33. - Where are you?

3.6K 229 19
                                    

Justin 17.11.2014r

Uderzałem palcami o blat ławki, a moje oczy co chwilę wędrowały w stronę drzwi. Ciągle łudziłem się, że Mackenzie jeszcze wkroczy do klasy ze spuszczoną głową, jak zwykle.

Z każdym dniem coraz bardziej się o nią martwiłem. Uświadomiłem sobie, że może z chwilą, gdy ja byłem zły na nią, bo nie przyszła na spotkanie, ona po prostu nie mogła.

A co jeśli coś jej się stało? A co jeśli ktoś ją porwał lub zgwałcił, gdy szła spotkać się z Jasonem?
Potrząsnąłem głową, odgarniając od siebie te okropne myśli.

- Na pewno nic jej się nie stało - szepnąłem i nie wiedziałem czy to nie jest przypadkiem okłamywanie siebie. Kilka osób i tak to usłyszało i rzuciło w moją stronę pytania, o kogo chodzi, ale nie miałem zamiaru im odpowiadać.

***

Wybrałem numer do Mackenzie i przystawiłem telefon do ucha, wsłuchując się w kolejne sygnały. To był pieprzony setny raz tego wieczoru, kiedy chciałem się z nią skontaktować.

- Kurwa! - wrzasnąłem, gdy włączyła się sekretarka.

Wszedłem na facebooka i kiedy chciałem wysłać wiadomość o treści "Proszę, odezwij się, martwię się o ciebie" na ekranie pojawił się komunikat z wiadomością, o tym że wystąpił jakiś błąd.

- Pieprz się! - ryknąłem i z zamachem upuściłem swój telefon na podłogę, pokrytą wykładziną. Nie wiedziałem już nawet co robić, myśli krążyły po mojej głowie, a każda z nich miała w sobie nutkę zawahania.

Mackenzie

Było jasno, zdecydowanie za jasno. Takiej wyrazistej bieli jeszcze nigdy nie widziałam. Moje powieki były strasznie cieżkie, nie mogłam sprecyzować gdzie się znajdowałam.

Jestem w niebie?

Nie pamiętałam co się wydarzyło, czułam się tak dziwnie lekko. Zamrugałem kilka razy i poruszyłam palcami u dłoni, ale nie mogłam ich nawet w połowie zgiąć.
Jakby przez mgłę widziałam jak ktoś pochyla się nade mną, a po chwili moje oczy znów się zamknęły i nie miałam na to żadnego wpływu.

***

Podniosłam się powoli do pozycji siedzącej i rozejrzałam się po pokoju, orientując się, że to nie jest moja sypialnia.

Do mojego ciała przyczepionych było kilka wenflonów, które od razu zerwałam i szybko wstałam z łóżka.
Otworzyłam drzwi i wyszłam na korytarz, a do moich uszu od razu dotarł dźwięk rozmów.

Spojrzałam w lewo, widząc jak moi rodzice konwersują z jakimś lekarzem, więc po mału podeszłam do nich żeby podsłuchać to co mówią.

- ...ale również myślę, że dobrym rozwiązaniem byłoby, aby Mackenzie zaczęła uczęszczać do psychiatry lub chociażby... - z każdym słowem moje dłonie trzęsły się coraz bardziej.

- Nie - powiedziałam głośno, a ich głowy zwróciły się w moją stronę.

- O mój Boże, kochanie, obudziłaś się! -powiedziała mama, a w jej oczach pojawiły się łzy.

First TimeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz