-Prolog

196 8 5
                                    

Wyszłam z mieszkania chciałam wszystkie emocje zostawić w tym domu ale sie nie dało. Szłam do swoich rodziców płacząc mieli racje, cholerną racje. Nie chciałam nawet spojrzeć na lusterko założę sie ze wyglądam tragicznie od tego płaczu każdy co koło mnie przechodził patrzył na mnie z dziwieniem. Niech kurwa postawią się na moim miejscu nie wiedzą co sie stało, jestem załamana. Chłopak mnie wyrzucił znalaz sobie nową, wszystkie te bzdury którę mi mówił to kłamstwo."Jesteś piękna Hanna" "kocham cie tak mocno" "choć nie bądź taka" " mówiłem ci kiedyś jaka jesteś cudowna" te wszystkie kłamstwa, w te klamstwa JA wierzyłam byłam naiwna, chciał sie tylko do mnie dobrać. Jak sie dobrał to rzucił dupek.

Kiedy doszłam do domu rodziców za pukałam, długo nie czekałam i otworzyła mama, zmierzyła mnie wzrokiem. Nic nie przytulia nie pocieszyła tylko powiedziała.
"A nie mówiłam, rzucił cie prawda nie masz gdzie sie podziać?" Mówi mama tonem takim zmęczonym, jest zmęczona tymi słowami w końcu powtarzała je nie raz, mowię do siebie z sarkazmem.
"Tak" odpowiadam nadal szlochając. I co mam tak stać nie wpuści mnie?
"I co chciałabyś sie tu na chwile zatrzymać" pyta mnie tonem którego nigdy od jej nie słyszałam pogarda?
"A mogę ?" Pytam ją patrząc jej w oczy. Widzę że sie zastanawia aż do chwil gdzie tata przychodzi i tak samo jak mama na początku zmierza mnie wzrokiem.
"Widzę że wróciłaś do nas, chciałabyś sie tu zatrzymać co? Rzucił cie on, mówiłem co? Co z niego za koleś a ty nie wierzyłaś teraz płać za swoje błędny" Mówi ostrym tonem tata, chyba mój tata.
"Czyli nie mogę sie...." Zanim zdążę dokączyć moje zdanie mój, prawdopodobnie, ojciec przerywa.
"Chyba, żartujesz wracaj do niego ty dziwką" mówi patrząc mi w oczy. Auu to bolało z tymi słowami odeszłam od nich idąc prosto przed siebie. Nigdy nie słyszałam jak mnie aż tak wyzywa, nigdy nie słyszałam takiej pogardy z strony mojej matki i nigdy nie widziałam takich rodziców. Czuje że zaraz wypłacze całe może, cały ocean,wszystkie łzy które mi zostały. Czując ból w klatce, od tych słów idę do Toma, mojego starszego brata. Mam nadzieje ze chociaż on mnie przyjmie, chociaż niewiem on ma teraz nową dziewczynę która mnie nie lubi, nie mam zielonego pojęcia dlaczego. Idąc przed siebie w moich myślach nadal jest tata mówiący do mnie 'dziwka' to strasznie boli czuje jak mam dziurę w środku serca która należała do rodziciów, raczej potworów.

Jak doszłam do domu Toma to zapukałam cała płacząca przez co najmniej dwie godziny. Życie jest okrutne.

Tom otworzył drzwi i patrząc na mnie przytulił mnie bardzo mocno jak skończył to zapytał.
"Siostra, co ci jest? Co sie stało? To ten twój chłopak Dawid tak? Wiedziałem, mówiłem ci" mówi takim czułym tonem. Tak go bardzo kocham. Przytuliłam go z całych sił aż w końcu przszedł mój mały bratanek Damian, miał piec lat i sie na mnie patrzył i zapytał.
"Ciocia co sie stało czemu płaczesz?" Pyta smutnym głosem. Zniżam sie do jego poziomu i przytulam z całych śił.
"Cioci nic nie jest po prostu boli mnie brzuch kochanie" mówię jak naj weselej jak mogłam w tym stanie. Patrzę na niego i sie podnoszę a z tyłu widzę jego macochę, nową dziewczynę Toma nazywa sie Klara i mnie nienawidzi, idzie w naszą stronę i pyta.
"Co ona tu robi?" Głowno cie to interesuje mowię w myślach, nie mogę tego powiedzieć muszę być miła. Mija chwila i Tom odpowiada.
"Chłopak ją wyrzucił, Klara może zostać Hanna na noc?" Pyta swoją 'dziewczynę'.
"Nie jak ty to sobie wyobrażasz? Chyba cie ponosi!" Mówi oburzona w moją stronę podnosząc Damiana na ręcę. Udaje opiekuńczą, zdira.
"Klara proszę to moja siostra" mówię błagalnie Tom. Nagła panika mnie opętała, a jak nie będę mogła co ja zrobię nie mam do kogo iść, są wakacje a moje dwie najbliższe koleżanki wyjechały za granice z rodzinami, przerywajać moje myśli Klara sie odzywa.
"Tom albo ja albo ona wybieraj?" Nie mogę uwierzyć ona naprawdę oszalał kazała mu wybierać, czuje sie skrępowana nie tak to sobie wyobrażałam.
"Klara, nie bądż taka kochanie" mówi błagalnym tonem a ona tylko rusza głowa żeby zrozumiał ze mówi nie. Boje się cholernie sie boje. Po minucie ciszy Tom sie odzywa.
"Hanna ja wybieram...Klarę, wybacz" mowi nie patrząc na mnie. Wybuchałem płaczem co ja mam zrobić? Gdzie teraz bede mieszkać, nie mam wystarczajaco piniędzy na Hotel. Co ja zrobię ?
"Ddzięękuje" mówię szlochając. Myślałam ze to mój brat. On sie tak samo zmienił jak rodzice, potwór. Nie mam już rodziny, nie mam już nikogo.
"Hanna nie złość sie masz pieniądze powinny ci wystarczyć na hotel przynajmniej na pare dni" mówi smutnym tonem nadal nie patrząc na mnie i podając mi pieniądze.
"Wsać sobie te pieniądze w dupę Klary, dziękuje ci że mogę na tobie polegać bracie a raczej nie bracie tylko obca osobo! Jesteś taki sam jak rodzice jak do nich poszłam to zaczęli mnie wyzywać wiesz jak to boli nie mieć już żadnej rodziny nie mam już nikogo jestem całkiem sama i nie mam gdzie spać. Dzięki że tak sie o mnie martwisz. Nienawidzę cie tak jak rodziców.." Mówię płacząc jeszcze mocniej, wzięłam moję walizki i zaczęłam biec jak najdalej od nich, od mojej przeszłości.

*****
Jak wam sie podoba?
Komentujcie, głosujcie ;)
Chce wiedzieć czy mam kontynuować ;)
Dziękuje xx
Andzia xxxx

To nie bajka, a ja nie Kopciuszek.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz