FNAF: Stalowe Serca część 3

60 3 2
                                    

---3---

Arron zbudził się nagle. Rozejrzał się po pokoju. Wszystko było w najlepszym porządku. Nie dostrzegał tylko Lupi. Ciekawiło go gdzie też, wilczyca mogła się udać.

Złapał się za głowę. Czuł się tka jakby ktoś zwalił mu na głowę kowadło. Czaszka zaczęła pękać od bólu. Coronel zacisnął zęby. Stękał z bólu. Odrzucił kołdrę i

próbował się podnieść z łóżka ale gdy siadł na jego brzegu, zapłacił wielką cenę, za próbę osiągnięcia pionu. Ból się nasilił. W pewnym momencie, był już tak duży że

Arron zwalił się na podłogę, po chwili stracił od niego przytomność.

Obudziło go stukanie. Miarowe i w idealnych odstępach. Arron szybko doszedł do wniosku, że nadal leży na podłodze gdzie zemdlał od bólu głowy. Ciekawiło go co się

stało. To nie mógł być, normalny ból głowy. Nawet migrenowy tak nie boli, po za tym ten rodzaj bólu trwał kilka minut a migrena, trzyma człowieka i kilka dni. Szatyn

podniósł się z ziemi. Jego pokój był skąpany w mroku. Mężczyzna rekami, po omacku szukał jakiegoś włącznika. Gdzie on mógł być? Irytacja faktem że nie widział niczego

sięgała powoli zenitu. I jeszcze to stukanie. Jakby ktoś walił młotkiem zza ścianą. Arron próbował również wytężyć słuch. To było uderzanie za ścianą, jednak było bardzo

dziwne. Głośniejsze i donośniejsze. Jakby bliżej. Gdzieś w jego otoczeniu. Gdy w końcu znalazł włącznik okazało się szybko, że światło nie chce się zapalić. Klikacz

nie powodował, rozświetlenia pomieszczenia. Arron westchnął. Zamknął oczy. W jego głowie coraz mocniej zaczął stukać odgłos zza ściany. Otworzył je i zaczął skupiać

się na tym dźwięku. Po kilku próbach ustalenia skąd nadchodzi stukanie, Arron wywnioskował że pochodził z jego pokoju w którym stworzył swoją waderę.

Lupi musiała tam być. Podszedł do pokoju powoli. O coś zawadził po drodze i potknął się. Wpadł na drzwi twarzą, ale nie upadł na ziemię. Oparł się rekami o drzwi,

przez co nie zsunął się z nich. Spojrzał o co się potknął. Jednak w ciemności, niczego nie zauważył. Nie ważne. Skoro się nie przewrócił to później zobaczy co to było.

Jak już w końcu znajdzie powód, tego hałasu. Chwycił za klamkę i otworzył drzwi.

W środku było jeszcze więcej mroku. Przed nim była jakaś postać ale Arron nie wiedział czy była prawdziwa czy jego mózg próbował coś rysować wyobraźnią. Dużo czasu

zajęło mu rozważanie za i przeciw by wejść do środka. Jednak gdy zauważył lampkę na biurku która po chwili, zaczęła rzucać blade światło, przeszedł go dreszcz. Widział

bowiem słabe kontury tułowia, ręki i części nogi oraz głowy. Całe ciało miało względnie, ludzkie proporcje jednak było jakieś takie, kanciaste i czerwone. Czerwone? Może

to coś było Indianinem? Tylko co to robiło w domu Arrona i czemu tłukło jego młotkiem? No i najważniejsze w co tłukło? Coronel podszedł do tego czegoś i złapał to za

ramię.

- Ej co ty tu robisz? - zapytał. Postanowił że będzie stanowczy. Ktoś zrobił mu, głupi dowcip. Zapłaci za to. Jednak brawura Coronela, mogła kosztować go zawał serca

gdy odkrył, że dziwny twór który teraz spoglądał na niego, przeszywa go białym światłem cybernetycznego oka. I ta twarz. Nie to był pysk. Pysk wilka albo lisa. Nie

FNAF: Stalowe SercaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz