Rozdział II

115 5 3
                                    

Polska, Otwock 16. 01. 2015

Szybko zamknąłem drzwi karetki z lekkim trzaśnięciem i uciekłem przed mrozem do środka pojazdu. Wsiadając usłyszałem jak Radek zapinana pacjentowi pasy od noszy i po chwili krzyczy do nas.

- Dobra możemy jechać ...pacjent gotowy!

Spojrzałem w lusterko i kiwnąłem mu głową na potwierdzenie tego ze usłyszałem co mówi.

- Doktorze możemy ruszać?

Szepnąłem do osoby siedzącej na fotelu pasażera która wpisywała coś w kartę medycznych czynności ratunkowych. Jest nim mężczyzna po pięćdziesiątce o wyraźnych rysach twarzy z przeważającą siwizną we włosach i trzydniowym zaroście który jak wiem od niego zapuścił na prośbę swojej dwadzieścia lat młodszej od siebie drugiej małżonki . Z pierwsza rozwiódł się ale z jakiego powodu to nie wiem nie pytam wiem że rozeszli się w zgodzie. Jego sylwetka ciała mogła przyprawić o zazdrość jest dosyć solidnie rozbudowana narzucająca na myśl że facet mimo swojego wieku jest częstym gościem na siłowni. Widok ogólny też robi wrażenie przedstawiając go jako człowieka stanowczego z fasonem, rozsądnego i pewnego siebie. W końcu prawie trzydziestoletni staż w pogotowiu jako lekarz, a zarazem kierownik zespołu ratownictwa, a także doktor Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w Wojskowym Instytucie Medycznym wymusza na człowieku posiadanie takich cech. Jest dziadkiem co najmniej trójki wnucząt z pierwszego małżeństwa z aktualnego jeszcze nie ma żadnego dorobku.

- Tak. Odparł doktor nie opuszczając wzroku z karty którą wypełniał.

 - Albo poczekaj chwile. - Lekarz odwrócił się w tył karetki

- Radek! - Krzyknął 

- Tak doktorze?

- Zrób pacjentowi schemat MONA i będziemy ruszać .

- Już się robi doktor! - Odparł medyk z tyłu otwierając szafkę z lekami i w szybkim tempie szykował medykamenty do wykonania schematu.

- Dobra gotowe wszystko podane tak jak doktor chciał . 

Usłyszeliśmy podniesiony głos z tyłu karetki.

- To ruszamy. Odpowiedział doktor i skierował na mnie wzrok mówiąc.

- Ruszamy dawaj na gwizdkach faceta zawieziemy do szpitala na Bródno ja zgłoszę na dyspozytornie że tam jedziemy żeby nas zaraz nie szukali. 

Kończąc te słowa mrugnął do mnie okiem.

- Ok to ruszamy. - Odpowiedziałem i w tym samym momencie uruchomiłem sygnały i syrenę ruszając z miejsca wezwania. Dźwięk syreny wśród kamienic które znajdowały się na tej uliczce wzmacniały ich sygnał miało się wrażenie jakbyśmy dostali nowe syreny. Lekarz który siedział obok mnie podniósł gruszkę od radia i zaczął wywoływać dyspozytornię.

- Zero jeden do pięćdziesięciu jeden! - Słychać było podniesiony głos żeby przekrzyczeć słyszalne w kabinie sygnały.

- Słucham Cię pięćdziesiąt jeden! - Odezwał się kobiecy niski głos przez radio.

- Słuchaj Grażynka mamy pacjenta 49 lat w EKG widoczne zmiany z uniesieniem odcinka ST w odprowadzeniach od V1 do V3. Robiliśmy transmisję na Bródno z chęcią nam pana wezmą więc tam jedziemy. Po konsultacji z kardiologiem podane leki wg jego zalecenia.

- Dobrze to jedźcie tam. Ale jak będziecie wolni to dajcie znać. Czeka na was następne wezwanie.

- Super. - Mruknąłem do siebie z lekką ironią że jeździmy cały dzień.

- Dobrze Grażynka to bez odbioru na tą chwilę.

Grażyna to dyspozytorka Centrum Powiadamiania Ratunkowego. Znana nam dobra znajoma ale jedynie z głosu wydobywającego się z radia. Żaden z nas pracujących w Otwocku na stacji pogotowia ratunkowego nie zna jej osobiście. Ale znamy ją z imienia, głosu i opowieści innych chłopców którzy jeżdżą w Warszawie i z którymi widzimy się w szpitalu podczas przekazywania pacjenta. Jest to kobieta tak zwanego starego pogotowia przed sześćdziesiątką o niskim kobiecym głosie ale pasującym do dyspozytora. Dyspozytorem jest od dwudziestu lat a wcześniej była pielęgniarką w szpitalu Praskim. Z opisów kolegów wiem że ma krótkie blond włosy oczy ciemne i spory problem z nadwagą. Posiada trójkę dzieci dwóch synów i córkę a dzięki nim ma już także małe stadko wnucząt. 

Wojna ZOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz