VI

24 0 0
                                    

Dzień 5

Wczorajsze wydarzenia wstrząsnęły każdym doszczętnie. Naprawdę nie wiem co temu facetowi może siedzieć w głowie.. Nie dość że jest psychopatą, to jeszcze kanibalem?

Nigdy nie wymażę tego obrazu z głowy.. lecz będę musiał się do niego przyzwyczaić, w końcu to dopiero pierwszy eksperyment.. w pewnym momencie będzie też czas na mnie.

Była wczesna godzina.. być może 6 rano? Światło wciąż było zgaszone, także przed 8. Powoli wstałem z łóżka I podniosłem materac, gdzie znajdowały się plastikowe sztućce, które wciąż tu leżały po tym jak zabrałem je parę dni temu.

Wziąłem łyżkę i powoli przystawiłem do sciany, postanowiłem kopać. Odgłosy skrobania ściany zaczęły się rozlegać po całym pokoju, nie chciałem nikogo obudzić a tym bardziej sprawić by ochroniarze to usłyszeli.

Kopałem i kopałem aż w końcu natrafiłem na coś.. papier?

Był to mały kawałek papieru, lecz przez brak światła nie mogłem zobaczyć czy było coś na nim napisane. Wziąłem go i schowałem pod materac, a po chwili znów Wziąłem się do pracy.

Nie pomyślałem nawet o tym że ochrona może to zobaczyć, lecz wciąż kopałem - "Nosz Kurwa!" - Łyżka się połamała. No Świetnie! Trzask łamiącej łyżki najwyraźniej zbudził też Angelę.

‐ Jeff to ty? - Zapytała, nie widząc przez ciemność.

Wtedy usłyszeliśmy inny trzask - Ochroniarze idą! Szybko wbieglem pod kołdrę i zacząłem udawać że śpię. Jeden umięśniony typek w swoim jak zawsze czerwonym garniturku przyszedł i zaczął świecić nam latarą po oczach - wszyscy spali.

Wtedy naszła mnie myśl, gdzie trafiają ciała po eksperymentach, No bo.. on ich nie je prawda?

Jedno stało się proszkiem, ale Gabriel był dalej cały.. no oprócz głowy.

Lecz kraina snów wzywała i znów usnąłem... na chwilę.

Ponieważ sen zleciał jak strzała i znów słychać było alarm bombowy - nasz budzik. Zawsze jak go słyszę mam nadzieję, że może wojsko nas znalazło czy coś.

Teraz był ten moment! Mogłem przeczytać co znajduje się na kartce.

Wstałem z łóżka I podniosłem materac, który jak się okazało jest brudniejszy niż mi się wydawało. Wziąłem małą karteczkę i zacząłem czytać w myślach.

"20.07.1990 profesor mnie zaraz zabije. Jeśli to czytasz, wiedz że to już dla ciebie koniec."

Zamurowało mnie.

Ten chory typ zabija tak ludzi już od conajmniej 29 lat.. tyle młodych osób zapewnie umarło.

Podszedłem do celi Angeli I zapytałem.

- Angela, masz jeszcze łyżkę?

- No mam, a po co ci?

- Trzymaj.. - Podałem jej karteczkę.

- ... gdzie to znalazłeś?!

- W ścianie..  zacząłem kopać łyżką lecz się połamała.

Angela podeszła do łóżka I zabrała plastikowa łyżkę, podała mi ją do ręki. A ja znów przemieniłem się w górnika.

- Nie boisz się, że ochroniarze to zobaczą? W każdej chwili mogą tu przyjść. - Zapytała.

- Kamery o dziwo nie sięgają do mojej celi, mają takie zjebane maski, że gówno przez nie widzą. Jedyna osoba która mogłaby to zobaczyć to profesorek który się tu nie zbliża. Jestem bezpieczny.

Dziewczyna zmarszczyła brwi w zaniepokojeniu i wróciła do łóżka. Śniadanie mieli podać za jakieś 20 minut, musiałem się spieszyć.

Kopałem tak szybko jak mogłem, ale nic już się nie pojawiało. Czyżby następna wiadomość nie powstała ponieważ osoba ta została zabita przez Profesora? To tylko moje wymysły.

Na chwilę przestałem i podszedłem bliżej do celi Victora, który wpatrywał się jak kopie.

- Victor masz też łyżkę do kopania?

- No tak.. a co?

- To też kop! Może u ciebie coś będzie.

Oboje zamieniliśmy się w śląskich górników, czy jakoś tak.. co to Śląsk? To gdzieś w Rosji?

- Jeff.. mam coś! - Zadowolony z siebie Victor odszedł od ściany i dal mi karteczkę. Zacząłem czytać.

"02.08.1980 Główny hol prosto-laboratorium prawo-ochroniarze lewo- ewvsjsjsh"

- Nosz kurwa! Co to znaczy niby?

- Chyba wiem! To tak jakby mapka tego miejsca!

- Victor.. ty masz łeb jak sklep! Ale.. co znajduje się w drzwiach po lewo..?

- Ehh.. Tu mamy już zagwozdkę.

Odwróciłem się do Angeli

- Angela Słyszysz?

- Tak. O co biega?

- Jeśli znów nas wypuszczą.. musimy iść na kolejny obchód. Przekażcie to też Victorowi. - Ochroniarze weszli do sali a my szybko wróciliśmy do normy i udawaliśmy ze wszystko gra.. ta, wszystko gra..

Ochroniarze odkuli nam ręce i zaczęliśmy jeść, tym razem jedzenie było jeszcze gorsze, wyglądało jak jakieś zmielone ludzkie organy... mam nadzieje ze profesor nie przyrządza nam jedzenia.

Klasycznie gdy ochroniarze nie patrzyli schowałem sztućce pod materac i zacząłem "jeść", a właściwie skubać jakieś okruchy i rozbeblać jedzenie by wyglądało jakbym coś zjadł.

Jesteśmy tu uwięzieni już..  5 dzień? Z 10 osób zostało nas tylko 8. Komu by się chciało żyć w takich warunkach.

Jedyne co mnie pociesza to Angela i w ogóle.. CHWILA! Nie że Angelina mi się podoba czy coś.. w sensie... kurwa. Czy ja się w niej zakochałem?

Czasami gdy tak patrzę na jej oczka i blask jej czarnych włosów to odpływam w jakieś inne uniwersum..

Stop.

I tak jej nigdy nie wyznam mego uczucia, wiem że by mnie poprostu wyśmiała. Jest tylko przyjaciółką.

~~~

Rozdział troszkę krótszy, jako iż ze totalnie straciłem wene i w sumie poprzedni był dłuższy więc tak wyrównamy;)) Lecz na kolejny mam już plan dlatego będzie się działo!

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 13 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Okrutne Laboratorium {ZAWIESZONE}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz