37. Nie tak miało być

3.8K 211 5
                                    

Scott spojrzał na Justina z niepokojem. Jechali właśnie na umówione miejsce. Każdy z nich był pełen niepokoju, ale i adrenaliny.
- Wymiana jak wymiana.
Mruknął Justin patrząc na chłopaków. Ci tylko zaśmiali się bez humoru.
- Taaa...
Mruknął Scott. Wszyscy byli spięci.
- Kurwa zachowujemy się jak baby.
Zaśmiał się Steph. Justin zgasił światła auta i powoli wjechał na umówione miejsce. Zaparkował w mało widocznym miejscu. Westchnął ciężko i starał się rozluźnić. W jego głowie kłębiło się mnóstwo myśli i nie był zadowolony, że akurat w takiej chwili. Na pierwszym miejscu była Jamie. Cała ta sytuacja była dla niego nie zrozumiała. Nie pamiętał co takiego zrobił, że Jamie chciała nocować u Scotta. Pamiętał tylko jak ocknął się przy ścianie z zakrwionym nosem. Drugim problemem w jego głowie był rosnący niepokój, dotyczący jego własnego brata. Nie żeby się o niego martwił. Martwił się o swoich. Wyszedł z auta i schował broń za pasek spodni. Chłopcy poszli za jego śladem. Bieber dostrzegł w oddali światła reflektorów.
- Bierzcie towar.
Mruknął Justin, a Logan i James zabrali się za wypakowanie paczek. Gdy już około 10 całkiem sporych paczek stało obok auta, wszyscy byli gotowi. Ustali, zasłaniając towar. Jaxon powolnymi krokami zaczął zbliżać się do nich razem ze swoimi kolesiami. Gdzieś z tyłu, Bieber dostrzegł Drake'a i wiedział już, że coś tu nie gra.
- Co tu robi ten kutas?
Syknął Justin, kiwając głową w stronę Drake'a.
- Spokojnie bro...
Zaśmiał się Jaxon, a Drake wyszedł na przód, ze złośliwym uśmieszkiem.
- Masz pieniądze?
Spytał Scott, stojąc ze skrzyżowanymi rękoma.
- A wy towar?
Spytał podejrzliwie Drake.
- Nie twoja pieprzona sprawa.
Syknął Justin. Drake coraz bardziej działał mu na nerwy, samą obecnością. Nie rozumiał co tu robi ten sukinsyn i czego chce.
- Właśnie, że jego Justin.
Zaśmiał się Jaxon, akcentując imię chłopaka.
- Płaci połowę, więc ma prawo.
Drake uśmiechnął się z dumą na słowa Jaxona. Bieber przesunął się trochę, by pokazać, że towar się zgadza. Jaxon skinął głową i jeden z jego piesków wyszedł na przód z walizką pełną pieniędzy. Justin wziął od niego walizkę i zaczął przeliczać pieniędze. Wszyscy stali w ciszy, patrząc uważnie na każdy ruch.
- Brakuje kurwa pół miliona.
Syknął Bieber zbliżając się do Jaxona, małymi krokami. Scott, Logan, James i Stephen sięgnęli po broń, ale nie wyciągali jej jeszcze. Czekali na rozwój sytuacji.
- Oh zapomniałem powiedzieć, że tylko Drake płaci za towar?
Zaśmiał się Jaxon.
- Płaci połowę...nie powiedziałem, że ja też to zrobię.
Dodał z szyderczym usmiechem. Justin podszedł do niego i walnął go mocno w twarz. Jaxon upadł na ziemię.
- Wymiany nie będzie.
Mruknął Justin, wracając na swoje miejsce.
- Mylisz się.
Uśmiechnął się Drake, celując w stronę Justina z broni. Scott szybko zareagował i wyjął ze spodni pistolet po czym strzelił w kierunku Drake. To był błąd. Jaxon, mimo tego że leżał na ziemi, obserwował cała sytuację i w mgnieniu oka, oddał strzał w kierunku Scotta. Chłopak upadł na ziemię, a tamci zostawiając martwego Drake'a, pobiegli w stronę samochodu, jakby wystraszeni.
- Scott...
Mruknął Logan podbiegając do leżącego na ziemi chłopaka. Wszyscy się ocknęli i podeszli do leżącego na ziemi przyjaciela. Z lewej strony jego klatki piersiowej lała się krew. Justin miał źle przeczucia. Kula mogła trafić w serce, a Scott już nie mógł mieć tyle szczęścia co Bieber.
- Scott ty dupku wstawaj.
Mruknął Justin, czuł łzy w oczach, a wcale nie chciał się teraz rozpłakać. Copley zaśmiał się bez humoru, przez co zaczął kaszleć.
- Bierzemy go do szpitala szybko.
Mruknął James. We czwórkę wzięli go na ręce i wsadzili do samochodu. Jakoś zmieścili się w środku, a Justin szybko zaczął jechać w kierunku szpitala. W międzyczasie Steph zadzwonił do Jamie, co było błędem, ale musiał to zrobić. To w końcu siostra Scotta. Justin zaparkował przed szpitalem i szybko wyciągnęli z auta, Scotta.
- To oznacza koniec...
Mruknął Scott, wiedząc, że gdy przekroczą próg szpitala od razu znajdzie się tu policja i inni.
- Mam to w dupie kurwa...masz żyć Scott!
Krzyknął Justin, kopem otwierają drzwi. Z jego oczu leciały łzy. Zwykłe łzy, których chłopak się wstydził. Nie chciał płakać, ale nie potrafił się powstrzymać.
- Lekarza Kurwa! On jest postrzelony!  Krzyknął i zaraz podbiegła do nich masa ludzi w białych kitlach. Wzięli Scotta na łóżko i pojechali z nim na salę. Justin patrzył z załzawionymi oczami w stronę odjeżdżających lekarzy. Wszyscy czworo usiedli na krzesłach i czekali...sami nie wiedząc na co się przygotować.
- Gdzie jest kurwa Scott?!
-------------------------------------------------------------
Hejo. Taki trochę do dupy ten rozdział no, ale cóż...co myślicie k tej sytuacji? Scott przeżyję czy może nie? Jakbyście chcieli żeby to wszystko r ko się potoczyło? Piszcie w komach :) przewiduje chyba trochę więcej rozdziałów niż 40 ale powoli zbliżamy się do końca eh mam pytanie. Czy chcielibyście druga część? Bo mam pewien pomysł na dalsze przygody Jamie i Justina tylko czy wy chcecie je czytać xd to czekam na wasze opinie. Kocham was misie :*

Mr & Mrs Bieber || J.Bieber ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz