– Słowa naprawdę mają znaczenie – powiedział Tęgoskór, a ja wzdrygnęłam się. W jednej chwili poczułam równocześnie falę gorąca i mróz ścinający oddech w płucach. Nasze rozmowy o telepatii sprawiły, że teraz miałam wrażenie, jakby ten mężczyzna czytał w moich myślach. Na głos. – Słowa przechowują prastare tradycje, sławią dawnych bohaterów i rodzą nowych. Słowa budują królestwa i obalają monarchie. Słowa wytyczają szlaki handlowe i przesuwają granice. Nawet w świecie bez magii słowa mają moc sprawczą niejednokrotnie większą niż najpotężniejsze zaklęcie. Wie o tym każdy, kto choć raz próbował zagadać do pięknej kobiety.
Sala słuchała, niektórzy z zaciekawieniem, inni sceptycznie, ale ostatnie zdanie sprawiło, że niemal wszyscy parsknęli śmiechem.
– Albo pięknego mężczyzny, oczywiście.
Nawet ci, którzy wydęli wargi albo wznieśli oczy ku kasetonowemu sufitowi, mimowolnie nadstawiali uszu. Tęgoskór uśmiechał się razem z nimi. Przez ułamek sekundy miałam wrażenie, że jego uśmiech jest skierowany do Krotona. Nie, przeciw Krotonowi. Kroton od najmłodszych lat uczył się na kapłana. A uśmiech Tęgoskóra mówił, że ktoś taki pewnie nie ma pojęcia o zagadywaniu do dziewcząt czy chłopców.
– Czy w pertraktacjach z niedawnym wrogiem, czy w targowaniu się na ryku, czy przy próbie zdobycia uwagi osoby, która nam się podoba, czasem od jednego słówka zależy nasze być albo nie być. Być albo nie być porozumienia, transakcji, związku... Słowem Umiejętnie zadanym pytaniem można obnażyć kłamstwo zdrajcy. Słowem można uwieść. Tego właśnie uczy deklamatoryka. I tego ja pragnę nauczyć was.
Nie mogłam zaprzeczyć, że jego wprowadzenie brzmiało całkiem przekonująco. A to niepokoiło mnie jeszcze bardziej. Szakłak i Piołun notowali, próbując chyba uniknąć kontaktu wzrokowego z generałem. Szalej wydawał się zaciekawiony. Szafirek skryła twarz za zasłoną włosów i pochyliła się nad zeszytem tak mocno, że nie byłam w stanie stwierdzić, co – i czy w ogóle – pisze.
– Oczywiście bogaty zasób leksykalny, styl, elokwencja, zdolność pięknego wysławiania się, argumentowania, odpierania zarzutów i ogółem budowania przekonującego wywodu to tylko jeden z elementów deklamatoryki. Jej podwaliną jest logika. Dyscyplina myślenia. Bez znajomości faktów, bez trzeźwej oceny sytuacji nie będziemy wiedzieć, kogo i do czego pragniemy przekonać, nie znajdziemy też stosownej metody. Bez poznania zasad retoryki nie odczytamy komunikatów, jakie wysyłają do nas innych. Nie rozpoznamy, gdy adwersarz spróbuje zagrać na naszych emocjach lub wyprowadzać korzystne dla siebie wnioski z błędnych przesłanek. – Rozejrzał się po sali, ogarnął wzrokiem wszystkie ławy, wyciągnął ramiona, jakby chciał objąć swoje audytorium albo jakby brał je w posiadanie. – Jesteście studentami dwóch najwybitniejszych elfich uczelni. Uniwersytetu, który wydał tylu uczonych, i akademii wojskowej, która zrodziła tylu wybitnych mężów stanu. Za wami egzaminy, do których w pocie czoła przygotowywaliście się latami, egzaminy, które zdaje jeden z dziesięciu, dwudziestu, pięćdziesięciu... Krotonie, ilu chętnych miało Allium Ursinum na jedno miejsce?
– Wielu – odparł Kroton. Może nie znał dokładnych liczb, może nie interesowały go one. Albo, co równie prawdopodobne, nie chciał, by teraz Tęgoskór zjednywał sobie sympatię żaków tanim pochlebstwem. Ale ambitni młodzi elfowie, tak głodni pochwał i spragnieni zaszczytów, spijali każde słowo z ust generała.
– To te egzaminy, których nie zdawaliśmy? – szepnął cichutko Szalej, jakby zawstydzony.
Przyłożyłam palec do ust na znak, że porozmawiamy później. Nie chciałam ściągać uwagi wykładowcy. Byłam pewna, że i tak o nas pamięta.
– Jesteście, jak sami widzicie, elitą elit. Zapracowaliście na to. Dlatego to, co powiem teraz, zabrzmi być może uwłaczająco. Nieco obraźliwie. Albo śmiesznie. Wybaczcie mi, proszę, ale... – Zrobił dramatyczną pauzę. – ...ale wiem, co mówię. Uczono was setek dat, wzorów algebraicznych, nazw geograficznych, tysięcy wersów z narodowych eposów. Jednak najpewniej jeszcze nie nauczono was, jak myśleć. Ja chcę was tego nauczyć. Pragnę, byście opanowali sztukę racjonalnego myślenia, bo bez niej każde wasze wystąpienie będzie jedynie pustą zabawą. Historia bywa zabawna... – Nawet nie podnosząc głowy wiedziałam, że wzrok Tęgoskóra zatrzymał się na nas. – ...ale potrzebujemy przywódców, dyplomatów, strategów i prawodawców. Nie błaznów. Ośmiesza się ten, kto nie potrafi dotrzeć do prawdy, kto nie panuje nad swoimi emocjami, kto nie rozumie intencji swoich przeciwników i nie zna stawki, o jaką toczy się gra. I, oczywiście, ośmiesza się również ten, który słowem próbuje zastąpić czyn. Bo jest czas mówienia i czas milczenia. Kiedy zbieramy informacje, kiedy zbieramy siły i kiedy wcielamy słowo w życie.
CZYTASZ
Odtrutka na szczury Tom II Piękni i bestie
FantasyNie każda elfia panna marzy o księciu z bajki. Księżniczka Kruszyna wolałaby zajmować się czytaniem traktatów botanicznych, nauką wymarłych języków i obserwowaniem żuków. Poza tym w bajkach książęta zwykle nie mają rogów, kłów, pazurów czy ogonów. A...