Wymalowane srebrne gwiazdki,
Na dachu wieży astronomicznej,
Świecące punkciki,
Niby to cud sztuki przyrodniczej,
Ale każdy, od małego do dużego,
Wie, że to dzieło kogoś większego,
Varda, pani gwiazd,
Umiłowana przez wiatr.
Czemu przez wiatr, pewnie zapytasz.
Ano, jej mąż to Manwë, a kto to to już pewnie wiesz.
Pan wszystkiego, pan Ardy, odpowiadający tylko przed Eru,
Najpotężniejszy z wszystkich Valarów, pan orłów, a więc i wiatrów.
A więc dmuchnij w róg,
Wyśpiewaj hymn, ku chwale Valarów,
To oni są panami tego świata,
A więc żadna to czasu strata.
Jest tylko jedna, która nie ma nikogo wyższego władzy.
Nikt jej nie rozkazuje, a pojawiła się sama, tak z siebie.
Jej imię brzmi Śmierć, ta która ma najwięcej władzy,
To ona wybiera, kto odejdzie, tak po prostu z siebie.
Rzuca swoimi kośćmi i wybiera,
Bo tylko los jest starszy i mądrzejszy od niej,
Nawet sam Eru nie pamięta jej stworzenia,
Bo powstała razem z czasem,
Którego jest panią.
Pani czasu,
Tak, czasem mówią na nią,
Więc nie bójcie się krasnoludy,
Wyprawa jest ciężka, a Śmierć czycha,
Ale to odwaga jest ważna dla was wytrwałe krasnoludy,
Chodź na przywódcę Śmierć też czycha.