NIEWINNOŚĆ

40 6 74
                                    


Wypadałoby Was przestrzec przed tą niemoralną i przesiąkniętą agresją historią, więc miejmy to za sobą. Będzie mrocznie, brutalnie, boleśnie, destrukcyjnie i wulgarnie, ale czy nie takie jest właśnie prawdziwe życie? Jeśli to dla Ciebie za wiele, nie poznawaj mojego świata, bo nim się obejrzysz zostaniesz ZBRUKANY.

Krzyk. Dezorientacja. Panika. Chaos. To zdumiewające, jak widok krwi działa na ludzi. Czas uciekać. Nic tu po mnie. Ruszam z miejsca, przeciskając się przez tłum. Jeszcze kilka kroków i opuszczę ten dom. Chwytam za klamkę, gdy nagle ktoś łapie mnie za dłoń. Unoszę wzrok i zamieram.

- Pomóż mi – prosi zdruzgotana.

Wiem, że nie wyjdę stąd sam. Nie chcę kłopotów, ale jak widać same mnie znajdują. Mam wrażenie, że skądś ją znam. Przyglądam się uważniej, ale dalej mam pustkę w głowie. Mocniej ściska moją rękę, przez co wyrywa mnie z zamyślenia.

- Chodź ze mną – prowadzę ją do motocykla. – Włóż – podaję jej mój kask.

- A ty? – pyta, zakładając go na głowę.

- Poradzę sobie – siadam na maszynie i poklepuję za mną miejsce.

Niepewnie obejmuje mnie w talii i przykłada głowę do moich pleców. Wyciągam z kurtki okulary przeciwsłoneczne, żeby chociaż trochę ochronić oczy przed pędem powietrza. Powinienem zapytać ją o imię, a najlepiej o adres zamieszkania. Odkładam dręczące mnie pytania na później. Teraz musimy się stąd jak najszybciej ulotnić. Ciszę przerywa ryk silnika mojego motocykla. Nie wiem, dokąd mógłbym ją zabrać. Wybieram w miarę bezpieczne i neutralne miejsce. Po kilkunastu minutach wjeżdżam na parking przy niewielkim barze. Dziewczyna nie reaguje, w dalszym ciągu siedzi wtulona. Poklepuję ją po nodze, aby zarejestrowała, co się dzieje. Dopiero teraz odsuwa się ode mnie i schodzi z jednoślada. Ściąga kask, poprawia przyklepane włosy i rozgląda się nerwowo.

- Pomyślałem, że coś zjemy i ustalimy, dokąd pojedziemy – proponuję.

- Dziękuję za pomoc, ale muszę już iść – odchodzi pospiesznie.

Zrywam się z miejsca i ją doganiam. Pozwalam sobie złapać ją za rękę, tak jak to ona wcześniej zrobiła.

- Powiedz mi, gdzie mieszkasz, a cię odwiozę. Nie musimy wchodzić do środka.

Dopiero w świetlne ulicznych lamp zauważam krew pod jej paznokciami. Wyrywa się i bez słowa ucieka. Przez chwilę stoję zszokowany. Nie mogę tego tak zostawić. Wsiadam na motocykl i jadę za nią. Próbuje mnie zgubić, skręcając w boczną alejkę i wchodząc na prywatną posesję. Postanawiam objechać ją dookoła i poczekać na nią po drugiej stronie ulicy. Oparty o maszynę, wypatruję jasnoróżowych włosów. Pierwsze co do mnie dochodzi to szelest, kroki, a na końcu pisk, bo właśnie przeskoczyła płot i wylądowała na tyłku. Staję przed nią i pomagam jej wstać. Przeszywa mnie lodowatym spojrzeniem.

- Daj sobie pomóc. Jak masz na imię? – zaczynam łagodnie, nie chcę jej znowu wystraszyć.

- Alora – odpowiada, nie patrząc mi już w oczy.

- Milo – przedstawiam się, chociaż wcale o to nie pytała. – Co się stało? Skąd ta krew?

- Broniłam się. Ja się tylko przed nim broniłam – głos jej drży. Chowa ręce do kieszeni bluzy.

- Przed kim? Ktoś cię skrzywdził? – dopytuję zmieszany.

- Nie zdążył – szepcze i odwraca głowę w drugą stronę.

- Hej, nic ci nie zrobię. Jesteś bezpieczna – zapewniam. – Mam kogoś powiadomić?

- Nie, poradzę sobie – bąka.

Red Spider Lily. ZbrukanyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz