droga wendy,
teraz pewnie pomyślisz o mnie jako jakimś chorym chłopaku, który zapamiętuje wszystkie nasze rozmowy, ale hm...
usłyszałem, gdy pytałaś się naszego nauczyciela od chemii o zmianę partnera, ponieważ, tutaj zacytuję "jestem nerwowym kolesiem, z którym nie da się pracować".
oczywiście, ból który potem zrodził się w moim sercu był nie do opisania, ale zdaję się być na to odporny po stracie jej.
w każdym razie, dzisiaj, gdy mieliśmy kolejne zajęcia w sali chemicznej, podczas banalnej reakcji octu z proszkiem do pieczenia (którą apropos mieliśmy co roku... od sześciu lat), postanowiłem się przedstawić.
w końcu udało mi się wydukać, że nazywam się oscar, a ty nieznacznie uśmiechnęłaś się poddając się małej rozmowie ze mną. a potem powiedziałaś mi, że nazywasz się wendy, co oczywiście wiedziałem.
za chwilkę spróbowałem cię delikatnie zagadnąć o tym jak beznadziejne jest to zadanie, a ty się ze mną zgodziłaś. reszta detali tej rozmowy w sumie nie jest taki istotna, ale ciągle nie mogłem wyjść z wrażenia, że ze sobą rozmawiamy.
gdybym mógł cię nagrać, twój głos byłby moją ulubioną piosenką, dzięki której wracałbym myślami do twojego na szybko związanego warkocza, tego jak delikatnie marszczysz nos, gdy się uśmiechasz i szalenie błękitnych oczu, których wzrokiem obdarzałaś mnie zaledwie paręnaście centymetrów od mojej twarzy.
pod koniec zajęć, gdy nauczyciel przydzielił nas do projektu, który mieliśmy robić po lekcjach, zauważyłem jak pochyliłaś się do zeszytu, wyrwałaś maleńki kawałek kartki i wykaligrafowałaś swój numer telefonu wkładając mi go potem do dłoni.
"zadzwoń potem, okay?"
wzięłaś torbę. zadzwonił dzwonek. pobiegłaś do przyjaciółek.
wiem, że nic tak naprawdę nie chciałaś wnosić więcej w swoją wypowiedź, ale te trzy słowa dosłownie sprawiły, że zmiękły mi kolana.
a zaraz potem dołączyła moja klatka piersiowa ważąca tonę i urywany oddech, gdy zdałem sobie sprawę, że nigdy nie będę w stanie rozmawiać z tobą przez telefon, jeśli ledwo udało mi się przebyć krótką rozmowę.
swoją drogą, to cholernie śmieszne, że potrafisz rozwalać mnie na kawałki i sklejać do kupy w przeciągu 0,000001 sekundy, prawda?
i może to też trochę szalone, skoro jest czwarta w nocy, kończy mi się zarówno strona jak i tusz w długopisie, a jedyne o czym myślę to ty, ty, ty, ty.
ale wiesz co? nie chcę przestawać o tobie myśleć.
dzisiejszy list zatytułuję "małe rozmowy", bo to te, o których marzyłem.
kocham cię mocno wendy,
oscar x
CZYTASZ
everything i didn't say ✧ oscar enestad
Fanfiction❝ posłuchaj, nie jestem za dobry w mówieniu, więc pozwolę muzyce mówić za mnie i tym beznadziejnym listom też... to wszystko czego nie powiedziałem ❞