Wyścigi

203 11 1
                                    

Razem z mamą wybrałyśmy się na Służewiec, aby zdecydować którego konia chcemy kupić. Dla mamy nie liczyła się cena. Gdy koń wpadł jej w oko musiała go mieć. 

Zajęłyśmy miejsce na widowni i spoglądałyśmy stamtąd na szykujące się do startu dwulatki. 

W oczy od razu rzucił mi się prześliczny kasztan. Stawał dęba i nie chciał zająć swojego miejsca. Strzelał barany starając się zrzucić z grzbietu jeźdźca. Za każdym razem gdy koń się sprzeciwił słyszałam głośny huk, który rozbrzmiewał mi w uszach. Dźwięk bata. Klatki się otworzyły i wszystkie konie ruszyły. On wybiegł pierwszy. Uciekał przed batem i próbował wyprzedzić swój cień. Ruszył zdecydowanie za szybko, by takim tempem dobiec na metę. Jeździec cały czas go bił i pospieszał. Na ostatniej prostej walnął go znowu, z przeszywającą mnie siłą. Kasztan próbował bryknąć na co jeździec zawiesił mu się na pysku i zrobił tarkę. Ogier podskoczył by stanąć dęba, ale w takim tempie to nie było możliwe. Poplątały mu się nogi i runął na ziemie przygniatając mężczyznę. 

- Mamo - odezwałam się po chwili

- Tak

- Ja chce kasztana

Stajnia ,,Popcorn''Where stories live. Discover now