1

40 9 3
                                    

Neomi

Czarny Rolls-Royce pędził ulicami miasta w deszczowy dzień. Podczas jazdy krople uderzały o szyby samochodu, muzyka dudniła z głośników pojazdu na cały full. Zerknęłam na swój telefon, włożony do uchwytu przyczepionego po prawej stronie kierownicy. Nie widząc, żadnego powiadomienia od przyjaciółki, westchnęłam cicho, zaciskając dłonie. Zwolniłam auto zatrzymując się na czerwonym świetle. Odchylając się do tyłu przymknęłam oczy, wypuszczając przy tym nerwowo powietrze z płuc. Rozluźniłam uścisk na kierownicy, wtedy zwróciłam swoją uwagę na telefon. Sięgając po urządzenie, odblokowałam ekran blokady, wchodząc w wiadomości wysłane do Cassandry. Przeglądając zawartości rozmowy, dostrzegłam, że od ostatniej wiadomości minęły dwie godziny. Odetchnęłam, wyłączając  ekran telefonu i odłożyłam go na swoje miejsce. 

Coś długo nie odpisuje, a miała być po czternastej na Lotnisku.

Gdy światła się zmieniły, dodałam gazu ruszając przed siebie. Jadąc w stronę lotniska, moje myśli ciągle krążyły wokół Cassandry. Dlaczego nie odpisywała? Czy coś mogło się wydarzyć? Potrząsnęłam głową, odrzucając krążące  myśli po głowie. Bardzo dobrze wiedziałam, że Cassandra, jest silną i niezależną, młodą kobietą i nie dałaby łatwo za wygraną z jakimkolwiek mężczyzną. W czasie jazdy na lotnisko, starałam się skupić na drodze, nie myśląc już o aktualnej sytuacji.
-Obiecuję, że kiedyś ją uduszę - 
Warknęłam pod nosem, przyspieszając prędkość auta. Po długich minutach jazdy, skręciłam w prawo, wjeżdżając na parking lotniska. Parkując auto przy wejściu, przekręciłam kluczyk, gasząc silnik pojazdu. Wyjęłam klucze ze stacyjki, po czym schowałam je do czarnej torby leżącej na siedzeniu pasażera. Siedząc w aucie, cisza wypełniała otaczającą przestrzeń wokół mnie, przez co myślałam, że oszaleję. Nienawidzę czekać i nie mam na to cierpliwości. Odpinając pasy, zabrałam ze sobą torebkę, telefon oraz parasolkę z tylnego siedzenia. Otworzyłam drzwi od samochodu, wysiadając z niego. Z trzaskiem, zamknęłam drzwi auta, wyjmując klucze z torebki, kliknięciem w przycisk zamknęłam pojazd.
Otwierając czarną parasolkę, zarzuciłam torbę na ramię i ruszyłam do wejścia, trzymając parasol nad swoją głową. Wchodząc do dużego budynku, dźwięk moich szpilek odbijał się echem po sali. Kiedy szłam przed siebie, wzrokiem szukałam brunetki. Opuszczając parasol wzdłuż ciała, moje oczy śledziły, każde możliwe miejsce, szukając przyjaciółki. Zwróciłam swoją uwagę w stronę rogu. Obok dużej paproci stała ona, Cassandra. Wszędzie rozpoznam te miodowe oczy, ciemnobrązowe włosy do ramion i opaloną skórę. Bez namysłu ruszyłam w jej stronę. Idąc moje ruchy były płynne i zdecydowane, jakbym chodziła po wybiegu. Nie musiałam długo czekać, by zwrócić na siebie uwagę dziewczyny. Gdy podniosła wzrok znad swoich bagaży, szeroki uśmiech rozciągnął się na jej twarzy.
-Neosia! - Brunetka krzyknęła, wpatrując się jak idę w jej stronę. Gdy byłam blisko, Cassandra podbiegła do mnie po czym mnie przytuliła. Spojrzałam w górę, patrząc na jej wyraz twarz, która miała szeroki uśmiech.
-Pisałam do ciebie, a ty nawet nie śmiałaś mi odpisać- Syknęłam na nią, niezbyt zadowolona, kiedy wyższa dziewczyna zaczęła się śmiać, lecz mi nie było do śmiechu. Wpatrywałam się w przyjaciółkę zirytowana, natomiast ona uśmiechała się do mej osoby.
-Rozładował mi się telefon, a nie wzięłam ze sobą powerbanka.-  Cass szczerzyła się podczas mówienia.
  -Mogłaś chociaż wcześniej napisać, że masz mało procent w telefonie, abym się nie martwiła, idiotko-  Przewróciłam oczami, kręcąc głową. 
-Dobra, bierz te walizki i jedziemy stąd. Nie mam zamiaru stać w korkach, a musimy wstąpić jeszcze do sklepu, po dobre wino oraz przekąski na plotkowanie- Kąciki moich ust drgnęły w delikatny uśmiech.
Obserwując, każdy ruch Cassandry, ulżyło mi, że nic jej się nie stało. To, że czasami moje zachowanie jest jak u małego dzieciaka nie oznacza, że się nie troszczę ani nie martwię. Zawsze martwię się o swoich bliskich mimo, że rzadko to ukazuje. Cassandra jest dla mnie jak siostra od innej matki, którą szanuje, a także staram się jak najlepiej o nią dbać, nawet na odległość. Cassandre poznałam w wieku dziesięciu lat, na wyjeździe do Azji dokładnie do Tajlandii. Mój dziadek, Nestor, zabrał mnie ze sobą, mając wtedy ważne spotkanie biznesowe. Będąc w Tajlandii, odwiedziliśmy jego starego znajomego. Przedstawił mnie  jego znajomym, którzy okazali się dziadkami Cassandry. Na początku było trochę trudno nam się zaprzyjaźnić, ponieważ ciągle trzymałam się blisko dziadka, kiedy Cassandra próbowała się ze mną pobawić czy też porozumieć.
Po włożeniu walizek brunetki do bagażnika auta, obie wsiadłyśmy do pojazdu. Uruchomiłam silnik i wyjechałam z parkingu. Jadąc szosą Cassandra podłączyła się do głośników w samochodzie włączając “Meet Me Halfway”. Zerknęłam na przyjaciółkę chichocząc, rozbawiona wyborem piosenki przez nią. Dłonią dotknęłam przycisk, aby pogłosić muzykę na cały full, rozluźniając przy tym nacisk na kierownice. Podczas jazdy ulicami Toronto, śpiewałyśmy przez całą drogę, piosenki puszczane przez Cassandrę.

Shadows Of Fate : RevenantOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz