Jedenastoletnia dziewczyna jeszcze raz sprawdziła kartkę.
-Hm, peron 9 i 3/4? Okay z tego co wiem to powinno to być...- Zerknęła na ścianę.- Mam nadzieję, że się nie mylę.- Westchnęła cicho,rozpędziła się i wbiegła prosto w mur. Na szczęście nie poczuła ani nie usłyszała, żeby cokolwiek się jej złamało. Powoli otworzyła jedno oko a następnie drugie. Jej oczom ukazały się grupki ludzi oraz wielka czarna lokomotywa. Odetchnęła z ulgą i ciągnąc za sobą swój kufer wymijała zatroskanych rodziców wraz z pociechami. Jej matka miała ważne spotkanie biznesowe i nie mogła jej odprowadzić, za co Naomi nie była na nią zła. Rozumiała, że praca była bardzo ważna.
W końcu udało jej się dojść do pociągu. Szybko znalazła wolny przedział i uwinęła się z ustawieniem bagażu. Rozsiadła się wygodnie i pogrążyła w śnie.
* * * * * * * * *
Obudził mnie czyjś śmiech. Rozespana przeciągnęłam się i otworzyłam oczy.
-Ej! Budzi się!- Usłyszałam męski głos. Zdezorientowana zamrugałam kilka razy. Kiedy udało mi się rozpoznać osoby będące w przedziale, aż zachłysnęłam się powietrzem- No nie! Czemu to dzieje się akurat mi?!- zamarłam z przerażenia. Zostałam skazana na kilka godzin z Gryfonami. Ale to nie koniec! Owymi towarzyszami okazała się być zgraja dzieci "Złotych".
-Halo? Wszystko okay mała?- Ciemnowłosy chłopak lekko mną potrząsnął.
-Łapy przy sobie, Potter- syknęłam. Nie obchodziło mnie nawet to, że jest starszy ode mnie o całe dwa lata. On popatrzył na mnie z lekkim zdziwieniem.
-James widzę, że masz już fankę.- Oznajmił rudy nastolatek który na oko mógł być w wieku tamtego. Czyżby Fred II? Tak, to na sto procent on.
-W takim razie wszyscy którym przeczytano biografię waszych rodziców są waszymi fanami, tak? Och w takim razie nie potraficie się odpędzić od wielbicieli, panie Weaslay? Ma pan jak widzę duże mniemanie o sobie. Szkoda, że nie ma pan zbyt dużo racji. A teraz jeślibyście mogli to prosiłabym mnie przepuścić, idę do toalety.- Powiedziałam z sztucznym uśmiechem i wyszłam na korytarz kierując się w wiadomym miejscu, przy okazji zaglądając przez szybki w drzwiach, sprawdzając czy są gdzieś jakieś wolne miejsca. Niestety nie było. Zrezygnowana wróciłam do wcześniejszego miejsca, gdzie... James grzebał w mojej torebce!
-Bierz te łapy! Zaraz cię...- W tym momencie wyciągnął mój telefon.
-Co to jest?- Zaczął oglądać urządzenie z każdej strony.- Czyżby ktoś tu przemycał elektronikę?
-Nie mam ci nic do powiedzenia. Jestem pewna, że nawet nie słyszałeś o Albusie White, więc nie ma po co się trudzić.
-Za to podoba mi się jego imię, a tobie Al?- Uśmiechnął się.
Prychnęłam. Albus White był magiem który opatentował telefon zasilany na magię, o wiele lepszy od swojego mugolskiego pierwowzoru. Owy telefon dostałam od niego gdy tylko zatwierdziło go Ministerstwo. Tak, Albus White był moim ojcem. To właśnie on wymyślił dla mnie takie "egzotyczne" imię jak "Naomi".
-Całkiem niezłe.- Roześmiał się młodszy z Potterów.
-Zabawne jak czarodziej w metrze.- Znowu prychnęłam.
Nagle dziewczyna która cały czas siedziała z tyłu pisnęła.
-Jesteśmy w Hogwarcie!
* * * * * * * * *
Razem z resztą pierwszorocznych stałam w kolejce do Tiary Przydziału. Potter oraz Weaslay już dawno zostali przydzieleni. Chyba nie muszę mówić gdzie. Przecież to oczywiste- Gryffindor. Nasza kolejka stawała się coraz krótsza. Nie musiałam długo czekać aż starsza kobieta zawoła:
-Naomi White!
Z gracją i pewnością siebie usiadłam na wyznaczonym krześle. Kiedy założono mi "nakrycie głowy" widziałam już siebie idącą dumnie w stronę stołu Ślizg..
-Gryffindor!-Krzyknęła Tiara.
W końcu... czekaj CO?! Oniemiała wstałam i ruszyłam w stronę... Gryfonów. Zaczęłam szukać wolnego miejsca.
-W pociągu trafiliśmy na jakąś pannę Ślizgonkę. Najśmieszniejsze jest to, że wyglądała jakby dopiero zaczęła naukę, a już... -Usłyszałam znajomy mi już głos.
Usiadłam obok chłopaka i westchnęłam:
-Tak. Dobij mnie Potter.
CZYTASZ
Jestem (ugh) Gryfonką
Fiksi PenggemarKiedy Naomi budzi się podczas drogi do Hogwartu, zauważa, że w przedziale nie jest sama. Towarzyszą jej słynne dzieci "Złotego Trio" z przyjaciółmi. Normalny pierwszoroczniak pomyślałby sobie "Woooah! Co za zaszczyt! Nie wierzę, że mogę oddychać z n...