Rozdział 2

170 11 3
                                        

Jeśli wpuścisz do serca złość, ona zniszczy twoją zdolność do kochania.

Victoria zdjęła kremową, ażurową sukienkę i usiadła na leżaku przy basenie. Czarne bikini pasowało jej, jak druga skóra. Miała zamiar trochę odpocząć po wieczornej imprezie, zwłaszcza, że chłopcy grali w piłkę na małym, prowizorycznym boisku z drugiej strony domu Nicoli, Julia im sędziowała, a Laury jeszcze nie widziała tego poranka. Dlatego potrzebowała tej ciszy, usłyszenia własnych myśli. A właściwie to potrzebowała ciągłego rozpamiętywania wydarzeń z końca roku akademickiego. Dlatego teraz zamiast, zwiedzać Nowy Jork, siedziała na przedmieściach Rzymu, ze słuchawkami w uszach, gdzie Taylor Swift śpiewała, że nigdy nie wybaczy najmniejszemy facetowi, jaki kiedykolwiek żył. Blondyna zawsze umiała ubrać w punkt jej własne uczucia. Wyjęła też z torby “Save Me”, książkę, na której podstawie oglądała serial zamiast uczyć się do egzaminów w sesji zimowej. Przepadła i widziała go trzy razy, a potem oglądała wszystkie możliwe edity na tiktoku z główną parą lub samym męskim bohaterem, bo James Beaufort wyglądał, jak prawdziwy bóg miłości. Potrzebowała czegoś, co udowodni jej, że miłość jednak istnieje. 

Rozsiadła się wygodnie i zaczęła wcierać krem z filtrem w swoje ciało, a potem założyła słomkowy kapelusz z dużym rondem. Czarne okulary zasłaniały jej smutne oczy. 

Pomimo słuchawek, do jej uszu dobiegały salwy śmiechu z miejsca, w którym grał jej brat i jego koledzy. Pamiętała, jak umawiali się cały wczorajszy wieczór. Przechwalali się, kto kogo pokona i ile goli strzeli. Wiedziała, że jej ukochany braciszek ma w sobie gen rywalizacji i jak postawił sobie jakiś cel, to musiał go osiągnąć za wszelką cenę. W każdym razie ustalili, że Nico będzie z  Davidem, a Matteo z Kacprem. Oczywiście Julii nie uwzględnili przy wyborze drużyn, za co oberwali od niej mocno po uszach. Tłumaczyli jej, że boją się, że zrobią jej krzywdę, bo jest dziewczyną, a oni są silniejsi. Do Julii nie trafiały te argumenty, ale w końcu skapitulowała, gdy zrobili z niej głównego sędziego. Zwłaszcza, że ani ona, ani Laura nie bardzo chciały się w to bawić. W każdym razie Julia była zadowolona, one też. Vico od zawsze bardzo ją lubiła. Brunetka była częstym gościem w ich rodzinnym domu, bo mieszkała naprzeciwko nich. No i była przy nich, kiedy zmarł ich tata. Victoria pamiętała te miesiące po jego śmierci, gdy nie była w stanie spać w domu. Nocowała wtedy u Julii i nigdy nie czuła z jej strony nachalnej pomocy. Ona po prostu dawała jej przestrzeń na przejście przez żałobę, nie narzucając się i nie mówiąc pustych frazesów, że wszystko będzie dobrze. Bo nic wtedy nie było dobrze. I nigdy już nie będzie. Coś się zmieniło. Na zawsze. 

Z myśli o koleżance, tacie i tamtym smutnym okresie w jej życiu, jej umysł zawędrował w zupełnie inne miejsce. Kacper Urbański. Powiedział, że chyba się znają. Ona, że w to wątpi i zakończyła ich krótką rozmowę. Ale potem przez cały wieczór zastanawiała się, czy jednak się nie znają. Bo miała wrażenie, że gdzieś już widziała tą twarz. Sączyła aperola i zastanawiała się, gdzie. I wtedy pomiędzy jednym drinkiem a drugim, przypomniała sobie, jak poszła z Danielem na mecz, a później spotkali się z napastnikiem Bolonii i był tam też Kacper. Chyba nawet się sobie przedstawiali, ale tego nie kojarzyła. Dla niej liczył się tylko jej chłopak, to jaki był zabawny i że miał barwnych znajomych. Imponował jej. Był starszy, mądrzejszy i o wiele bardziej doświadczony. Używał wielu trudnych słów i w barwny sposób opowiadał każdą, nawet najnudniejszą historię. Ideał. 

W każdym razie chłopak zerkał cały czas w jej stronę, jakby jej współczuł lub chciał coś powiedzieć. Irytował ją. Starała się go ignorować, ale nie było to łatwe. 

- Hej, mogę się dosiąść?

Jej rozmyślania przerwał głos, a potem zauważyła cień sylwetki. Laura uśmiechała się do niej nieśmiało. Wyglądała obłędnie w niebieskim staniku w drobne, białe kwiatki i krótkim pareo w tym samym kolorze. No cóż, zawsze lśniła, kiedy pojawiała się w jakimś pomieszczeniu. 

Begin AgainOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz