Wciąż Dzień 2
Po tym, gdy zjedliśmy nasze jedzenia - Wydarzyło się coś przełomowego. Ryan odezwał się przez głośniki, a jego głos wypełnił cały pokój.
- Od teraz do godziny 15:00 możecie się poruszać swobodnie po pokoju.
Przyjęliśmy to jak dar z nieba. Większość dnia spędzaliśmy w zamknięciu, a tu nagle dostaliśmy kilka godzin na swobodne chodzenie i rozmowy. Wymieniliśmy szybkie spojrzenia z Angelą; wiedzieliśmy, że to idealna okazja, by w końcu poznać Matta, chłopaka, o którym tyle słyszeliśmy od Victora.
Gdy strażnicy otworzyli nasze cele, zdejmując nam kajdanki, bez wahania podszedłem do Angeli i przytuliłem ją, ciesząc się chwilą wolności. Niby było to przyjacielskie, ale czułem coś więcej, coś, czego do końca nie umiałem sobie wyjaśnić.
Po chwili podeszli do nas Victor i Matt. Angela, jak zawsze pierwsza do nawiązywania kontaktów, uśmiechnęła się i powiedziała:
- Cześć, Matt!
- Siema! Ty pewnie jesteś Angela? Victor mi o tobie opowiadał. A ty to Jeff, prawda? - Matt wskazał na mnie, a ja skinąłem głową.
- Victor wlasciwie.. Jak się tu znalazłeś? - zapytałem, ciekaw jego historii.
Victor uśmiechnął się ironicznie i odpowiedział.
- Przez ojca. Stary uważa, że jak opuszczę jedne zajęcia, to już przestepstwo. Trafiłem tutaj za nic... podobnie jak Matt.
Angela tylko westchnęła.
- No to macie przerypane - odrzekła współczująco.
Nie mogłem dłużej czekać. Zniżyłem głos i szepnąłem do Victora:
- Więc... jaki macie plan, o którym mi wspominałeś?
Victor spojrzał w stronę ochroniarzy, którzy mieli już za chwilę wyjść. Zmrużył oczy i opowiedział:
- Matt przez lata miał. długie włosy I nosił spinki, nauczył się otwierać zamki bez kluczy. Teraz nie ma spinek, ale za to mamy widelce z jedzenia. Matt również zachował jeden na później.
- To co, czekamy, aż strażnicy wyjdą? - Angela popatrzyła na nas z błyskiem w oku.
- Zgadza się. Jak tylko wyjdą, spróbuje otworzyć drzwi. Rozejrzymy się po laboratorium i dowiemy, co tu się dzieje - dodał Matt, pewnym siebie głosem.
Usiedliśmy na łóżku w celi Matta, tej najbardziej oddalonej od miejsca, gdzie stali strażnicy, czekając, aż wyjdą. Minuty dłużyły się, ale w końcu drzwi się zamknęły i zostaliśmy sami. W ciszy podeszliśmy do drzwi. Matt wyciągnął widelec i zaczął manipulować przy zamku. Wszyscy wstrzymaliśmy oddech. Po kilku nerwowych chwilach usłyszeliśmy ciche „klik".
- Mam to! - Matt uśmiechnął się triumfalnie i delikatnie uchylił drzwi.
Wymknęliśmy się na zewnątrz, zostawiając pozostałych w pokoju, nikt nie zauważył naszej nieobecności. Przed nami rozciągał się wąski korytarz, a na przeciwko naszych drzwi, zobaczyliśmy inne. Okazało się, że prowadziły do małej łazienki. Wślizgnęliśmy się tam i zaczęliśmy przeszukiwać półki. Znaleźliśmy parę butelek z szamponem, które mogliśmy zabrać na zapas.
- Kto normalny zostawia dzieciaki same i wyłącza kamery? - Matt zachichotał, poniewaz kamery porozstawiane wszedzie, mialy czerwony blysk na sobie oznaczajac ze sa wylaczone. Było to niedowierzanie pomieszane z ekscytacją.
Gdy tylko wyszliśmy z łazienki, spostrzegliśmy, że było strasznie ciemno. Gdzieś popełniliśmy błąd - zamknęliśmy drzwi do pokoju z celami, przez co straciliśmy jedyne źródło światła. Z drugiej strony, było to bezpieczne - jeśli ktoś by tędy szedł, moglibyśmy łatwiej się ukryć.
- Spróbujmy użyć zmysłu dotyku. - Victor zaproponował szeptem. - W ciemności zmysły się wyostrzają, więc może wyczujemy coś przy ścianach.
Podzieliliśmy się na dwie grupy. Victor i Matt ruszyli w jedną stronę, a ja i Angela w drugą. Idąc powoli, trzymaliśmy się ścian, starając się wyczuć jakiekolwiek drzwi lub przejścia. Cisza była niemal przytłaczająca, każdy szmer zdawał się odbijać echem. Angela szła po lewej stronie korytarza, a ja po prawej.
- Masz coś? - szepnęła Angela, odwracając głowę w moją stronę.
- Nie, chyba nic tu nie ma. Może mają jakieś tajne wejście? - odpowiedziałem, ale w tej samej chwili przypadkiem zahaczyłem o coś na ścianie. Nagle rozległ się cichy sygnał, a po chwili zapaliło się światło. Automatyczne drzwi otworzyły się, a my zamarliśmy w miejscu. Czekałem, spodziewając się alarmu, ale nic się nie wydarzyło.
Przycisnęliśmy się do ściany, powoli wyglądając zza rogu. Za drzwiami znajdował się okrągły pokój. Na jego ścianach były rozmieszczone cztery kolejne drzwi, każde w inną stronę.
Matt i Victor cicho podbiegli do nas.
- Właśnie znaleźliśmy drogę do ucieczki? - szepnął Matt, nie kryjąc nadziei.
- Nie wydaje mi się... Wygląda to raczej na jakiś główny hol. - Angela zmrużyła oczy, starając się dostrzec coś więcej.
Byliśmy zdezorientowani i nie wiedzieliśmy, gdzie iść dalej. W głowie mieliśmy jeden cel - dowiedzieć się, co się tutaj dzieje. Ale czas nas gonił; za parę minut strażnicy mieli wrócić do cel.
Zapanowała napięta cisza, a zaraz potem drzwi za naszymi plecami zamknęły się automatycznie, pogrążając nas w ciemności. Nagle usłyszeliśmy odgłosy kroków - strażnicy nadchodzili! Serce biło mi jak młot. Nie zastanawiając się dłużej, zaczęliśmy biec, kierując się instynktem, nie zwracając uwagi na to, czy jesteśmy głośno.
W końcu dotarliśmy z powrotem do pokoju z celami. Cicho, z nadzieją, że nikt nas nie usłyszy, uchyliliśmy drzwi i wsunęliśmy się do środka. Angela szybko wyrwała szampon z ręki Victora i schowała go pod materacem. Każdy z nas wyglądał na zadowolonego, że udało się nam wrócić na czas.
Naszą chwilę triumfu przerwało głośne uderzenie drzwi i wściekły krzyk strażnika:
- Który z was wymknął się z pokoju?!
Zamarłem. Strażnik miał w głosie taką wściekłość, że czułem, jak każdy z nas skulił się z przerażenia.
- Sprawdzimy kamery, nie myślcie, że nam się wymkniecie! - zagroził, po czym jeden z nich wyszedł do głównego holu. Przez chwilę czekaliśmy w ciszy, która ciążyła jak kamień. Gdy wrócił, powiedział coś, co nas rozbawiło i przeraziło jednocześnie.
- Garry... kamery są popsute.
Mimo masek, którymi mieli zasłonięte twarze, niemal widziałem jego wyraz zdziwienia i porażki. Szybko do nas podbiegli i agresywnie, sprawiając trochę bólu, skuli nam wszystkim ręce i wjebali do celi. Odpalili gaz usypiający.
•••••••••
To już 4 rozdział tej książki.. spróbowałem go trochę inaczej napisać i chyba mi wyszło. Odrazu przepraszam za wszelkie braki logiki lub jakieś błędy ortograficzne w tym albo w poprzednich rozdziałach. Poprawiam je na bieżąco!
CZYTASZ
Okrutne Laboratorium
Science Fiction《 A co jeśli pewien chory psychicznie Profesor porwał 10 osób i zaczął przeprowadzać na nich okrutne eksperymenty w opuszczonym laboratorium? 》 Uwaga książka zaweria: przemoc, wątek miłosny, wątek homoseksualny (+Liczne błędy które sprawdzam i popra...