Rozdział 1: In defense of our dreams

322 18 0
                                    

Ostatnia piosenka: Closer to the edge. Jared wybierał ludzi na scenę. Była pod samą barierką, dlatego wybrał i ją. Ochroniarz wyciągnął ją na scenę- niesamowite uczucie. Tyle świateł oświecających ciebie, sam Jared. Genialnie. Przez chwilę myślała, że sobie po prostu coś wyobraża, lecz to okazało się być prawdą. Jared podszedł do niej i szepnał jej do ucha:

- Ten koleś cię zaprowadzi- pokazał palcem ochroniarza i natychmiast do niego podszedł.

Sus znalazła się w przestronnym pomieszczeniu, w którym znajdowało się chyba wszytko od ubrań po mikrofony i kable. Ściany były ciemne a pomieszczenie choć było nim pełno rzeczy dość przytulne. Usiadła na wzkazanej przez ochroniarza beżowej kanapie i zastanawiała się co właściwie tu robi.
Po chwili wszedł nieziemsko przystojny, spocony co dodawało mu tylko seksapilu Jared. Wziął butelkę coli, zdjął swoją czapkę i usiadł koło zdezorientowanej dziewczyny. Miał brązowe ombrè, piękne, niebieskie oczy i... właściwie to siebie. To przecież Jared Leto i chociażby bez nosa niczym Voldemort wyglądałby zarąbiście.

- W podziękowaniach za obudzenie w parku chciałbym cię zabrać na kolację. Gdyby nie ty, znaleźliby mnie paparazzi i byłbym na okładkach gazet z nagłówiem: Leto śpiący w parku!- powiedział i uśmiechnął się łobuzersko.

- Dlaczego tam spałeś?- zapytała osłupiała, że rozmawia z Jaredem.

- Bo Shannon mnie nie wpuścił. Pokłóciliśmy się.- zaśmiał się i pokręcił głową z niedowierzeniem. Wybuchli śmiechem.
Porozmawiali jeszcze na różne tematy i pojechali jego autem na kolacje.
Młodszy Leto zabrał Susanne do uroczej restauracji, gdzie mogli zobaczyć panoramę miasta. Zamówili jedzenie i rozkoszowali się widokiem.

-1 w nocy no pięknie! Shannon mnie zabije, miałem iść z nim do klubu. -powiedział nie przejmując się za bardzo swoim bratem.

- Coś się stało?- przeczesał wolno swoje włosy palcami.

- Zapomniałam o swoim chłopaku, który też był na koncercie- odpowiedziała lekko się uśmiechając i kątem oka patrząc na Jareda prowadzącego samochód.

- Jak można zapomnieć o swoim chłopaku?!

- Przy tobie można.- wymsknęło jej się a Leto tylko się uśmiechną.

Nie było sensu wracać do domu i jeszcze spotkać tan Johna. Poprosiła Jareda, aby odwiózł ją pod dom jej przyjaciółki Kim. Po przeprowadzce z rodzinnego Nashville mieszkały razem. Potem Kim w spadku po babci dostała duży dom, który wyremontowała i właśnie tam aktualnie mieszka.

Leto pewnym krokiem wyszedł z auta i mocno ją przytulił. Rzuciła mu krótkie pa i odeszła. Usłyszała jak odjeżdża z piskiem opon i tylko westchnęła.

Sus wszystko ze szczegółami opowiedziała podekscytowanej przyjaciółce.

- Co robiłaś? I z kim byłaś?!- wrzasnęła podekscytowana Kim.

- no mówię ci, że z Jaredem Leto. Chyba mnie polubił- odpowiedziała pomimo, że pytanie było retoryczne.

- Wiesz... John strasznie się wkurzył. Dzwonił do mnie. Wiedział, że nic ci nie jest, czuł to. Ale podejrzewał, że spędzasz tę noc z Leto...- powiedziała Kim patrząc na przyjaciółkę wymownym spojrzeniem.

- Co? Nie! Nic z nim takiego nie robiłam!- wrzasnęła i wypchnęła ją z łazienki.

Już o 8 rano obie dziewczyny były gotowe. Susanne była ubrana w czarną luźną sukienkę i rajstopy Kim a na nogch miała swoje conversy. Na oczach namalowała czarne kreski i wytuszowała rzęsy. Włosy spięła w kitkę. Kim była ubrana w czarne legginsy i białą bluzkę Linkin Park. Kochała ten zespół jak Sus marsów. Miała na sobie lekki makijaż i ciemne, bordowe usta. Swoje blond włosy związane w kucyka a na nogach czerwone conversy.

BenchOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz