Rozdział 20

29 8 0
                                    

Wybiegłam z biura pana Vallena i z budynku administracji. Prawie potknęłam się o swoje stopy, kiedy próbowałam znaleźć się tak daleko od tej szkoły, jak to tylko możliwe. Nie wiedziałam co się dzieje. Może to był ból w mojej głowie, spowodowany uderzeniem Nicka albo może fakt, że Ashton wyznał, że mnie lubi. Tak czy tak byłam bardzo zdezorientowana.

Pomimo, że miałam nadzieje, nigdy bym nie przypuszczała, że Ashton coś do mnie czuje. Ale sposób w jaki to powiedział i to jak wyglądał jakby miał się rozpłakać, pomogło mi dojść do wniosku, że myślami był gdzie indziej. Nie zdawałam sobie z tego sprawy, dopóki nie byłam w połowie schodów do parkingu Palo Verde. Chciałam zadzwonić do mamy żeby po mnie przyjechała, ale nagle zatrzymałam się, kiedy głos przemówił w mojej głowie:

On cię lubi.

To wtedy zaczęłam biec. Biegłam najszybciej jak mogłam przez tylni parking i tylnie wejście do kampusu. Wciąż biegłam, i biegłam, i biegłam. Chciałam się zatrzymać, ale moje nogi mi na to nie pozwoliły. Pustynny upał sprawił, że oddychanie stało się prawie niemożliwe, ale nie dbałam o to. Biegłam przez następne 10 minut, kiedy wreszcie zatrzymałam przed moim domem. Trzasnęłam frontowymi drzwiami i popędziłam do kuchni, żeby zobaczyć bardzo przestraszoną matkę.

- Brooke! – krzyknęła gniewnie. Nie słuchałam. Ominęłam ją i złapałam jej kluczyki z półki i odwróciłam się.

- Brooke Anderson! – krzyknęła moja matka.

- Co mamo? – warknęłam, kierując się na przystanek. Nie chciałam być dla niej niegrzeczna, ale to po prostu, tak jakby mi się wymknęło.

- Co się dzisiaj stało? Dzwonili do mnie ze szkoły, że wdałaś się w bójkę?! I co stało się z twoją twarzą? Kto to zrobił?!

Zabrzmiała na niewiarygodnie zmartwioną i przestraszoną, mogłam powiedzieć, że była bliska płaczu. Westchnęłam i próbowałam się uspokoić, krew pędziła w moich żyłach.

- Posłuchaj mamo, – powiedziałam spokojnie – muszę coś zrobić. Zaraz wrócę i wszystko ci powiem, okej?

Nie czekałam na jej odpowiedź, obróciłam się i wybiegłam z domu. Niemal wpadłam do samochodu mojej mamy i wycofałam go z podjazdu. W tym momencie, mój umysł nie kontrolował żadnej z części mojego ciała. Nie miałam pojęcia dlaczego to robię, ale nie starałam się tego zatrzymać.

Skręciłam w drogę gruntową i wciąż nie znałam powodu dla którego to robiłam. Wreszcie zatrzymałam samochód i wysiadłam, upał natychmiast stał się jeszcze gorszy niż w mieście.

Mała przyczepa kempingowa Ashtona stanęła przede mną. Wyglądała na zupełnie samą i smutną. Nie miałam pojęcia czy Irene była tam czy nie, ale nie obchodziło mnie to. Powoli podeszłam do drzwi. Zapukałam i czekałam. Czekałam prawdopodobnie 2 minuty dopóki nie doszłam do wniosku, że babci Ashtona tam nie było. Popchnęłam drzwi, które zaskrzypiały przy otwieraniu. Byłam zaskoczona jak proste to było. Ale znowu, kto miałby okraść zniszczoną przyczepę kempingową na środku pustyni?

Weszłam do środka i zaczęłam żałować, że tu przyszłam. Po pierwsze, upał w tym pokoju był gorszy, niż kiedykolwiek wcześniej. I po drugie, wciąż nie wiedziałam dlaczego właściwie tutaj przyszłam. Założyłam ręce na klatce piersiowej i rozejrzałam się. Wnętrze wyglądało tak jak zapamiętałam, widząc je w zeszłym tygodniu, tylko pudełko perkusyjne było na środku pokoju. Uśmiechnęłam się do siebie i podeszłam do niego. Teraz kiedy mogłam zobaczyć to z bliska, wyglądało jakby miało przynajmniej 10 lat i Ashton znalazł to w kontenerze. Westchnęłam i stuknęłam kilka razy o jego powierzchnie, znajomy dźwięk odbijał się w moich uszach.

The Chase | TłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz