Powód 4 cz. 1

5.3K 498 1.5K
                                    

Stałem przed domem Eleanor i zastanawiałem się, co powinien zrobić? Po co tu w ogóle przyszedłem? Chodź to było akurat jasne. Chciałem zobaczyć jak wygląda jego synek. Czy jest do niego podobny? Może ma jego oczy, nos, usta? Chciałem mieć chociaż jakąś małą cząstkę Louisa przy sobie. Czy brzmi to absurdalnie? Ja po prostu nadal byłem zakochany w nim do szaleństwa. 

Zbliżał się powoli wieczór. Moja warga zadrżała, gdy w salonie zapaliło się nagle światło. Widziałem przez szybę Eleanor. Nadal była tak samo piękna. Jej długie ciemne włosy opadały falami na ramiona, a kąciki ust rozciągały się w uśmiechu. Zmarszczyłem brwi, póki nie zdałem sobie sprawy do kogo się uśmiechała. Po chwili zauważyłem obok niej malutkiego chłopczyka, który bawił się zabawką. Na moment zabrakło mi tchu. Mimo iż znajdował się daleko, to wszędzie poznałbym te niebieskie jak fale tęczówki. To były oczy mojego Louisa. Zacisnąłem dłoń w pieść, gdyż nagle ogarnęła mnie niewytłumaczalna złość. Tak jakby przepływała przez żyły w moim ciele, docierając nawet do najmniejszego zakamarka. Byłem wściekły, że Lou miał dziecko z inną dziewczyną, a nie ze mną. Początkowy szok i niedowierzanie ustąpił zwykłej złości. Wiedziałem, że muszę to przetrwać i pogodzić się z tym. Louis żył w takiej rzeczywistości na co dzień. Ja miałem wszystko, do momentu w którym zniknął. Mam tam wejść i zapytać Eleanor czy mogę poznać syna mojego byłego chłopaka? Jak niedorzecznie to brzmiało?

Nim się zorientowałem, już stałem pod drzwiami i pukałem w nie. Przełknąłem z trudem ślinę, gdy usłyszałem kroki zmierzające w moją stronę. Eleanor otworzy i co? Co mam jej do cholery powiedzieć? Nawrzeszczeć na nią, że być może, gdyby pozwoliła Louisowi widywać syna to by nie zniknąłby? Bez sensu. To nie był główny powodów. Po za tym Lou bardziej martwił się tym jak ja zareaguje, a nie faktem, że El uważa go za nieodpowiedzialnego gówniarza. Gdy zobaczyłem jak klamka przesuwa się w dół, zbiegłem po małych schodkach kierując się biegiem przed siebie. Nie odwróciłem się nawet w momencie, gdy Eleanor zaczęła wołać moje imię. Nie obchodziło mnie to. Byłem zraniony i rozczarowany, że tak wyglądał świat w którym żyłem, a nie tak jak, jeszcze myślałem rok temu. Jak mogłem być tak ślepy i tego nie widzieć? Jak mogłem nie zauważyć, że moi rodzice nie akceptują Louisa? Że Eleanor była w ciąży? Że Louis coś ukrywa?

Oparłem się o ścianę jakiegoś budynku, a dłonie położyłem na kolanach ciężko oddychając. Słońce chowało się ku zachodowi. Nie długo nastanie noc. Gdy wyobraziłem sobie, że będę musiał normalnie funkcjonować po tym, czego się dowiedziałem, poczułem ogarniającą mnie panikę. Łzy poleciały po moich policzkach tworząc strużkę aż do brody. Nie kontrolowałem ich. Chciałem się pozbyć nie wyobrażalnego bólu z klatki piersiowej, który rósł z każdą chwilą. Czego jeszcze nie wiem o moim ukochanym? Jaką straszną tajemnicę ukrywa w 10 powodzie? Nie byłem pewien czy chcę to wiedzieć. Nie byłem pewien, czy nawet chcę oglądać dalej płyty. Może czas to zakończyć na tym etapie? Może wiem już wystarczająco wiele? Byłem taki bezradny. Zupełnie jak małe dziecko.

*

Wróciłem do domu po godzinie siedzenia na zewnątrz i patrzenia na zachód słońca. Po prostu siedziałem i płakałem. Starałem się nie myśleć za dużo o moim smutku, ponieważ psychicznie mógłbym tego nie wytrzymać. Za to wolałem myśleć, że Louis gdzieś tam jest i na mnie czeka i być może również oglądał zachód słońca myśląc o mnie.

Opadłem na kanapę, nawet nie zdejmując butów i zakryłem twarz dłońmi. Kłamałem mówiąc, ze nie potrzebuje towarzystwa. Potrzebuje. Nawet bardzo. Szczególnie teraz. Do kogo zadzwonić? Przetarłem oczy, nawet nie chcąc patrzeć na siebie w lusterku. Byłem pewien, że są zaczerwienione, a ja sam wyglądam jak definicja nieszczęścia. Wziąłem telefon do ręki i przejrzałem moje kontakty. Z mamą na razie nie miałem ochoty rozmawiać. Liam na pewno ma inne sprawy na głowie niż pocieszanie załamanego kumpla. Odkąd wziął ślub z Sophii i urodziła im się córeczka, oddaliliśmy się od siebie. Zaczął im poświęcać całą swoją uwagę, a Zayn nigdy nie był dobrą osobą do zwierzeń. Postanowiłem zadzwonić do jedynej osoby, która w tym momencie wydawała mi się najlepsza do pijackich zwierzeń. Odebrał po drugim sygnale. Zawsze miał dla mnie czas, dlatego tak bardzo go sobie ceniłem.

10 reasons to leave | Larry StylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz