PROLOG

185 10 0
                                    

Cierpienie jest częścią dorastania. Dzięki niemu się uczymy.

Koła walizki z łoskotem uderzały o brukową kostkę. Cieszyła się, że ma już za sobą lot, choć cała podróż z Bolonii do Rzymu trwała tylko godzinę. Niespecjalnie lubiła tą formę podrózy. Całe to stanie w kolejce do odprawy, sprawdzanie bagażu, nadawanie go. czekanie na start, a potem na lądowanie... To było ponad jej siły. Zwłaszcza teraz. Chciała, jak najszybciej znaleźć się w domu, a raczej w domu swojego brata, do którego wprosiła się, a on zgodził się, nie wypytując o szczegóły. Jeszcze nie. Doskonale wiedziała, że nie znosił rozmawiać przez telefon, dlatego zakończył ją szybkim: "Pewnie, możesz spędzić u mnie całe wakacje, siostra". Byli ze sobą blisko, ona zawsze kibicowała mu w każdym meczu i wierzyła w niego, a on był jej pierwszym powiernikiem tajemnic i zawsze krył ją przed rodzicami, gdy tylko zrobiła coś głupiego. Dlatego wiedziała, że to tylko kwestia czasu, gdy zacznie ją maglować i wypytywać, czemu zmieniła plany i nie poleciała na sześć tygodni do Stanów. Na samą myśl o zniszczonych planach... Miała ochotę wyć do księżyca.

- Hej, Vico, tutaj!

Nim zauważyła burzę kręconych włosów, usłyszała, znajomy, kojący głos, który przypominał jej o tych lepszych, spokojniejszych dniach. Spojrzała na chłopaka, uśmiechającego się szczerze i na jego czarne okulary, z którymi prawie nigdy się nie rozstawał i coś mocno ścisnęło ją w środku. Dom. Była prawie w domu. Podbiegła do niego na tyle szybko, na ile pozwalała jej ciężka walizka i z całą siłą rzuciła mu się w ramiona.

- No, no siostra, wiedziałem, że mnie uwielbiasz, ale że aż tak.

Zażartował, ale odwzajemnił uścisk.

- Ale ja też się cieszę, że cię widzę.

Odsunął się od niej i zabrał z jej rąk walizkę i razem ruszyli w stronę parkingu. Znaleźli jego czarne BMW, Nico zapakował jej walizkę do bagażnika i usiadł na miejscu kierowcy, w czasir, gdy ona zapinała już pasy na miejscu pasażera. Jej brat włączył radio. Sabrina w piosence śpiewała, że nie chce płakać, bo ma naprawdę świetny makijaż. Pff, żeby to było takie proste. Oparła głowę o szybę i wyjrzała przez okno. Rzym w maju był najpiękniejszy. Nie było jeszcze aż tak gorąco, jak w lipcu czy sierpniu, a słońce przyjemnie ogrzewało swoim ciepłem.

- Cieszę się siostra, że przyjechałaś teraz po skończeniu Ligi. Mam dwa tygodnie wolnego przed zgrupowaniem na Euro i zamierzam je zajebiście wykorzystać. Będziemy się świetnie bawić. Zaprosiłem swoich znajomych ze szkoły, no wiesz... Matteo, Julia, David, znasz ich. A no i będzie  Kacper, też gra w piłkę, ale w Bolonii. O właśnie on też mieszka w Bolonii, jak ty. Jest prawdziwym kotem na boisku, mówię ci.

Chłopak nawet na nią nie spojrzał, skupiony cały czas na drodze. Na jego ustach błąkał się uśmiech, pewnie na samą myśl o dwutygodniowym odpoczynku ze znajomymi.

To... cudownie. - Nie tak wyobrażała sobie czas spędzony w Rzymie. No ale może tak będzie lepiej? Może zamiast płakać w poduszkę i użalać się nad sobą potrzebowała resetu w towarzystwie brata i jego przyjaciół? Może właśnie tak miało być. Ułożyła się wygodniej w fotelu i przymknęła oczy. Czas pokaże.

Begin AgainOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz