- No... jasne, czemu nie... - odpowiedziałam zdezorientowana. Dziewczyna odgarnęła do tyłu dredy, niedbale przewiesiła swoją wojskową kurtkę przez oparcie i ciężko opadła na siedzenie.
Nie odzywałyśmy się, siedziałyśmy w całkowitym milczeniu. Właściwie, to chciałam zacząć rozmowę, ale nie bardzo wiedziałam co powiedzieć. Dziewczyna rozwiązała problem i odezwała się pierwsza.
- Ja to mam w życiu przerąbane, wiesz? – westchnęła. – Wiecznie muszę się za niego wstydzić! - wskazała na chłopaka, z którym wcześniej się pokłóciła. – Zresztą... co ja ci będę mówić...? Jeśli nie masz brata bliźniaka, zachowującego się jak nadpobudliwy dziesięciolatek, to raczej mnie nie zrozumiesz.
- Więc... to twój brat? – zapytałam, żeby podtrzymać rozmowę. – Chris, tak? – upewniłam się.
- Taaaa – potwierdziła. – Ale... nie przyznaję się do niego, dopóki nie zmądrzeje – dodała. – Trixie jestem, tak w ogóle.
- Livia – przedstawiłam się. – Czyją jesteś córką? To znaczy... którego boga?
- Podobno Aresa – westchnęła Trixie. – Chociaż... cały ten Olimp i ci wszyscy bogowie... wydaje mi się to strasznie naciągane...
Więc Trixie po prostu wypowiedziała na głos to, o czym cały czas myślałam... Nawet nie zauważyłam, kiedy do busa weszła reszta półbogów, a za nimi Apollo.
- No dobrze kochani! – zawołał. – Wiem, że jesteście tu wszyscy, ale... mam obowiązek odczytać listę obecności, więc... Ashley Lamore?
- Jestem – krzyknęła blondynka, wymachując rękoma.
- Świetnie... emmm ... James Evans?
- Nie ma – rzucił ten wysoki chłopak.
- Przezabawne, James. Livia Fay?
Właśnie chciałam odpowiedzieć, kiedy Apollo wszedł mi w słowo z tekstem: „Siostrzyczka jest, gadałem z nią przecież" i czytał nazwiska dalej: byli jeszcze Lucas Andrews (chłopak z gitarą; okazało się, że rzeczywiście jest synem Apolla), Tenebris* Winkler (ta ubrana na czarno; imię Tenebris pasowało do niej idealnie) oraz Chris i Trixie Herondale.
- No... zdaje się mamy wszystkich, więc możemy ruszać – uśmiechnął się Apollo, po czym zajął miejsce kierowcy.
Muszę przyznać, że byłam bardzo ciekawa, co teraz nastąpi. Pojedziemy do Grecji i będziemy się wspinać na Olimp, na którego szczycie wybudowane są ogromne, złote pałace...? Nie sądzę...
Bus ruszył. Przetoczył się po parkingu Olimp Express Station, a potem... - Nie! To nie możliwe! – zaczął unosić się w powietrzu i sunąć drogą, zawieszoną na niebie. Przez pojazd przetoczyły się krzyki – zachwytu, zdumienia i strachu.
- To lepsze niż kolejki w lunaparku – stwierdził Chris.
- Cudowne... - rozpływała się Ashley. – Takie widoki! Wspomnienia na całe życie...
- Cudowne? Zaraz bus stąd spadnie i wszyscy zginiemy! – wrzeszczał James.
Cóż, mnie też poruszyła ta niezwykła podróż, ale nie okazywałam tego, jak zdecydowana większość półbogów. Właściwie tylko ja i Tenebris siedziałyśmy cicho... Miałam ochotę z kimś pogadać, choćby z Trixie, ale moja nowa znajoma była zbyt zajęta uspokajaniem Chrisa, który machał rękoma, jakby udawał, że lata i śpiewał:
I believe, I can fly!
I believe, I can touch the sky!
Całkiem lubię tą piosenkę, ale na pewno nie, kiedy śpiewa ją Chris. Naprawdę zaczynam współczuć Trixie. Młodsze rodzeństwo jest o wiele lepsze. A przynajmniej moje młodsze rodzeństwo.
- Chris, błagam cię, zamknij się wreszcie! – próbowała dotrzeć do niego córka Aresa. Jej brat uspokoił się na chwilę, po czym odwrócił się do siedzącego za nim Lucasa.
- Zagrałbyś coś na gitarze? Ja mogę zaśpiewać – rzucił propozycję.
- W sumie... czemu nie? – zgodził się, wyciągnął z pokrowca swój instrument i zaczął grać starą żeglarską piosenkę. Chris natychmiast włączył się ze swoim „cudownym" głosem:
My Bonnie is over the ocean
My Bonnie is over the sea
My bonnie is over the ocean
O, bring back my Bonnie to me!
I tak przez całą drogę. Oprócz „Bring back" było jeszcze kilka innych „hitów", które wykonywali na okrągło. Nawet Apollo śpiewał z nimi, choć głos miał nieporównywalnie lepszy od syna Aresa. Trixie wrzeszczała na Chrisa, że ma się zamknąć, Ashley oklaskiwała każdą piosenkę, James próbował tańczyć, jednak kiedy busem zatrzęsło a chłopak potknął się i wpadł na Tenebris, postanowił nie ruszać się więcej ze swojego miejsca. Krótko mówiąc – było wesoło.
Nawet nie zauważyłam, kiedy dzień przeszedł w wieczór. Apollo zatrzymał bus, po czym wstał, odwrócił się do nas i z szerokim uśmiechem zawołał:
- Panie i panowie, witamy na Olimpie!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
* Tenebris - łac. ciemność, mrok
No i jak się podoba? :)
CZYTASZ
Ostatni półbogowie
FantasyLivia Fay - z wyglądu zwykła szesnastolatka, z pochodzenia - prawdziwa półbogini. Gdy dowiaduje się o swoim półboskim pochodzeniu, jej życie wywraca się do góry nogami. Zwłaszcza, że Zeus zarządził, by wraz z grupą innych półbogów zamieszkała na Oli...