Rozdział 8 "Dziwny głos"

18 1 0
                                    

***Ważna notka pod rozdziałem!!!***

***3 dni późnej, 16.03.2015 r., poniedziałek***

Perspektywa Katheriny:

Akurat wkładałam nie potrzebne książki do szafki kiedy podeszły do mnie dziewczyny. Bardzo fajnie mi się z nimi rozmawiało i spędzało czas. Miałyśmy dużo wspólnych tematów. Bałam się, że nie spotkam tutaj znajomych a tak naprawdę mam fajniejszych niż w poprzedniej szkole.

-Hej Cat, masz może jakieś plany po szkole?- zapytała Em
-Raczej nie a dlaczego pytasz?
-Chciałyśmy cie poznać z naszymi chłopakami i przyjaciółką. Oni wręcz nie mogą się doczekać.-odpowiedział Rose
-Nie widzę problemu skoro oni chcą to czemu nie.- powiedziałam
-No to po lekcjach przed szkołą się widzimy bo przyjedzie po nas Niall.- dodała Emma i rozmawiając na inne tematy doszłyśmy pod sale od biologii.


***7 godzin później***

Czekałam na dziewczyny które musiały coś załatwić jeszcze z wychowawczynią kiedy pod szkołę podjechał duży czarny suw a z niego wysiadł dość przystojny blondyn ale widać, że farbowany poznam to nawet z kilkudziesięciu metrów. W tym samym czasie pojawiły się dziewczyny.

-No proszę jak się zgraliśmy w czasie.- wyznała Em i podbiegła do tego chłopaka  Niall to jest Cat, Cat to Niall mój chłopak.- podał mi rękę na powitanie i uśmiechnął się pokazując rząd białych zębów.
-Miło mi cie w końcu poznać. Zapraszam w takim razie panie do limuzyny.-powiedział i pokazał na auto. Jeśli każdy z tych chłopaków jeździ takim cackiem to ich rodzice muszą spać na forsie.

Oczywiście spodziewałam się, że Ro nie obraca się w byle jakim towarzystwie z Em ale, że aż takim to się nie spodziewałam. W czasie drogi rozmawiali o jakiejś firmie i interesach. Nie za bardzo mnie to interesowało więc patrzyłam na drogę. Moja uwagę przykuła dość droga dzielnica w której teraz byliśmy.

-No i jesteśmy na miejscu drogie panie.- z zamyśleń wyrwał mnie głos blondyna. Wysiadając z auta zobaczyłam dość spory i nowoczesny budynek.
-Wiem zapiera dech w piersiach. Miałam tak samo jak pierwszy raz tutaj przyjechałam.-powiedziała Rose -Chodź już czekają na nas.- dodał i ruszyłyśmy w stronę drzwi
-No ile można na was czekać.- wchodząc przywitała nas wysoki brunet z burzą loków na głowie
-Nie zapominaj, że my nadal się uczymy i mamy inne obowiązki. Poznaj to jest Harry, Harry to jest Cat o której wam mówiłyśmy.- odpowiedziała Emma
-Miło mi poznać koleżankę moich podopiecznych.- wyznał i podał mi dłoń
-Harry weź się ogarnij i nie rób nam wstydu.- odparła i dźgnęła go w bok- Nie zwracaj uwagi na te jego teksty.-dodała i ruszyłyśmy w głąb domu a raczej powiedziałbym willi
-Hej wszystkim.- krzyknęłam Rose kiedy weszłyśmy do salonu a przynajmniej tak mi wyglądało -Poznajcie to jest Kate a to jest nasza zgrana paczka która się nie rozstaje. Na fotelu siedzi Liam a na jego kolanach Sophia, na sofie siedzi Lou mój chłopak a obok niego Zayn. Może i co niektórzy wyglądają groźnie ale są potulni jak baranki.- dodał i się zaśmiała.

Usiadłam koło Mulata a dziewczyny obok swoich połówek. Zayn się co chwile na mnie patrzył. Nie ukrywam jest przystojny ale z tego co wiem od dziewczyn.Jest już zajęty a jego wybrankę nikt w tym gronie nie toleruje.

-Kat może powiesz nam trochę o sobie.- z zamyśleń wyrwał mnie głos chyba Liam'a
-Nie ma co opowiadać jestem zwyczajną nastolatką. Przeprowadziłam się tutaj z rodzicami i młodszym bratem. Nie wiem co więcej powiedzieć.-odpowiedziałam
-A gdzie wcześniej mieszkałaś i dlaczego akurat ta dziura?- zapytał chłopak Rose
-Mieszkałam w Betford ale tata dostał przeniesienie tutaj i musieliśmy się przeprowadzić. –wyznałam.

Dowiedziałam się, że Louis ma własną firmę w której chłopaki pracują i są współ właścicielami a dziewczyny im czasem pomagają. Są dość zabawną i zgraną paczką. Miło i szybko płynie czas w ich towarzystwie.

-Mamy dla was ważną wiadomość z Rosemarie.- zaczął brunet- Sami nawet nie wiemy jak to się stało i nie miało być to tak szybko ale za nie całe 9 miesięcy zostaniecie wujkami i ciociami (nie wiem jak to odmienić wybaczcie).-wyznał a wszyscy się na nich rzucili i zaczęli gratulować. Są jak rodzina i to jest takie cudne.
-Nie będę wam przeszkadzać w świętowaniu i powoli się zbieram. Jeszcze raz gratulacje.-powiedziałam i zaczęłam się żegnać z każdym
-Nie przeszkadzasz, zostań. -Ro zaczęła mnie namawiać ale ja nie czułam się tu dobrze, nie pasowałam do nich. Ja szara myszka a to elita szkoły z tego co dowiedziałam się przez ten czas.
-Musze się pouczyć i pomóc mamie, może innym razem. Cześć wszystkim.-dodałam i szłam w stronę wyjścia
-Odwiozę cię nie będziesz wracać po nocy sama.-usłyszałam a obok pojawił się Mulat
-Dziękuję ale naprawdę nie trzeba, nie chce robić problemu...
-To nie problem skoro sam zaproponowałem.-dodał i poszliśmy w stronę garażu tak mi się zdaje.

Perspektywa Zayn'a:

Kiedy zobaczyłem Kat jak stała taka wystraszona w drzwiach wyglądała tak słodko i niewinnie. Zanim stałem się taki jak teraz byłem dokładnie taki sam jak ona. Zagubiony, cichy, spokojny, nikomu nie wchodzący w drogę i wtedy coś mnie ruszyło. Jakiś głos wiem, że to dziwne w moim przypadku kazał mi zająć się nią i dać sobie spokój z Perrie. Przez cały ten czas nie mogłem przestać o tym myśleć. Ona taka delikatna jak płatek śniegu a ja jeden z najlepszych dilerów w mieście który ma na pieńku z prawem. Po mimo tego coś mnie do niej cięgnie i nie wiem co to może być. Widziałem, że nie czuje się w naszym towarzystwie dobrze. Tak jak większość myśli o nas jak o dzieciakach z bogatych domów. Fakt udało nam się stworzyć taki klimat wokół siebie i nie ukrywam było to trudne. Tak naprawdę to tylko my znaliśmy prawdę. Pamiętam to jak dziś.

Ostatnia klasa liceum a w śród pierwszaków dwie dziewczyny szukające odpowiedniej sali lekcyjnej z torbami przewieszonym przez ramie, książki w dłoniach. Pokazałem je chłopakom i postanowiliśmy do nich podejść, zagadać i pomóc przy okazji.
-Cześć dziewczyny, potrzebujecie pomocy? -zapytała Harry a w ich oczach widziałem przerażenie
-Cześć, nie możemy znaleźć sali biologicznej.-wydukała Rose
-Zaprowadzimy was.-odpowiedział Niall i poszliśmy w stronę sali. Kiedy szliśmy przez korytarz dużo par oczu było wlepionych w nas. Olewaliśmy to jak zwykle.
Z nami było tak samo jak Lou ze swoimi kolegami podeszli do naszej trójki. Widziałem jak szeptały coś do siebie.
-Wy jesteście z 4 klasy?- zapytała Em
-Niall, Liam i ja tak a Harry z trzeciej- pokazałem na każdego z nich po kolei. Na twarzy miały wymalowane zdziwienie. Pewnie dlatego, że ktoś ze starszych klas do nich zagadał i pomógł. W tym samym momencie doszliśmy do sali i zadzwonił dzwonek.
-Gdybyście potrzebowały pomocy to znajdziecie nas bez problemu. Nie bójcie się podejść nie jesteśmy tacy jak się większości zdaje. Do zobaczenia na kolejnej przerwie.- dodał Hazz i rozeszliśmy się do klas. Obróciłem się jeszcze aby spojrzeć na nie. Nie dość, że stały nadal w tym samym miejscy w bezruchu to jeszcze z ich twarzy można było wyczytać wszystkie emocje i myśli.


Tak wyglądało nasze pierwsze spotkanie a teraz są naszymi przyjaciółkami i razem współpracujemy. Jak to wszytko może się pozmieniać. Nagle z zamyśleń wyrwał mnie głos Lou.
-Mamy dla was ważną wiadomość z Rosemarie.- powiedział -Sami nawet nie wiemy jak to się stało i nie miało być to tak szybko ale za nie całe 9 miesięcy zostaniecie wujkami i ciociami.-kompletnie mnie zatkało i nie wiedziałem co powiedzieć
-Gratulacje. Mały Tommo już rośnie.- dodał Harry i przytulił ich a w jego ślady poszła reszta. Spojrzałem na Cat, zauważyłem, że czuła się nie zręcznie i nie wiedziała co ma robić.
-Jak teraz to wszystko pogodzicie, Lou jak będzie z firmą i interesami?- zapytałem
-Do póki Rose i maleństwo będą się dobrze czuli i nie będzie się działo nic niepokojącego to nadal będę pracował. Rzecz jasna dziewczyny będą musiały podzielić się zadaniami Marie. Damy radę. Kto jak nie my. Później się wszystko ogarnie na spokojnie.-wytłumaczył
-Nie będę wam przeszkadzać w świętowaniu i powoli się zbieram. Jeszcze raz gratulacje.-powiedziała Kate i szła w stronę wyjścia
-Nie przeszkadzasz, zostań. –widać, że dziewczyny chcą aby dołączyła do nas i była w naszej paczce tak jak wszyscy
-Musze się pouczyć i pomóc mamie, może innym razem. Cześć wszystkim.-dodała
-Odwiozę cię nie będziesz wracać po nocy sama.- powiedziałem i ruszyłem za nią. Sam nawet nie wiem dlaczego tak zrobiłem, coś mówiło mi, iż powinienem to zrobić
-Dziękuję ale naprawdę nie trzeba, nie chce robić problemu...
-To nie problem skoro sam zaproponowałem.-dodałem i ruszyliśmy do auta.

***10 minut później***

-Więc gdzie jedziemy?- zapytałem kiedy wyjechaliśmy z dzielnicy willowej
-Naprawdę nie musisz, poradziłabym sobie. Powinieneś być z resztą i świętować...-nie dałem jej dokończyć
-Nie lubię takich „imprez". Mówiłem ci, że to nie problem a po za tym też miałem się już zbierać do domu. Jaka ulica?- odpowiedziałem
-Freedom Strat 12.-dodał i przez resztę drogi nic nie mówiła a ja nie chciałem jej zmuszać. Nie przeszkadzała mi ona.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Kolejny rozdział pojawi się dopiero kiedy pod rozdziałem będzie minimum 5 gwiazdek.Przepraszam, że tak pisze ale nie widzę sensu kontynuowania tego opowiadania tak samo jak drugiego kiedy nikt ich nie czyta. Pisać będę nadal lecz przestane publikować  na pewien czas. Mam nadzieje, że to minie szybko ponieważ bardzo to lubię ale jestem zmuszona podjąć takie kroki. Przepraszam.

Do następnego i miłego weekendu.


Dwie strony medaluOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz