I

63 9 7
                                    

Nazywam się Jeff Carlson i mieszkam w Arizonie w mieście Phoenix. Mam 17 lat i moje życie nie jest bajką. Można mnie nazwać zbuntowanym nastolatkiem, nie słucham się nikogo, dzień spędzam na leżeniu w łóżku, rysowaniu podczas słuchania muzyki, czasem się napije i pójdę do szkoły. Generalnie moje życie legło w gruzach kiedy ojciec umarł. Moja matka zaczęła mnie traktować jak gówno i dziwię się, że mnie nie wywaliła jeszcze z domu, ale zrobiła coś jeszcze gorszego - Zapisała mnie na obóz wychowawczy, gdzie "postawią mnie do pionu" - "Zobaczysz, nauczą cię tam jak się zachowywać!" Mówiła.

Także teraz się pakuje. Obóz będzie trwał 8 dni i odbędzie się w Weaverville na totalnym zadupiu w Kalifornii. Ah jak ja się cieszę! Żart. Mama dała mi listę co muszę spakować - "9 koszulek, 8 par spodenek, 2 pary spodni w razie jakby temperatura się zniżyła, 10 par bokserek i skarpetek oraz co chcesz" napisała na liście. Także dodatkowo spakowałem czapkę z daszkiem i okulary przeciwsłoneczne, mimo że Weaverville znajduje się w jakimś Lesie. Miałem zamiar przemycić telefon i słuchawki - Nie wspomniałem, na obozie był zakaz telefonu, jeszcze gorzej! Także zapowiadały się najgorsze 8 dni wakacji.

Po spakowaniu walizki podszedłem do lustra żeby się przejrzeć. Mam ciemnobrązowe włosy I chudą sylwetkę. Na rękach Mam trochę blizn po cięciu się gdy już nie wytrzymywałem z matką. Oczy koloru niebieskiego i okrągły nos, ogólnie podobałem się dziewczynom w szkole mimo mojego menelowatego ubioru. Zazwyczaj noszę szerokie spodnie i ciemne kolory, zmieniłem styl odkąd mój ojciec umarl. Wtedy wyglądałem jak jakiś pedałek.
- Jeff za 20 minut przyjedzie autokar! - Zawołała matka z kuchni, która znajdowała się na Dolnym piętrze.
- Dobra, 20 minut to jak 2 godziny! - Odkrzyknąłem zirytowany. Była godzina 8:00 więc szybko zszedłem na dół do kuchni i zrobiłem sobie kanapkę z szynką, po czym ja wsunąłem w chwili. Udałem się do łazienki by przemyć twarz i umyć zęby. Po 15 minutach byłem już gotowy do wyjścia i czekałem na autokar.

Wtedy moja matka podeszła do mnie i przytuliła mnie.
- Papa synku, mam nadzieję, że Ci pomogą. - Powiedziała. Czy ona pierwszy raz od pewnego czasu pokazała mi, że mnie kocha? Że w ogóle coś czuję do mnie?
- Cześć mamo - Odmruknąłem, a ku moim oczom ukazał się czarny autokar, według planu to ja byłem ostatnim który wsiadał, także cała banda innych szajbusów takich jak ja czekała już w autokarze. Wsiadłem i rozejrzałem się żeby gdzieś usiąść, ku mojemu zdziwieniu właściwie naliczyłem tylko 9 osób, a 10 ze mną - Czy tak mało zdemoralizowanych ludzi mieszka w Phoenix? Zresztą gdyby nie moja matka, to nic takiego by się ze mną nie stało. Uważam, że i tak wyszło mi to na dobrze i teraz chociaż jestem jakimś człowiekiem. Społeczeństwo może mnie oceniać dowoli! Mam to w dupie!
Usiadłem mniej więcej w środku autokaru. Czekało nas wszystkich 15 godzin jazdy i około 960 mil do pokonania, nie wiem jak ja to wytrzymam, zwłaszcza z tymi chujami!
Nagle z tylniego siedzenia wychyliła się jakaś dziewczyna, miała ona czarne włosy I brązowe oczy. Zaczęła coś do mnie gadać.

- Pssst.. chcesz o czymś pogadać? - Zapytała.
- No można, w końcu czeka nas 15 godzin jazdy. - Odwróciłem się w jej stronę i zaczęliśmy rozmawiać.
- Jak masz na imie? Ja jestem Angelina. - Brzmi jak imię patusiary, wtedy sobie pomyślałem.
- Ja jestem Jeff, jak tu trafiłaś? - Zapytałem ponieważ cholernie się zastanawiałem jak inni tu trafili.
- Matka mnie tu Zapisała, uważa, że jestem gówniarą niewychowaną i tam się mną zajmą. - Odrzekła.
- Dokładnie tak samo jak ja! Szczerze mówiąc nienawidzę jej, gdyby nie pewne wydarzenie, wcale by się tak teraz nie zachowywała. - Powoli zacząłem się otwierać mimo 5 minutowej rozmowy.
- U mnie też.. jesteś konfidentem? - Zapytała z innej paki.
- Pff.. oczywiście, że nie. Takich ludzi się bije! - Odpowiedziałem stanowczo.

- Bez kitu! Totalnie w punkt. Także myślę, że mogę Ci powiedzieć jedna rzecz. Otóż w walizce przemyciłam telefon.
- Ja też! Znamy się 6 minut a tyle nas łączy japierdole! - Zaśmiałem się.
- Serio?! Pewnie jako jedyni z tych frajerów będziemy mieli kontakt ze światem. - Rzekła.
- Dokładnie. A teraz.. - Nagle przerwał głos dochodzący z głośników - "Witajcie drogie dzieciaki, tu mówi wasz opiekun, Ryan Fernandez. Przez kolejne 8 dni będę was wychowywał abyście wyszli na ludzi!"
- Sranie w banie - Powiedziała.
- W nas to on nic nie wzdziała.
- Ej chcesz się przesiąść obok mnie? Żeby się lepiej gadało. - Zapytałem
- Spoko! - Wzięła swoje rzeczy i usiadła obok mnie. I przez kolejne 3 godziny gadaliśmy o wszystkim i niczym.

Gdy zbliżaliśmy się do stacji benzynowej, ponieważ jakiemuś debilowi chciało się szczać. Z otworów z wywiewem zaczął wylatywać dziwny dym.
- Co kurwa?! - Krzyknęła. W autokarze zapanował chaos.
- Dziwnie się czuje - Powiedziałem lekko stłumiony. To był gaz usypiający. Od początku ten obóz wydawał mi się podejrzany.
- Jeff chyba zaraz usnę - Powiedziała Angelina która serio zaraz miała usnąć.
- Ja również.. - Rzekłem po czym film mi się urwał.

*****************************

O to 1 rozdział tej książki, zachęcam do zostawiania gwiazdek oraz komentarzy ! <33

Okrutne Laboratorium {ZAWIESZONE}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz