Dług 2

26 2 1
                                    


Do tej pory podążałam tak jak mi kazano, próbując tylko zrozumieć co się dzieje dokoła.
Jednak prawda była tak zaskakująca... a zaakceptowanie przeze mnie takiego losu było tak odległe...
Do rzeczywistości przywrócił mnie dopiero huk drzwi zamkniętych tuż za moimi plecami.
Rozejrzałam się.
Miałam przed oczami ogromny hol, wielkie schody prowadzące na piętro. Ma suficie wisiał piękny, kryształowy żyrandol, żadny tam szklany, zrobiony był z prawdziwych diamentów. Mogłam być tego pewna. W końcu jestem znawcą wszystkiego co drogie i piękne.
Ha ha ha.
Schody były z białego granitu. Na nich leżał szkarłatny dywan z najwyższej jakości wełny. Poręcze były mahoniowe.
Po lewej stronie stały trzy pokojówki, głęboko się kłaniając. Dwie z nich były z Europy, trzecia była z Japonii.
Obok mnie stał prawdziwy, europejski książę.
A ja byłam w jego pałacu.

Delikatnie uniosłam głowę żeby spojrzeć na swojego narzeczonego.

Jak do tego doszło...

Firma moich rodziców popadła w długi więc aby to naprawić, moi rodzice, postanowili wydać za mąż za bogacza, Alberta de Blois, moją starszą siostrę Saki, ale ona miała nieco inne plany i uciekła ze swoim kochankiem w dzień przyjęcia zaręczynowego.
To spowodowało tylko tyle, że narzeczoną zostałam ja, mająca 17 lat Kazama Suzuran.
Przyjęcie było bardzo... gustowne... rodzina pana młodego cały czas obgadywała mnie po francusku i jedynie pan młody cały czas się do mnie uśmiechał.
W pewnym momencie jak gdyby nigdy nic, powiedział "Chciałbym aby moja narzeczona zamieszkała ze mną..." niby rzucił ten tekst tak od niechcenia, ale moi rodzice natychmiast kazali mnie spakować i tak jakoś wyszło, że wylądowałam w jego Villi.

Tak więc, właśnie tak do tego doszło...

Wszystko to wyglądało jak marzenie... albo historia z mangi shoujo... Piękna dziewczyna przez zbieg dziwnych wydarzeń trafia pod skrzydła pięknego księcia, który będzie ją kochał i się nią opiekował.

Idealnie.

Ale to nie jest żadna manga shoujo! Muszę jakoś się z tego wyplątać... Albert wygląda na rozsądnego i dojrzałego mężczyznę, na pewno zrozumie.

Powoli zwróciłam głowę w jego stronę.

Natychmiast poczułam, że zamarzam.

Tak.

Jego oczy... piękne, błękitne oczy... wpatrywały się we mnie z pogardą zupełnie tak jakby czuł się dużo lepszy ode mnie, patrzył na mnie jak na jakiegoś robaka...

Dopiero teraz zauważyłam, jak zimne one były...

-Słuchaj, dziewucho, masz mi nie przeszkadzać, kiedy cię zawołam, musisz się niezwłocznie stawić i robić wszystko to co powiem. - jego głos był tak lodowaty i jednocześnie ostry, że mógłby zastąpić górę lodową, która zatopiła Titanica. Przerażające... - Nie obchodzi mnie twoje zdanie. Nie obchodzą mnie twoje problemy. Jeśli chcesz się na coś poskarżyć, to nie zawracaj głowy ani mnie ani Bernardowi. My mamy własne problemy, a jeśli chodzi o resztę służby... jestem pewien, że mają ciekawsze zajęcia, niż wysłuchiwanie o problemach jakiejś rozpieszczonej panienki. Kawamura teraz zaprowadzi cię do pokoju, który pozwolę ci zająć na chwilę obecną. Dobranoc.

I natychmiast poszedł schodami na górę.

Nawet na chwilę na mnie nie spojrzał.

Może nawet to i lepiej...

Moment... to oznacza... że nie mam najmniejszych szans na wolność lub szczęśliwe życie w tej umowie jeśli drugą osobą jest ten demon!

To musi być kara za naśmiewanie się z Saki... tak... to na pewno to...

Jęknęłam, łapiąc się za głowę i właśnie wtedy podeszła do mnie jakaś kobieta. Azjatka.

Miała ona krótkie, czarne włosy i brązowe oczy. Była dość niska, tak na oko to mierzyła około 1,60 m. Jej atutem był uśmiech. Tak, miała naprawdę uroczy uśmiech, którym mnie obdarowała.

Od razu poczułam się trochę raźniej.

Nie żebym tak szybko pogodziła się z sytuacją... po prostu zrobiło się trochę przyjemniej...

-Nazywam się Kawamura Hinata, jako jedyna z pracujących tu pokojówek jestem w stanie porozumiewać się po japońsku więc to do mnie może się panienka zwrócić, jeśli panienka będzie mieć jakiś problem. A teraz, proszę za mną. - rzekła, ciepłym głosem, kłaniając się delikatnie i natychmiast odwróciła się. Kawamura zaczęła iść po tych długich, pięknych schodach.

Naturalnie podążyłam za nią.

Zżerała mnie ciekawość... znaczy... byłam ciekawa jaki pokój przydzielił mi ten potwór.

Na pewno będzie to jakiś zapuszczony, zakurzony, stary pokoik na strychu... nieużywane poddasze, na którym straszy...

Jestem pewna, że on byłby do tego zdolny.

Schody zdawały się nie mieć końca, każdy kolejny stopień sprawiał wrażenie pierwszego.

-Hej... Kawamura-san... daleko jeszcze? - wymamrotałam, patrząc na plecy pokojówki.

-Nie, panienko, twój pokój jest tutaj, pierwsze piętro, trzecie drzwi po lewej. Pokój panicza to piąte drzwi po prawej, a więc po drugiej stronie schodów.

Serio? Tyle schodów na pierwsze piętro? A może tylko mi się wydawało...

Dziewczyna zatrzymała się przed wskazanymi przez siebie drzwiami i otworzyła je.

Szczerze mówiąc, bałam się tego co tam zastanę.

-Nie chcę...

-Niech panienka wejdzie, walizki już tam są.

Kawamura gestem wskazała mi na ciemność, która panowała w owym pokoju. Ciemność, w którą miałam wejść.

Jak to się mówi... raz kozie śmierć..

Powolnym krokiem weszłam do środka i zapaliłam światło.

Miałam wrażenie, że umysł płata mi jakieś cholerne figle.

Pokój był dość duży, przestronny. Ściany pomalowane były delikatną, różową farbą, a podłoga była wyłożona jasnymi panelami. Nie z jakiejś tam sklejki czy czegoś. Z prawdziwego drewna. Było tam duże okno, z parapetem, na którym można było leżeć (był tam nawet taki miękki materac w fioletowe i białe paski oraz poduszki z kwiatami i pluszaki) i białe zasłony z fuksjową wstążką na końcu. Łóżko, stojące pod ścianą, było wykonane z drewna i pomalowane białą farbą. Miało jasno różowy baldachim, a pościel była wypełniona gęsimi piórami, poszewki natomiast były w różowe różyczki (jaki uroczy wzór). Przy łóżku, na podłodze, leżał mały, cieplutki i mięciutki dywanik. Oprócz tego była tam też duża szafa, biurko, komoda, szafka nocna, szafka na książki, toaletka, telewizor, laptop i fotel. Wszystkie meble wykonane były z drewna, pomalowanego na biało.

Ten pokój był naprawdę uroczy. Wręcz idealny. Nie wiem kto go urządzał, ale trafił w dziesiątkę.

Pierwsze co zrobiłam, to skok na łóżko.

Było naprawdę miękkie.

-Obok znajduje się prywatna łazienka panienki, jeżeli będę mogła w czymś jeszcze pomóc, to jestem zawsze w pobliżu. - powiedziała Kawamura, o której zupełnie zapomniałam, ukłoniła się i wyszła, zamykając drzwi i zostawiając mnie zupełnie samą.

-Może... może nie będzie aż tak źle... może nie będę mu potrzebna... mogę cały czas siedzieć tutaj... sam przecież powiedział, że mam mu nie przeszkadzać... tak... będzie dobrze... - wymamrotałam, przytulając jedną z poduszek.

To był naprawdę męczący i dziwny dzień...




Akuma Ouji to Meido Hime 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz