❝ Była mściwa ❞

1.4K 194 14
                                    

Drogi Pamiętniczku.

Pan Rosja wreszcie wrócił do domu. Nie wiem, czy powinienem się cieszyć. Może Pani Białoruś nie będzie już tak krzyczeć. Może Pani Ukraina nie będzie przez nią płakać. Mimo to nadal się boję.

Siedzę na korytarzu. Ściskam w dłoniach podręcznik do rosyjskiego. Nadal nie rozumiem pewnych znaków, a Katyusha obiecała, że mi w tym pomoże. Kazała mi zaczekać przed gabinetem Ivana na sofie z bordowym obiciem. Nie ośmielam się dotknąć oparcia. Siedzę jedynie na samym brzeszku i stukam butami w posadzkę. Z gabinetu Ivana dochodzi mnie urywek rozmowy.
- Czemu nie powiedziałeś mi, gdzie jedziesz? - głos Natalyi jest nad wyraz spokojny. Słychać szelest kartek.
- Nie było potrzeby - Ivan odzywa się nazbyt głośno.
- Czemu nigdy mi o niczym nie mówisz? Czemu ty... - Natalya urywa. Wyczuwam, że jest spięta. A to nigdy nie wróży niczego dobrego.
- Nawet nie chcę z tobą rozmawiać. Rób co chcesz - syczy i po chwili drzwi otwierają się z hukiem.

Pan Rosja nie chce z nikim rozmawiać. Zamyka się w swoim gabinecie na jeszcze dłużej niż wcześniej. Potrafi przez cały dzień nic nie jeść. Wtedy Pani Ukraina prosi mnie, bym na srebrnej tacy zaniósł mu ciasto. Zawsze chętnie to robię, ponieważ Pan Rosja się wtedy uśmiecha. Jest bardzo miły. Raz nawet dał mi zobaczyć swoją szablę wiszącą na ścianie. Chociaż ma już swoje lata, jest zadbana i lśniąca. Bardzo mi się podoba.
Pani Białorusi nie pozwala wchodzić do gabinetu prawie nigdy. Chociaż jest mu najbliższa, nigdy nie dopuszcza jej na bliżej niż dwa kroki.

Natalya mierzy mnie wzrokiem. Wzdrygam się i czuję jak przez całe moje ciało przechodzi zimny prąd. Oblizuje blade usta i krzyżuje ręce na piersi.
- Podsłuchiwałeś? - syczy.
Niemal podskakuję. Jej oczy są przeszywająco zimne i niebieskie. Pełne nienawiści.
- N-Nie! - piszczę. - Oczywiście, że nie Proszę Pani! Pani Ukraina prosiła bym tu na nią zaczekał!
Natalya robi krok w moją stronę.
- Ale słyszałeś...
Przełykam ślinę.
- N-Nie...
Natalya wydaje z siebie cichy pomruk niezadowolenia i kieruje wzrok na obraz wiszący na ścianie. Wpatruje się w niego przez dłuższą chwilę. Na jej twarzy maluje się jedynie wyraz głębokiego zastanowienia.

Nigdy nie wiadomo co tak naprawdę chodzi Pani Białorusi po głowie. Czasami wyraża swoje myśli na głos i wtedy dokładnie wiemy czego od nas oczekuje. Zazwyczaj jednak nie mówi nic. Wtedy nie da się jej rozgryźć. Trzeba nie lada się nagłowić, żeby ją zrozumieć. Wpatrując się w Braciszka Litwę może chcieć wbić mu w dłoń jeden ze swoich noży, albo zwyczajnie poprosić, by przyniósł jej herbatę. To straszne. To czekanie aż wreszcie coś powie.

Na twarz Natalyi wypływa dwuznaczny uśmiech. Taki, że aż cały sztywnieję. Sunie wzrokiem po obrazie. Przedstawia on starszego człowieka z ciemnym, grubym wąsem i gęstymi brwiami. Ma na sobie mundur z orderem w kształcie gwiazdy. Gdy przypatrzeć się jego twarzy, wydaje się, jakby próbował się uśmiechnąć. Ale to tylko złudzenie. Ten człowiek nie uśmiecha się szczerze.
Natalya znów mierzy mnie wzrokiem. Truchleję. Wyciąga z materiału sukienki jeden ze swoich noży. Przykłada palec do ust.
- To będzie nasz sekret, tak? - szepcze. Kiwam głową, nie wiedząc na co się godzę. Natalya zręcznym ruchem kreśli linię na obrazie. Twarz mężczyzny zostaje przedzielona na dwie równe części. Potem kolejna linia. Gwiazdy już nie ma. Potem jeszcze jedna. I jeszcze. Po korytarzu niesie się dźwięk dartego płótna. Zanim się obejrzę, obrazu nie ma. Zostają tylko setki linii zadanych zręcznymi palcami, trzymającymi nóż. Natalya po raz kolejny kładzie palec na ustach.
- Zapłacicie mi za milczenie - szepcze i odchodzi. Nie marnując ani chwili, uciekam z miejsca zbrodni.

Czemu Pani Białoruś zniszczyła tamten obraz. Przecież kocha Towarzysza Stalina. Kocha go dlatego, że Pan Rosja go kocha. Oboje go kochają. Potrafią wychwalać jego cnoty przy każdej możliwej okazji. Nikt inny go tutaj nie kocha. Ani ja, ani Braciszek Litwa, ani Braciszek Estonia. Nawet Pani Ukraina się go boi. Dlaczego więc Pani Białoruś zniszczyła obraz kogoś, kogo kocha?
"Zapłacicie mi za milczenie" Nie rozumiem. Nigdy niczego nie rozumiem.

- LITWO!!! - gromki głos Ivana dopada kuchni, w której siedzimy całą trójką: ja, Toris i Eduard. Zrywamy się z miejsc i zanim zdążymy wyjść na korytarz, Ivan już stoi w drzwiach. Jest cały czerwony i dyszy ciężko. Jeszcze nigdy nie widziałem go tak wściekłego.
- Ty skurwysynu! - wymierza Torisowi cios prosto w twarz. Ten zatacza się i upada zaraz przy piecu. Uderza głową o drzwiczki od paleniska.
- Myślałeś, że się nie zorientuję?! - Ivan łapie Torisa za kołnierz i podnosi do góry. - Zapłacisz mi za to, rozumiesz?!
Ciągnie go za włosy przez cały korytarz aż do zniszczonego obrazu. Zebrali się przy nim wszyscy. Katyusha, Gruzja, Armenia, Azerbejdżan i parę innych państw. W rogu stoi Natalya. Stoi i się uśmiecha.
Ivan rzuca Torisa przed obraz. Mój brat podnosi wzrok i blednie. Wszyscy wiemy co się teraz stanie. A ja wiem, że to moja wina.
- To twoja sprawka, prawda? - z głosu Ivana znika furia, zastąpiona przez coś na kształt ostrzeżenia. Toris niepewnie podnosi na niego wzrok.
- To nie ja towarzyszu... - szepcze. Ivan kopie go butem w twarz. Toris skomle z bólu, ale próbuje ponownie.
- To nie ja, przysięgam.
Tym razem cios trafia w brzuch. Ivan łapie mojego brata i wlecze za sobą.
- Wyjaśnimy to w moim gabinecie - syczy. Gdy znikają za drzwiami, nastaje cisza. Cisza, którą po chwili rozrywa agoniczny wrzask. Nie potrafię powstrzymać łez. Wszyscy rozpierzchli się po domu, a mnie i Eduarda zatrzymuje błękitna sukienka. Uśmiecha się szeroko i tanecznym krokiem wbiega na piętro. Wybucham płaczem.

Pani Białoruś nie rozumie, że nie jest pępkiem świata. Nie rozumie, że nikt nie chce dla niej źle. Pani Białoruś chce przenieść cały swój ból na nas. Pokazać wszystkim jak bardzo cierpi. A tak nie można. Bo wtedy ktoś inny cierpi.

Smutna kolekcjonerka scyzoryków » hetaliaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz