Rozdział 5

22 1 0
                                    

POV: Blair

Przetarłam zmęczoną twarz, schylając się, aby zapiąć wysokiego kozaka. Miałam tak bardzo dość, jedyne co mi się aktualnie chciało robić to rzucić się na miękkie łóżko lub wylądować w wannie z parującą wodą. Dzisiejszy dzień mnie kompletnie wymęczył. Na wykładach czułam się tak, jakbym miała się popłakać. Nie nadążałam za notatkami, niczego nie zrozumiałam i do tego Mike nie mógł być na dzisiejszych zajęciach. Później czekał mnie kolejny wykład, na którym było bardzo podobnie. Plusem było niespodziewane spotkanie z Chloe, z którą na wszelki wypadek wymieniłam się numerami telefonów. Znów, zapewne jak zawsze, jej wesołość rozjaśniała życia innych osób, co przytrafiło się również mnie.

Nie trwało to jednak zbyt długo. Wynikało to z tego powodu, że do pracy musiałam się przenieść metrem, które było całkowicie zapełnione i musiałam stać. Później prawie wywróciłam się na wrotkach, a ruch w samej knajpce był powalający.

Jeszcze wizyta Cadena w Retro Rush... Sama nie wiedziałam co mam o tym sądzić. Myśl, że przyjechał niby po kawę i niemalże do końca mojej zmiany mnie obserwował wciąż siorbiąc jedną i tą samą kawę, rzucając przy tym swoje irytujące zaczepki, sprawiała, że czułam się nieco dziwnie. Być może dlatego, że uczucie bycia obserwowaną była dla mnie kompletną nowością. Tym bardziej, że jak stałam po drugiej stronie restauracji wciąż czułam olbrzymią moc jego spojrzenia.

Najlepsze było to, że wciąż go nie rozgryzłam. Przysięgam, że Caden był jak puzzle, których części na początku musiałam znaleźć, aby je ułożyć w pełen obraz. Nie rozumiałam tylko czemu je tak dokładnie ukrył, abym nie mogła tego zrobić.

Wyprostowałam się, zarzucając włosami w tył. Podeszłam do lustra i założyłam na ramię czarną torebkę. Poprawiłam kurtkę, która podwinęła mi się przy boku i zapięłam ją pod samą szyję. Było mi dzisiaj bardzo zimno, zapewne przez źle dobrany outfit do dzisiejszego mrozu. Wszystko przez Kells, która kazała mi założyć jej szarą spódniczkę i czarną bluzkę na długi rękaw z głębokim dekoltem.

Westchnęłam ciężko, zabijając jej pomysły w swojej głowie i wyszłam z zaplecza, machając na pożegnanie Josephowi. Gdy chłodne powietrze opatuliło moje ciało i porwało włosy w dziki taniec, zaczesałam je za ucho, wciskając następnie dłonie w kieszenie. Było mi bardzo zimno, a kilkudziesięcio minutowa droga powrotna do domu nie była moim wymarzonym zajęciem. Wbiłam wzrok w biały puch, który leżał na chodnikach i ulicach. Nie przewidziałam tego, że ta okolica nie była zbyt bardzo brana pod uwagę miasta, przez co nie było tu rozsypanej soli. Przez to ślizgałam się niemal co każdy kolejny krok.

Warknęłam ciche przekleństwa pod nosem, zwalniając kroku. Zaczęłam nie czuć uszu przez brak czapki, którą zapomniałam w kawiarni u Kelsey. Plusem był chociaż szal, który mocno przylegał do mojej szyi.

Zawsze bałam się tej okolicy. Gdy było wieczorami jeszcze jasno zdecydowanie uwielbiałam wracać z pracy do domu. Teraz jednak przez tą cholerną ciemność i naprawdę niewielką ilość lamp, dostawałam dreszczy, gdy tylko przejeżdżał jakiś samochód.

Nie lubiłam iść w ciszy, ale nie chciałam wkładać słuchawek w uszy, żeby mnie nikt nie porwał podczas mojej nieuwagi. Dlatego też wsłuchiwałam się w odgłosy moich butów, uważnie się rozglądając.

Lekko się spięłam, gdy dojrzałam ciepłe światło, które leciało ze strony samochodu, który prawdopodobnie miał zaraz obok mnie przejechać. Gdy to się jednak nie stało, a światło wciąż mi towarzyszyło, przyspieszyłam kroku, poprawiając na ramieniu swoją torebkę.

Jasne, jeszcze by mi brakowało tego, żeby ktoś mnie porwał.

Gdy zorientowałam się, że auto spowolniło i zrównało się ze mną, zaczęłam stawiać większe kroki, mając nadzieję, że nieznajomy po prostu przejedzie dalej. Kątem oka dostrzegłam jednak, że szyba przy stronie kierowcy zaczęła się opuszczać, a światła reflektorów obtoczyły moje ciało, dzięki czemu mogłam zobaczyć kierowcę.

Notice MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz