The first and last meeting //L.H ✅

Rozdział 24

Obudziłam się około 10 i zauważyłam, że Michael nadal jest u mnie w domu, gdyż spał rozwalony na podłodze, więc nie mogłam sobie odpuścić takiej okazji i zrobiłam mu zdjęcie.

Pamiętam, że przed zaśnięciem słyszała jego głos, który mówił coś o wyjeździe, ale nie mogę sobie przypomnieć co to było.

Postanowiłam zrobić sobie i temu śpiochowi śniadanie, więc zabrałam potrzebne składniki z lodówki i zaczęłam przyrządzać moje popisowe naleśniki, ale przerwał mi to dźwięk telefonu, okazało się, że był to SMS od Lukey.

 od Lukey :* : Dzisiejszy dzień spędzamy razem, mam dla ciebie niespodziankę, bądź gotowa na 19. Kocham Cię.

do Lukey :* : Jasne, też cię kocham :*

Po wysłaniu wiadomości do Lukey i zrobieniu naleśników nadeszła pora na zbudzenie Michael'a.

- Mike, wstawaj ! - krzyknęłam mu prosto do ucha, no cóż jestem zła,ale szkoda mi naleśników, które zrobiłam.

- Kobieto, daj mi spać ! - on zamiast wstać to jeszcze bardziej opatulił się kołdrą i kopnął mnie w nogę. No nie koniec tego dobrego.

Poszłam do kuchni i wzięłam całe opakowanie żelków,a następne wróciłam do salonu.

- Michael, mam żelki. - powiedziałam, a on jak na zawołanie rzucił z siebie pościel i stanął na równe nogi.

- Gdzie ? - spojrzał na mnie zdezorientowany,ale gdy zauważył, że trzymam jej w ręce, po prostu podszedł do mnie i je wyrwał.

- Moje żelki. - powiedział głosem dziecka, a ja o mało nie pękłam ze śmiechu.

- Dobra, ja idę na górę, dzisiaj idę gdzieś z Lucas'em, więc może już się ulotnisz , co Mike ? - spojrzałam na przyjaciela, a on jedynie pokiwał głową, bo miał zapchaną buzię żelkami i skierował się w stronę drzwi.

- Do później. - powiedział i zniknął za drzwiami.

Moment...DO PÓŹNIEJ ?!

................................................................................................................................................

Krótki rozdział, dlatego, że jestem załamana moim planem lekcji, ale no cóż...Do następnego :)))