SHOW

31 6 50
                                    

Alora siedzi już na moim motocyklu. Jest zwrócona plecami do kierunku jazdy, a twarzą do mnie. Przyłączam się do niej. Oplata mnie nogami w pasie. Ten wyścig w parze rządzi się swoimi prawami. Poprzedni duet źle się skończył, dlatego tym bardziej czuję się za nią odpowiedzialny.

- Możesz się jeszcze wycofać – zwracam się do niej.

Zamyka wizjer i wtula się we mnie, tak byśmy stali się jednością na maszynie. Nie może krępować moich ruchów i zasłaniać widoczności. Na szczęście Alora jest drobna, a ja... cóż do najmniejszych nie należę.

- Trzymaj się, Małpko – gładzę ją po plecach i odpalam silnik.

Podjeżdżam na linię startu. Dostrzegam Asmusa i jego partnerkę na czas wyścigu. Pozdrawia mnie środkowym palcem. Kręcę głową, śmiejąc się. Co za zjeb, a jednak kocham go jak brata. Skupiam wzrok na jezdni. Na środek wychodzi roznegliżowana cizia, rozpoczynając tym samym nasz wyścig. Gdy tylko daje nam znać, ruszamy. Praktycznie wszyscy w tym samym momencie. Robi się gęsto. Jestem niezwyciężony, ale w pojedynkę. To moje drugie starcie w parze, a pierwszego nie wspominam zbyt dobrze. Asmus, niech cię szlag! Nie mogę się odpowiednio położyć na zakręcie. To samo tyczy się agresywnej jazdy. Dlaczego? Bo nie odpowiadam już tylko za siebie. Czuję jak coraz mocniej się we mnie wtula. Zaciska drobne dłonie na mojej skórzanej kurtce. Małpka, to określenie idealnie do niej pasuje. Śmieję się pod nosem. Kurwa. Muszę się skupić, bo zostaję w tyle. Przyspieszam. Nie mogę przecież przegrać. Nie przy niej i z nią. Doganiam mojego przyjaciela. Próbuje zajechać mi drogę. Sprytny kutas, ale nie ze mną te numery. Raz mu się udało, teraz nie chodzi o durny zakład, a honor, a raczej o to jak będzie mnie postrzegać Alora. Odjebało mi. Wyprzedzam go z drugiej strony, a raczej próbuję, bo Asmus nie odpuszcza. Od zawsze ze sobą rywalizowaliśmy. Nie powiem, kilka razy doszło przez to do rękoczynów. Jednak większość naszych starć uważam za dobrą, a przede wszystkim zdrową rozrywkę. Dobra, czas przycisnąć chuja. To ja mam więcej do stracenia, a nie on. Wiem, że narażam w tym momencie bezpieczeństwo Alory, ale coś mi mówi, że ona lubi ryzyko. Pędzę do samego końca prostej drogi, w ostatniej chwili zwalniam i kładę się nisko z moją Małpką. Tym sposobem wychodzę na prowadzenie. Asmus cały czas siedzi mi na ogonie. Zrównuje się ze mną, ale delikatnie odpuszcza przy kolejnym zakręcie i właśnie tym sposobem pierwszy przekraczam metę. Zatrzymuję się po chwili i daję znać dziewczynie, że to koniec. Odkleja się ode mnie, ściąga kask i roztrzepuje różowe włosy. Dalej siedzi na moim motocyklu. Podnoszę wizjer i wpatruję się w nią bezwstydnie.

- Przynoszę ci szczęście – uśmiecha się zadziornie.

- Zdecydowanie. Rozumiem, że od teraz jesteś moim talizmanem?

- Nazywaj mnie jak chcesz. Nie zapomnij o przysłudze – schodzi z jednoślada i oddala się ode mnie

Asmus żegna się ze swoją wyścigową partnerką i podjeżdża do mnie.

- Nie ma za co – wypala.

- Co? – Nie rozumiem, o czym mówi.

- Dałem ci wygrać, żebyś znowu nie wyszedł na mięczaka. Poza tym nie miałem przygotowanej kary – ściąga kask i przeciera mokre włosy.

- Ty sukinsynie, grałeś nieczysto! – wypominam mu. – Ciesz się, że poddałem się tej karze. Może teraz ty przefarbujesz swoje czarne włoski, albo zgolisz się na łyso? – rzucam kąśliwie.

- To ja się tak poświęcam, a ty mi się tu awanturujesz jak stara baba. – Ogląda się za siebie i wraca spojrzeniem do mnie. – Znowu nie zaruchasz – prycha.

Z rozstawionych na ogromnym placu głośników rozbrzmiewa piosenka Hey Ya! - Outkast i już wiem, co Asmus odpierdoli, a ja jak zwykle nie odmówię temu wariatowi. Patrzę, jak mój kumpel z powrotem nakłada kask, ściąga kurtkę, zostając w samej czarnej koszulce, która opina jego mięśnie. Wskazuje na mnie palcem, wyzywając mnie tym samym na taneczny pojedynek. Kutas! Rozbieram się jak on, odpalam motocykl i podążam za nim. Znajdujemy się w samym centrum wydarzenia, wszyscy się na nas patrzą, a my jak na dwóch debili przystało, zaczynamy tańczyć na motocyklach. Jadąc, nie przestajemy twerkować tyłkami i posyłać całusów, skierowanych do żeńskiej widowni. Płeć przeciwna jest zachwycona naszym występem, co tylko nas nakręca. Pierwszy rozrywam T- shirt i rzucam w... Alorę. Zdezorientowana patrzy na mnie oniemiała. Asmus nie pozostaje dłużny i już po chwili pozbywa się górnej części ubrania. On nie zna granic, dlatego odpina pasek, wyciąga go ze spodni i po drodze uderza nim w wypięte przez laski pośladki. Podnosimy poprzeczkę? Nie ma sprawy! Ściągam kask i jadę w stronę różowowłosej dziewczyny. Zatrzymuję się przed nią na przednim kole, chwytam za jej podbródek i całuję. To trwa dosłownie sekundę, a mam wrażenie jak by czas stanął w miejscu. Pogwizdywania przywracają mnie do rzeczywistości.

Red Spider Lily. ZbrukanyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz