ROZDZIAŁ 2

18 2 0
                                    

Madeline Weston
„Star”

Dni mijały szybko. Coraz bliżej był piątek na który niecierpliwie czeka Nesta, nie rozumiem dlaczego ona tak się ekscytuje zobaczeniem tego całego Fear’a. To zwykły chłopak, który po prostu jest przestępcą i pewnie marginesem społecznym.

Przecież on tylko się ściga i robi te swoje nielegalne rzeczy. Ciężko mi stwierdzić ile już słyszałam o nim historii od Miller. Codziennie musiała mi opowiedzieć chociaż jedną teorię związaną z nim.

Zaczynam się zastanawiać czy nie jest ona jego psycho fanką, bo tak się zachowuję, nie zdziwię się jeśli okaże się, że wie ona o nim więcej niż jego rodzice.

— Madeline – dotarł do mnie zirytowany głos matki. – Madeline! – rodzicielka wtargnęła do mojego pokoju stając w drzwiach.

— Co ty znów chcesz? – wycedziłam siadając na łóżku, kobieta zacisnęła mocniej szczęki i rozejrzałam się po mojej sypialni, szukając pewnie czegoś do czego może się uczepić.

— Wyjeżdżam na parę dni w delegację – rzekła, przewróciłam oczami mając to totalnie gdzieś.

— I? – zapytałam unosząc jedną brew do góry. – Nie szczególnie mnie obchodzisz – dodałam i znów położyłam się, patrząc się w sufit.

—  Będziesz pod opieką Blake’a, masz się go słuchać – odparła wpatrując się we mnie zniechęcią. – I zacznij wreszcie mieć do mnie szacunek, bo nie jestem twoją koleżanką abyś się do mnie tak odzywała.

— Tja – burknęłam chcąc aby ona wreszcie opuściła moją przestrzeń, która naruszyła wchodząc do tego pokoju.
Nie odezwała się już, a jedynie rozejrzała się ponownie po pomieszczeniu, w głowie zaczęłam błagać aby stąd jak najszybciej wyszła i dała mi święty spokój.

— Ojciec nie byłby zadowolony z twojego zachowanie – mruknęła dosyć cicho, na co się spięłam. Wstałam powoli z łóżka i zbliżyłam się do blondynki.

— Co ty powiedziała? – syknęłam, gdy znalazłam się przed nią. Może była ona wyższa, ale to nie oznacza, że dam jej wspominać o tacie przy mnie.

— Treyvon przewraca się w grobie widząc ciebie – odrzekła patrząc na mnie hardo. – Zawiodłaś nie tylko mnie, ale i jego.

Osłupiałam.

Nie powiedziała ona tego...

— Codziennie się zastanawiam gdzie popełniliśmy błąd wychowując ciebie – dodała, otworzyłam szerzej oczy wpatrując się w nią z nie dowierzaniem, nie spodziewałam się tego po niej. Nigdy nie przepuszczałam, że usłyszę to.

— Wyjdź stąd – warknęłam, gdy tylko odzyskałam zdolność mówienia, którą straciłam wraz z jej słowami. – Wyjdź! – krzyknęłam łamiącym się głosem.

Opuściła mój pokój zostawiając mnie samą z myślami, po moich policzkach popłynął strumień łez. Doskonale zdaje sobie z tego sprawę, że mówiła szczerą prawdę, ale nie potrafię się z nią pogodzić. Jej słowa zabolały mnie koszmarnie, trafiła w mój najsłabszy punkt, którym jest ojciec i jego zawiedzenie moją osobą.

Wytarłam dłonią łzy i podeszłam do szafki nocnej gdzie trzymam papierosy. Wyciągnęłam nową paczkę, biorąc przy tym zapalniczkę, która leży przy świeczce. Otworzyłam okno na oścież i wsadziłam jednego papierosa pomiędzy wargi, zapaliłam go przy tym się zaciągając.

The Lying IllusionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz