuju! - Zacząłem się na niego wydzierać, lecz gdy wyjął z tylnej kieszeni pistolet, Uciszyłem się.
Wszyscy nas wrzucili do cel po czym wypuścili gaz usypiający. To znow koniec.
CZYTASZ
Okrutne Laboratorium {ZAWIESZONE}
Science Fiction《 A co jeśli pewien chory psychicznie Profesor porwał 10 osób i zaczął przeprowadzać na nich okrutne eksperymenty w opuszczonym laboratorium? 》 Uwaga książka zaweria: przemoc, wątek miłosny, wątek homoseksualny (+Liczne błędy które sprawdzam i popra...