***miesiąc późnej, 16.04.2015 r., czwartek***
Perspektywa Zayn'a:
Kate bywa u nas coraz częściej i zastanawiamy się czy nie zaproponować jej „pracy" u nas. Rose ma zakaz jakiej kol wiek pracy od Lou a i tak rozwozi towar z Li i Hazzą którzy zaczynają się już bać co będzie jeśli ich Tommo przyłapie. Oczywiście każdy wie o tym tylko nie on więc wszyscy możemy oberwać za to, że nie powiedzieliśmy mu. Więcej czasu spędzam z Cat, Perrie poszła na dalszy tor z czego się wszyscy cieszą. Dopiero teraz zrozumiałem dlaczego ona jest ze mną, jaki ja głupi byłem i zaślepiony miłością do niej. Jak to się mówi lepiej późno niż wcale.
-Zayn jak stoimy z towarem?- zapytał Mark
-Po jutrze przydałaby się dostawa. Jak nigdy dziewczyny rozwiozły więcej niż było założone. Budżet w tym miesiącu wzrósł o jakież 25%. To tylko z naszej części. Natomiast u was wrósł o 30.Tak samo jak sprzedaż towaru. Musieli pojawić się nowi odbiory albo ktoś zbankrutował.-powiedziałem
-No to interesy rozkręcają się dość dobrze. Nawet za moich czasów świetności tak nie było. Macie głowy do interesów.- dodał i wyszedł. Za pewne poszedł gadać z Louis'em jak zawsze kiedy przychodzi.
-Hej, przeszkadzam?- zza drzwi wyłoniła się uśmiechnięta twarz Ro
-Nie przeszkadzasz wchodź. Co cię do mnie sprowadza, rzadko tu zaglądasz.- odparłem
-Mam prośbę. Możesz mnie podwieźć do Cat- zapytała
-No jasne i tak miałem się już zbierać. Wezmę tylko swoje rzeczy i możemy jechać.-dodałam i wyszliśmy z biura.
-Dlaczego nie poprosiłaś Louis'a aby cię odwiózł?- zapytałem
-Był zajęty rozmową z moim ojcem. Nie chciałam im przeszkadzać a wiedziałam, że ty już skończyłeś. Pozostali się ulotnili jakiś czas temu i nie miałam kogo prosić.- wyznała.
Rozmawialiśmy, śmialiśmy się przez całą drogę. Bardzo ją lubię jest taka naturalna w zachowaniu i wyglądzie nie to co inne dziewczyny które się kleją do takich jak my.
-No i jesteśmy na miejscu. Poczekać na ciebie?
-Nie trzeba, muszę pogadać z nią na kilka tematów i może nam to trochę zejść . Dzięki, że pytasz ale wracaj do domu na pewno się stęsknili za tobą.-dodała i wysiadła z auta.Perspektywa Kathenin:
Po wielkich trudach z lekcjami mogła w końcu odsapnąć. Zeszłam na dół zrobić sobie coś do picia. Tata w pracy a mama pojechała do cioci i wróci jutro. Wstawiłam wodę i po domu rozniósł się dzwonek sygnalizujący pojawienie się przybysza. Byłam dość ciekawa kto o tej porze może mnie odwiedzić.
-Hej Cat, przeszkadzam może?- zapytała Rose kiedy otworzyłam drzwi
-Nie no coś ty, wchodź. Chcesz coś do picia?- zapytałam i ruszyłyśmy w stronę kuchni
-Herbatę jak możesz. Mam dla ciebie pewną propozycje. Wszystko jest już obgadane tylko potrzeba twojego zdania i zgody.- powiedziała siadając na blacie.
-Co to za propozycja, mam się bać?- zapytałam
-Możesz zarobić trochę kasy a wiem, że może ci się przydać. Trochę możesz ale na razie nie mogę więcej powiedzieć.- dodał a ja zalałam herbatę i ruszyłyśmy do mnie do pokoju.
-Słucham więc twojej propozycji.-wyznałam i usiadłyśmy na łóżku
-Ze względu na to, że jestem w cięży Lou nie pozwoli mi pracować. Przyda się zastępstwo za mnie a dziewczyny nie dadzą rady same. Gadałam z Tommo i nie ma nic przeciwko temu. Musiałabym cię wprowadzić w to wszystko a wiem, że szybko się uczysz więc nie zajmie nam to dużo czasu.-powiedziała
-Co miałabym robić i co za interes ma Louis tak w ogóle. Bez obrazy ale to trochę wygląda jak jakiś gang.-wyznałam a w jej oczach widziałam przerażenie- Powiedziałam coś nie tak?
-No i teraz zaczynają się schody. Katherina musisz mi przysiąc, że to co teraz ci powiem nie wyjdzie po za naszą dwójkę.- przeraziła się i zwątpiłam w wszystko -Tym bardziej twój tata nie może wiedzieć o niczym.- pokiwałam głową na znak zgody a ona kontynuowała -Cat to jest gang. Nie legalne wyścigi, pojedynki taneczne i dragi. To nasz świat. Fakt Louis ma firmę ale to tylko przykrywka pod to wszystko aby nikt nie zrobił nalotu. Zrozumiem jak zrezygnujesz ale pamiętaj ani słowa nikomu o tym co się dowiedziałaś przed chwilą. Jeśli nie będziesz chciała się z nami zadawać dalej, to zrozumiem.- nie wiedziałam co mam powiedzieć.
Osoby przy których czułam, że mogę być sobą okazali się najbardziej niebezpiecznymi w mieście. Tata mówił coś o jakiś wyścigach i grupie z którą nie walczą ponieważ nie chcą wywołać wojny z nimi ale nie sądziłam, że znam te osoby. Mogłabym im bardzo pomóc ale czy chciałam pakować się w takie coś. Ryzyko jest duże i boje się.
-Musze się zastanowić i to przemyśleć na spokojnie. Nie ukrywam, że jest to dla mnie szok i potrzebuje czasu aby to do mnie dotarło.-wyznałam
-Rozumiem i dostaniesz tyle czasu ile potrzebujesz. Jest jeszcze jedna sprawa.- matko co znowu pomyślałam
-Spokojnie to nic poważnego. Chodzi mi o Zayn'a. Czy ty coś do niego czujesz?- zapytała a mnie kompletnie zatkało. Nie mogę jej powiedzieć prawdy, nie teraz i nie w tej sytuacji.
-Ja do niego? No coś ty. Fajnie mi się z nim gada i w ogóle ale to tyle.- mam nadzieje, że nie skapnie się ,że kłamie
-Mnie nie oszukasz. Widzę jak na niego patrzysz a on na ciebie. Na szczęście Perrie nie było jak do tej poru u nas kiedy ty byłaś. Gdyby tak było to trup na miejscu. Jest okropnie zazdrosna o niego. Powiedz prawdę nie wydam cię nikomu tylko chce wiedzieć jak to wygląda.- drąży i nie odpuszcza.
-Tak to prawda podoba mi się ale co z tego skoro on jest z tą Perrie. On do mnie nic nie czuje. Nie robie sobie nadziei bo wiem jak to się skończy. Proszę cię skończmy ten temat.- odpowiedziałam i miałam nadzieje, że odpuści.
-Dobra nie wnikam ale jak coś to wiesz gdzie mnie szukać. Ja już uciekam, muszę ogarnąć dzieciaki bo pewnie Alice znowu nie ma w domu. Paa
-Na pewno cię znajdę, dzięki za odwiedziny.- powiedziałam i odprowadziłam ją
CZYTASZ
Dwie strony medalu
Fanfiction3 dzielnice które należą do gangu w Doncaster.Nielegalne wyścigi i narkotyki to ich żywioł.Grupka 8 osób które władają ulicami miasta,policja nawet nie próbuje z nimi walczyć ponieważ wie,iż to nie wróży nic dobrego.Niewinna dziewczyna przeprowadza...