Rozdział 1

1.1K 70 10
                                    

...Gdy była już na miejscu bardzo serdecznie przywitała ją pani Wesley.
Witaj moja kochana, dawno u nas nie byłaś myślałam że o nas zapomniałaś- powiedziała kobieta.
-Dzień dobry, jak mogła bym o was zapomnieć. Jest Ginny?- zapytała Hermiona
-Tak słoneczko, już ją wołam- stwierdziła Molly, podeszła do schodów i krzyknęła- Ginny! Hermiona przyszła!
Dziewczyna odwruciła się i ujżała pędzącą po nich przyjaciółkę, która już po chwili wisiała na jej szyi.
- Udusisz mnie- stwierdziła szatynka
-Gdzież bym śmiała- po ych słowach obie wybuchnęły śmiechem.
-Gdzie chłopaki?- zapytała
- Już idą tylko się ogarną- powiedziawszy znowu wybuchnęła śmiechem.
Dziewczyny poszły do salonu i usiadły na kanapie. Po 5 minutach przybył do nich Ron i Harry. Przywitali się i usidlu obok dziewczyn.
- Dostaliście listy-zapytała ciekawa Hermiona
- Tak- odpowiedzieli chórem
-Z chłopakami stwierdziliśmy, że pojedziemy im pomóc, a ty już się zdecydowałś?- zapytała ruda.
- Też jadę- odpowiedziała stanowczo szatynka.
Na rozmowie spędzili jeszcze dobre 3 godziny, gdy nagle Hermiona zorientowała się która godzina.
-Muszę już iść jest po 20, a mama zaprosiła mnie na kolację o 21- zadeklarowała.
-Dobrze więc widzimy się za tydzień na peronie- zakomunikował Ron
-Ok- odpowiedziała
-Miona to trzymaj się i do zobaczenia- powiedziała ruda.
Pożegnała się i wyszła. Najpierw wruciła do domu, żeby się przebrać i teleportowała się w ciemną uliczkę niedaleko domu jej rodziców.Zapukała w drzwi a te po krudkiej chwili otworzyła jej matka.
- Witaj córeczko- przytuliła do siebie szatynkę.
- Cześć mamo- odpowiedziała Hermiona - tęskniłam- dodała odwzajemniaj gest.
-Choć do środka- zrobiła miejsce, żeby dziewczyna modła swobodnie przejść. Kobiety skierowały się do jadalni gdzie siedział ojciec.
- Hej tato- powiedziała dziewczyna podchodząc do stołu i siadając koło niego.
- Hejka córka- uśmiechnął uśmiechając się mężczyzna
- Muszę wam coś powiedzieć- oznajmiła - Dostałam list informujący o odbudowie Hogwardu i wyjeżdżam za tydzień.
- Będziemy za tobą tęskinić- zaczęła mama- Kiedy wracasz?
- 12 sierpnia , bo we Wrześniu wracamy do szkoły i musimy mieć czas na kupienie książek- odpowiedziała- No dobra to jemy?
Podczas jedzenia kolacji rozmawiali na rużne tematy i nim się zorientowali wybiła 23.
- Muszę iść- oznajmiła szatynka i zaczęła żegnać się z rodzicami, których nie zobaczy szybko.
- Pa córeczko. Nie zapomniej do nas pisać- powiedziała kobieta
- Nie zapomne- odpowiedziała i wyszła. Przeniosła się do domu i położyła się spać.
Tydzień minął bardzo szybko i nim się obejżała był już dzień do wyjazdu. Dziewczyna postanowiła spakować się szybciej żeby puźniej się nie spuźnić na pociąg. Wzięła kufar i zapakowała do niego najpotrzebniejsze. Zajęło jej to ok pół godziny więc postanowiła zjeść szybko kolacje i położyć się spać. Właśnie kłodła się kiedy pomyślała, że naszykuje sobie żeczy na jutro. Po 5 minutach żuciła się na łużko i już po chwili usnęła.
Następnego dni pierwsze promienie słońca padały na twarz dziewczyny budząc ją. Była 6:30 więc pastanowiła wziąć długą kąpiel. Poszła do łazienki, napuściła wody i dodała swój ulibiony lawendowy płyn do kąpieli.
Gdy woda zaczęła robić się chłodna opuściła wannę. Wysuszyła ciało i włosy po czym ubrała się wygodnie w czarne dresy i szmaragdową koszulkę z nadrukiem.
Spojrzała na zegarek było w pół do 8 więc zrobiła se śniadaie. Puźniej zmyła naczynia i poszła do sypialni po kufer, który zminimalizowała i włożyła do swojej czarnej torebki w której schowała też różdżkę. Pozamiatała ostatni raz i wyszła.
Była 9 więc postanowiła pujść pieszo na pociąg, bo nie miała daleko do stacji. Żuciła na dom jeszcze zaklęcie ochronne i poszła w znanym sobie kierunku.
Idąc widziała przerużne wystawy w rużych sklepach, gdy zauważyła śliczną bluzkę z rękawem 3/4 w koloże krwisto czerwonym wiedziała, że chce ją mieć, więc weszła do szklepu. Kupiwszy bluzkę ruszyła w dalszą drogę.
Naa peronie nie było prawie nikogo prócz paru uczniów z 5 i 6 klasy. Dziewczyna usiadła na ławce czekając na swoich przyjaciół. Była dziesiąta więc mieli jeszcze trochę czasu. Po dłuższym czasie postanowiła poszukać wolnego przedziału, bo zaczynało robić się tłoczno. Idąc
do pociągu zauważyła dwie rude czupryny i i rozpoznała po nich dwójkę przyjaciół. Minutę puźniej byli już raz.
- Hej Miona- powiedziała młoda latorośl Wesley'ów- Gdzie masz kufer?
- Cześć Ginny- odpowiedziała- kufer mam zmniejszony w tobrewce.
- Aha
Po przywitaniu się wszyscy poszli szukać przedziału, który znaleźli dość szybko.
- Co robiłaś przez ten tydzień- zapytał ciekawy Ron
- Nic takiego siedziałam w domu, czytałam książki, oglądałam telewizję- oznajmiła szatynka- A wy?
- My lataliśmy na miotłach, graliśmy w quidditcha i się nudziliśmy- odpowiedział wybraniec.- A!! Ja jeszcze wysłuchiwałem ichne kłótnie- powiedział wskazyjąc na Ginny i Rona. Hermiona i Harry wybuchneli śmiechem, a rudzielce patrzyli na nich obużeni.
Gdy uspokoili się już trochę Grenger dłuższą chwilę gadała z Wesley'ówną na temat mody i wspominały wydażenia z Hogwardu. Chłopaki jak zwykle kłucili się, która miotła jest lepsza, aż wszystko wchodząca do ich przedziału, był to Neville.
- Widzieliście może Lunę, nie mogę jej znaleźć- zapytał spokojnie
- Nie- odpowiedzieli chórem
- A to sory- powiedział i już go nie było
- Jak myślicie coś ich łączy?- zaczął Harry
- Nie wiem - odpowiedziała szatynka- ale wydaje mi się, że ciągnie ich do siebie, a wy co o tym myślicie?
- To samo co ty- dodała Ginny- a ty Ron co o tym sądzisz.
- Nic- burknął- a co mnie to obchodzi, to ich sprawa
- Ej!! Nie mów tak to nasi przyjaciele- powiedzała Hermiona
- Chyba twoi- krzyknął i kłutnia zaczęła się na dobre, aż po pewnym czasie rudzielec nie wytrzymał
- Jesteś nienormalna- krzyknął - nie interesuj się życiem innych tylko swoim
- Nie mów tak do mnie- wstała gwałtowie
- Bo co? - odwzajemnił jej gest- zaczarujesz mnie?
- Nie po prostu...- przerwała bo nie wiedziała co powiedzieć gdy nagle dodała- jesteśmy przyjaciółmi i nie powinniśmy się kłucić ani wyzywać
- Mondralińska się znalazła - żucił w stronę szatynki. Ta podeszła i walnęła go prosto w nos. Ten poleciał na siedzenie trzymając się za obolałe miejsce, a w tym czasie dziewczyna powiedziała
- Nie będziesz mnie obrażać- odwruciła się na pięcie i wyszła z przedziału. Stanęła przy oknie żeby ochłonąć, ale znozumiała, że nie ma po co tam wracać.
Po chwili zanalazła sobie wolny przedział do którego weszła, usiadła przy oknie i je otworzyła. Siedziała tak czując wiatr we włosach. Zaczęła rozmyślać o tym co wydarzyło się przed chwilą lecznie miała za dużo spokoju, gdy po chwili wszed ktoś do przedziału. Odwruciła się w stronę drzwi i ujżała stojącego w nich...

------------------------------------------------------
Oto i pierwszy rodział. Nie jest najleprzy ale pisze w miarę swoich możliwości. Zapraszam do gwiazdkowania i komentowania to mi pomaga w pisaniu, bo wiem że komuś się podoba.

dramione- niemożliwe a jednakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz