01 ⊱ your highness

27 3 0
                                    

W Chinach, Korei, Wietnamie, Japonii Guanyin jest tradycyjnie czczona w ludowej religii jako bogini miłosierdzia, litości i płodności

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


W Chinach, Korei, Wietnamie, Japonii Guanyin jest tradycyjnie czczona w ludowej religii jako bogini miłosierdzia, litości i płodności.

——

Królewskie uczty zawsze były największym widowiskiem, jakie królestwo widziało od kilkunastu lat, z festynami, niekończącym się winem, sezonowymi produktami, owocami i tańcami. Jednak dla Taehyunga jego doświadczenie polegało na tym, że dotykał głową ziemi, a wzrok patrzył na stopy jego króla.

Gdyby w jakikolwiek sposób mógł opisać oczy swojego partnera, powiedziałby słowo „zimne".

Królewskie.

Tak pasujące, jak to tylko możliwe.

Jakie to było ironiczne.

Jednak Taehyung zawsze był biegły w sprawianiu, że nawet najsilniejsi mężczyźni padali dla niego na kolana. Zwłaszcza najsilniejsi.

- Wasza Wysokość. – przemówił najcichszym głosem, z głuchym drżeniem – Od tego dnia moje słowa należą do ciebie, moich rąk, stóp, serca i duszy. Będzie dla mnie największą przyjemnością służyć ci jako Małżonek.

Oczy władcy pozostały niewzruszone, patrząc na niego z niczym innym, jak podejrzliwością i niezadowoleniem.

- Jako Małżonek. – przemówił sam Król – Twoim pierwszym obowiązkiem powinno być mówić najmniej, jak to możliwe.

- Naturalnie. – odpowiedział Taehyung, starając się nie dać po sobie poznać irytacji.

Oczywiście nie chciał, aby mu odcięto głowę.

- A oferowanie się jako zwykła dziwka nie przyniesie ci żadnej przysługi ani nie wesprze twojego statusu, który jest niepokojąco mały. Wręcz przeciwnie.

Taehyung tylko uśmiechnął się beztrosko, pomimo irytacji narastającej w jego żyłach - jego uśmiech był uprzejmy, stosowny.

Niewinny.

Pochylił głowę, nawet gdy stopy małżonka wyminęły go.

Dopiero gdy Jungkook opuścił pokój, jego uśmiech zmienił się w ponury grymas.

Jego matka kazała mu trzymać się silnych.
Silni chronili słabych.
Słabi poddawali się kierownictwu silnych.

Jednak Jeon Jungkook był wręcz pełen wściekłości, głowa była pełna żaru, a mimo to należała do kogoś zbyt dumnego, by w ogóle tak twierdzić.

Mógł tylko mieć nadzieję, że jego mama miała rację.

---

Ogrody pałacowe były tak duże, że nie dało się ich zwiedzić w jeden dzień, chyba że chciało się całkowicie zanudzić chodzeniem.

- W ogrodzie pałacowym jest trzydzieści cztery różnych róż, z których każdą ma nasza Królowa Matka nieco bardziej obojętna na radości życia.

Taehyung zaśmiał się, ściskając ramię strażnik. Był zabawny, miły i był jego przyjacielem jeszcze przed koronacją lub pałacem.

- Wszystko wydaje się być w porządku w twoim królestwie, Wasza Wysokość, i nie jest to zaskoczeniem, nawet twoja twarz podąża za spuścizną twojego ojca.

Och, świetnie, kolejny posłaniec całujący stopy króla.

Czy Korona nie powinna zostać wystawiona przynajmniej na krytykę, jeśli miałaby się poprawić?
A oni tylko zachęcają go do jego głupich planów.
A Taehyung, będąc tchórzem, robi to samo, więc nie może osądzać, nawet jeśli chce.

Jak na ironię, Taehyung został rzeczywiście nazwany przez dworzan zwykłą dziwką, a wszystko to dzięki uprzedzeniom Jego Wysokości. Status, który tak starannie wypracował, dawno minął, co sprawiło, że Małżonek zamyślony spojrzał na róże. I wtedy przyjęcie w ogrodzie zamilkło, a lodowate oczy bruneta spotkały jego własne.

I ramię, które było splecione z ramieniem strażnika.

- Proszę wybaczyć, żołnierzu.

- Wasza Wysokość.- Taehyung skłonił się królowi, obraz zadowolenia i doskonałości.

Jego małżonek był cichy jak zawsze, brązowe włosy lekko błyszczały w słońcu, wyglądał niemal jak młody mężczyzna, którym był, z powodu swoich sarnich oczu.

Gdyby nie blask, który przemknął przez ich twarze w chwili, gdy spojrzał na Taehyunga i strażnika.

- Widzę, że nie jesteś dobrze zorientowany w tym, jak powinni zachowywać się królewscy małżonkowie, szkoda, że ​​musisz zachowywać się poniżej swojej pozycji jak dziwka zwykłego człowieka.

Jaehyuna, palce zacisnęły się w pięść, tylko po to, by Taehyung spojrzał na niego i natychmiast otworzył usta, by uprzejmie przeprosić.

- To się więcej nie powtórzy, Wasza Wysokość. Mam nadzieję, że twój dzień minął dobrze?

- Szczegóły mojego dnia cię nie dotyczą. – powiedział Jungkook – Jesteś zbyt poufały. Wygląda na to, że musisz się jeszcze wiele nauczyć.

Taehyung uśmiechnął się lekko. - Rzeczywiście, Wasza Wysokość, chętnie skorzystam z twoich wskazówek.- To zamknęło usta Króla, który tylko spojrzał na niego z niepokojącym uniesieniem brwi.

- Zobaczymy się w pałacu, Mężu. - Taehyung ponownie skłonił się przed Królewską Wysokością i uprzejmie odszedł, ale nie wcześniej niż dał strażnikowi do zrozumienia, że ​​nie może powiedzieć ani zrobić niczego nierozsądnego.

Chyba że chciał, aby jego głowa znalazła się na gilotynie.














Książka jest pisana z inspiracją dramatu autorstwa Williama Shakespeare'a jednakże z innym zakończeniem, bardziej szczęśliwym i romantycznym tylko to będzie bardzo długa droga dla bohaterów.
Do zobaczenia w kolejnym rozdziale :)

guanyin. taekook Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz