Rozdział 1 "Nowa praca i nowa znajomość"

879 18 2
                                    

                                                                                                *Martyna*       

Gdy tylko zadzwonił budzik niechętnie wstałam z łóżka. Była 7:00. Poszłam do łazienki, żeby się trochę ogarnąć. Dziś byłam umówiona z dr. Wiktorem Banachem na rozmowę o pracę. Miałam nadzieję, że ją dostanę. Niedawno rozstałam się z chłopakiem-Marcinem i bardzo potrzebowałam tej pracy. Chciałam też udowodnić mojemu ojcu, że się do czegoś nadaję i potrafię sobie poradzić w życiu. On nigdy nie zaakceptował mojego wyboru i uważał, że praca ratownika jest nie dla mnie. Gdy wyszłam z łazienki poszłam do sypialni, żeby wziąść jakieś ubrania. Wyciągnęłam z szafy dżinsowe spodnie i turkusową bluzkę z "rękawami 3/4". Do tego czarne baleriny i lekki makijaż. Włosy dokładnie rozczesałam  i pozostawiłam rozpuszczone. Spojrzałam na zegarek. Była 7:40. Zjadłam "szybkie" śniadanie (kanapke z szynką i pomidorem) i wyszłam z domu. 

*15 minut później* 

Dotarłam w końcu na stację ratownictwa medycznego. Kierowałam się w stronę drzwi wejściowych. Gdy weszłam do środka niewiedziałam, gdzie jest gabinet doktora, więc zapytałam o to mężczyznę, który stał koło ściany.

-Przepraszam, nie wie Pan gdzie jest gabinet dr.Wiktora Banacha? 

-Zaprowadzę Cię-odpowiedział-A tak w ogóle to jestem Piotrek-uśmiechnął się. 

-A ja Martyna-odwzajemniłam uśmiech. 

-To tutaj.-wskazał ręką na drzwi  znajdujące się przed nami. 

-Bardzo Ci dziękuję.-powiedziałam, po czym zapukałam do drzwi.

Gdy usłyszałam "Proszę" weszłam do środka, zamykając za sobą drzwi. Po dłuższej rozmowie, dostałam tę pracę! Bardzo się cieszyłam!  

-Pani Martyno, zaczyna Pani jutro o 8:00. Tylko proszę się nie spóźnić! 

-Dobrze. Do widzenia. 

-Do widzenia. 

Wyszłam z gabinetu. Gdy byłam przed stacją, zauważyłam tego samego mężczyznę, który zaprowadził mnie do gabinetu. Chyba Piotrek mu było na imię. 

-Martynka, może podwiozę Cię do domu-zaproponował i głupkowato się uśmiechnął. 

-Poradzę sobie-odpowiedziałam i skierowałam się w swoją stronę. 

-Może jednak. Nalegam. 

Westchnęłam głęboko i poszłam z nim do jego samochodu...


Martynka i PiotruśOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz