Pierwszy i ostatni rozdział :)

39 5 0
                                    

PRZEZ SIEBIE - DLA SIEBIE

Stworzenie świata, by Agatka2002117


- Obudź się! - słyszę jakby w oddali czyjś głos. Nie umiem stwierdzić czy jest męski czy damski. - Obudź się! - już jest bliżej, należy chyba do mężczyzny- Obudź się! - tym razem słyszę dokładnie. Męski dość wysoki głos, przyjemny i miły, chodź lekko zirytowany. - Otwórz oczy!
Otworzyłam je z lekką trudnością. Zobaczyłam... Właściwie to nic nie zobaczyłam, oprócz ciemności. Znowu zamknęłam oczy i otworzyłam. Nic się nie zmieniło. Ponownie zamknęłam i otworzyłam, nadal nic.
Rozejrzałam się dookoła. Wszędzie była ciemność i pustka. Spojrzałam pod nogi, tam tez nic nie było. Łącznie z tym, że nie zobaczyłam kończyn. Czułam pustkę. Byłam pustką. Czułam się jakbym była samymi oczami unoszącymi się w nicości.
- Gdzie ja jestem? - powiedziałam do siebie
- Na początku -odpowiedział mi głos.
Przestraszona odwróciłam się o 360 stopni, ale nigdzie nikogo nie było.
- Kim ty jesteś? - zapytałam przerażona.
- Ja? - głos się zaśmiał. Jego śmiech był melodyjny i delikatny, a jednak kiedy to zrobił przeszły mnie ciarki- Nikim ważnym.
- A kim ja jestem? - zapytałam
- Ty? Jesteś tak samo nieważna jak ja. - znowu się zaśmiał
- Chyba... Nie rozumiem. - zdziwiłam się i byłam coraz bardziej zdenerwowana brakiem wiedzy.
- Nie rozumiesz? Przecież to bardzo proste... - znowu się zaczął śmiać. Strasznie mnie to irytowało.
- Nabijasz się ze mnie?! - bardziej stwierdziłam niż spytałam
- Ależ skąd... - udawał niewinnego
- To, czego ode mnie chcesz?! -zapytałam zdenerwowana
- Żebyś mi pomogła. - odpowiedział- pomogła stworzyć mnie.
- Pomogła?! Przecież jestem nikim ważnym?!- zakpiłam
- Ale możesz stać się ważna, tylko musisz mi pomóc. - nie żartował
- Bo co?
- Bo ja cię stworzyłem. A właściwie wyobraziłem sobie ciebie, a dokładniej twój środek. Próbowałem już kilka razy, ale dopiero teraz mi się udało. Niestety, nie umiem wymyślić nic prócz wnętrza. A ty musisz mi pomóc. To co?- w jego głosie słychać było nadzieję
- Jeśli się zgodzę... - zaczęłam niepewnie- to co dokładnie będę musiała zrobić?
- Czyli się zgadzasz? - cieszył się jak dziecko
- Tego nie powiedziałam... Masz mi wszystko wytłumaczyć, a może się zgodzę.
Westchnął ciężko i zaczął swoją opowieść:


Obudziłem się w ciemności, nic nie widziałem, nie czułem i nie słyszałem. Byłem nikim... Właściwie niczym. Nie mam pojęcia ile czasu spędziłem w tej pustce, ale dużo chodziłem i myślałem, czy jest jeszcze taki ktoś jak ja. I jak mamy się zobaczyć w tej ciemności. Wiec postanowiłem, że będę cały czas cos mówił, śpiewał czy gwizdał.
I dalej przechadzałem się po ciemności pogwizdując. W końcu usiadłem i zacząłem sobie wyobrażać kogoś drugiego. Nie wiedziałem, że coś może wyglądać. Ale wiedziałem, ze musi mieć ładny środek. Zacząłem wyobrażać sobie drugiego. Na początku kiedy dobierałem im cechy, gesty czy głos, stwarzały się małe światełka, które po chwili znikały. Lecz kiedy stwarzałem ciebie wyobraziłem sobie osobę
z poczuciem humoru, inteligentną i pomysłową, strasznie upartą i trochę egoistyczną. Twoje światełko było jaśniejsze i większe. Dawało mi nadzieje. Cały czas patrząc na ciebie zastanawiałem się jak to działa. Co trzeba, żeby stworzyć taką jasną plamkę. Nazwałem to wyobraźnią. Pomyślałem, że skoro stworzyłem twój środek, mogę popracować nad moim. Postanowiłem, że będę opiekuńczy, pomocny i raczej nie będę pałał poczuciem humoru, ale za to będę bardzo mądry. Czekałem i czekałem, a ty się powiększałaś i zmniejszałaś. Jakby pulsowałaś. Dziwne, bo w twoim blasku nadal niczego nie widziałem, ale ty świeciłaś cały czas. W końcu kula światła się powiększyła i myślałem, że zaleje całą ciemność, jednak ona wybuchła. Wtedy myślałem że to już koniec, ale resztki świecącej kuli znowu zebrały się w jedno i usłyszałem czyjś śpiew. Piękny śpiew, melodia była delikatna i "rozjaśniała" całą ciemność. Poczułem radość. Nie była to melodia do tańca, ale ja chciałem tańczyć. Uświadomiłem sobie, że to ty śpiewasz. I nagle, jakby w połowie słowa, chodź w tej pieśni w cale nie było tekstu, urwałaś. Wtedy postanowiłem ze cię obudzę. No i resztę historii już znasz.
Skończył opowiadać a ja miałam w głowie tyle pytań, że nie wiedziałam które zadać pierwsze.
- Czyli ty mnie widzisz? - zapytałam, wybierając pierwsze lepsze pytanie
- Widzę pulsującą kule jasnego światła. - odpowiedział jakby to było oczywiste
- Jak mam ci pomóc? - zapytałam
- Czyli się zgadzasz ?!!! - wykrzyknął radosny
- Tak... - przewróciłam oczami
- Więc kiedy tak chodziłem, to wpadłem na genialny pomysł. Próbowałem sam tego dokonać, ale nie wychodziło mi. Musisz wyobrazić sobie... Jak ja to nazwałem... Człowieka. - mówił pochłonięty- będzie miał cztery kończyny. Dwie górne i dwie dolne. Górne to będą ręce, a dolne nogi. Obie kończyny będą miały po pięć palców. Trochę informacji o Człowieku już masz, resztę dogadamy później. Ale się cieszę, że się zgodziłaś! To co, zaczynamy?!!! - strasznie się cieszył, to było wkurzające, ale z drugiej strony i urocze.
- Tak, ale na początku, to co przed chwilą powiedziałeś, nazwę monologiem.

Wymyśliliśmy dla siebie nazwy. Ja proponowałam dla niego Mądrala, ale ten się nie zgodził, wiec zostało Welt. Chłopak wymyślił dla mnie Maruda, ale wybrałam sobie Monde.
Później wzięliśmy się za wymyślanie Świata (ja wpadłam na tę nazwę) dookoła nas. Nadawaliśmy nazwy wyobrażanych przeze mnie rzeczy. Wymyśliliśmy trawę, drzewo, kwiaty, strumyk, rzekę, kamienie, jaskinie, jeziora, plaże, zwierzęta: krowy, lwy, konie, psy, salamandry, chomiki, owady itd. Mieliśmy problem z wymyśleniem "oświetlenia" dla naszego Świata. Chciałam postawić co jakiś czas palące się drzewa, ale Welt stwierdził, że to bez sensu.
- tak! To panie wszechwiedzący masz lepszy pomysł?! - oburzyłam się
- żebyś wiedziała, że tak. Nazwałem to Słońce. Będzie to ogromna kula ognia, będzie dawała i ciepło i światło. Dwa w jednym.- był z siebie dumny
- niech ci będzie. Ale jak ja mam to sobie wyobrazić ?!!! Bedzie u góry na ziemi?!!! Gdzie ?!!!- trochę się denerwowałam
- będzie na niebie.
- gdzie?!!!
Zaczął mi tłumaczyć wszystko co wymyślił, a ja już widziałam to przed oczami. Welt miał świetne pomysły, nie rozumiałam dlaczego nie umiał sobie sam tego wymyślić. Dopracowywaliśmy wszystkie szczegóły naszego Świata i człowieka, którego chcieliśmy stworzyć. Oboje wiedzieliśmy, że to przedsięwzięcie będzie najtrudniejsze, że wszystkiego co dotychczas wymyśliliśmy.
Jednak najtrudniejsze zostawiliśmy na koniec. Teraz pracowaliśmy jak zgrany zespół. On coś opisywał, a ja to stwarzałam. Trochę dziwnie się czułam gadając z kimś kogo nie widziałam. On przynajmniej wiedział gdzie ja jestem, a ja? Kiedy siedział cicho nie było szans żebym go znalazła. A często siadywał w samotności, pod drzewem i myślał nad kolejnym genialnym pomysłem.
Tego ranka (bo wczoraj wpadliśmy na coś takiego jak czas) pracowaliśmy cały czas i bez przerw. Nagle wpadłam na taki wspaniały pomysł, że nie mogłam już dłużej wytrzymać, nazwałam to muzyka. Dało się słyszeć przyjemną melodię, a my nadal pracowaliśmy, gdybym widziała Welta, mogłabym się założyć, że teraz się uśmiecha. Zaczęłam się obracać w rytm muzyki, a Welt chyba dołączył się do mnie. Usłyszałam jego ciche nucenie. Zaczęłam sobie wyobrażać sylwetkę chłopaka i przede mną pojawił się zarys jego postaci. Złapałam go za dłonie i zaczęliśmy wirować, a muzyka przyspieszała. Teraz widziałam dokładnie jego twarz. Ciemne włosy ułożone w artystyczny nieład, oczy ciemne jak morze, które stworzyliśmy dwa dni temu. Uśmiech... Zwalał z nóg. Pełne usta i lekko wysunięta szczęka do przodu. Zobaczyłam, że na ustach chłopaka pojawia się coraz większa radość.
Teraz to on prowadził. Obracał mnie i razem wirowaliśmy. Teraz liczył się tylko on i muzyka. Nic poza nim nie widziałam.
Przybliżył mnie bliżej do siebie tak, że nasze ciała się stykały. Poczułam, że wzbijamy się w powietrze i wirujemy coraz szybciej.
- Ślicznie wyglądasz. - powiedział mi do ucha
Dopiero teraz zauważyłam, że mam ciało. Włosy fruwały mi na wszystkie strony, a ciemne oczy chłopaka patrzyły w moje. Nic się dla nas teraz nie liczyło. Czułam, że jesteśmy dla siebie stworzeni.

Przez siebie- dla siebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz