Rozdział 5

586 55 2
                                    

Słońce dopiero wschodziło. Hermiona otworzyła zaspane oczy i spojrzała na zegarek- była dopiero szósta. Nie wiedziała co ma zbytnio robić, czuła się dość dziwnie. Rozmyślała o tym wszystkim. Wie że musi porozmawiać z Harry'm, była to jedyna osoba do której miała stuprocentowe zaufanie, bo Ron był dość...wybuchowy. Z nim raczej nie chciała rozmawiać na tak ciężki temat... Ale wracając do Harry'ego to tutaj nie chodziło już tylko o zaufanie... Przecież Voldemort zabił jego ojca chrzestnego, jest jego wrogiem numer jeden, obydwoje pragną tylko śmierci tego drugiego... Nie wiedziała kiedy ta rozmowa miałaby się odbyć... Najpierw musi się tutaj zaklimatyzować i oswoić. To było chyba najdziwniejsze, że wierzyła we wszystko co powiedział jej ojciec i matka... I naprawdę w ich oczach widziała radość i troskę. Wszystkiego było tak dużo... W tak krótkim czasie jej życie stało się zupełnie inne... Stała się nową osobą- Nie Hermioną Granger - Szlamą i kujonką Gryffindoru, lecz Hermioną Riddle - Córką czarnego pana.
Myślała tak dobre dwie godziny aż w końcu wybiła godzina ósma. Hermiona poszła wziąć ciepłą kąpiel. Ubrana w nowe ubrania których była cała masa i uczesana wyszła z pokoju. Dopiero gdy stała na korytarzu zrozumiała że nie ma pojęcia gdzie jest jadalnia, kuchnia czy inne pomieszczenie w którym znajduję się coś do jedzenia. Przeczucie mówiło aby skierowała się na parter i tak też zrobiła. Był tam wielki hol i dwie pary ogromnych, mosiężnych drzwi. W pierwszym pomieszczeniu znajdował się salon, jeszcze większy od tego w którym odbywała się wczorajsza rozmowa z rodzicami. Ściany były w odcieniach beżu a meble jak pewnie w całym domu były oczywiście w kolorze ciemnego brązu. Hermiona cicho zamknęła drzwi i udała się do drugiego pomieszczenia. Tam na szczęście znajdowała się jadalnia której szukała, a przy stole siedziała Clarisse.
- Witaj, siadaj pewnie jesteś głodna ?
Jeżeli chcesz to zjedz ze mną, Tom jest dziś zajęty . -Clarisse uśmiechała się szeroko.
- Chętnie, jestem bardzo głodna.- Hermiona również odwzajemniła uśmiech.
Na stole znajdowało się mnóstwo potraw, dziewczyna jednak zdecydowała się na porcję sałatki i kurczaka.
-Jakbym widziała Toma... Kurczak to jego ulubione danie..
Hermiona znów się uśmiechnęła. Po skończonym posiłku Clarisse nieśmiało spytała:
-Nie chciałabyś może tego dnia spędzić razem? Tylko we dwójkę? Bardzo chciałabym Cię lepiej poznać.
Gryfonce bardzo spodobała się ta propozycja gdyż również chciała się czegoś dowiedzieć o swojej biologicznej mamie.
-Chętnie. - odparła.
Clarisse zaprowadziła ją do salonu w którym wcześniej Hermiona była kiedy szukała jadalni. Usiadły na kanapie i tak zaczęła się długa rozmowa. Najpierw Clarisse odpowiadała Hermionie o swojej młodości, o miłości do Toma, o tym jak długo szukali córki... Potem gryfonka opowiadała o życiu w mugolskiej rodzinie, o swoich przyjaciołach, o przygodach w szkole... Kiedy Hermiona wspominała o ocenach Clarisse rozpierała duma i uśmiechała się szeroko. Naprawdę było im to potrzebne... Siedziały tak aż do pory obiadowej. Hermiona była naprawdę szczęśliwa. Czuła że jest między nią a matką jakaś więź porozumienia, czuła się naprawdę dobrze w jej towarzystwie. Clarisse zresztą miała podobne odczucia.
****
Chłopak o szarych oczach i blond włosach nie mógł spać tej nocy. Cały czas rozmyślał o całym zajściu z Granger... Nie w sumie nie Granger tylko teraz pewnie Riddle... Ale i tak o tym rozmyślał. Nie wiedział jak to możliwe aby stuprocentowa, wzorowa  gryfonka okazała się córką Czarnego Pana. Lucjusz wszystko mu wyjaśnił, kazał mu nawet odnosić się do niej z szacunkiem.
-To będzie ciężkie-myślał Draco.
W sumie nie była już szlamą... Jej krew była czysta, więc w sumie nie miał nic do niej, no może po za niechęcią która mimo wszystko została. Zastanawiało go jeszcze jak to wszystko będzie wyglądać... Czy słynne Golden Trio się rozpadnie, czy Hermiona wyprze się rodziców, czy może przejdzie na ich stronę... Myśli było zbyt dużo dlatego chłopak wstał przed swoim współlokatorem - Zabinim- i ruszył zająć łazienkę.
Zimne krople spod przysznica działały na niego kojąco, a on przestawał zadręczać się Riddle. Po osuszeniu ciała i ubrania szat szkolnych wyszedł z łazienki i nie zaszczycając przyjaciela ani jednym spojrzeniem zabrał swoją torbę i ruszył pod klasę OPCM.
Na lekcjach bardzo się zdziwił gdyż nie zobaczył Panny Riddle na lekcjach. Musiało się coś stać, bo raczej wzorowa uczennica nie zrobiłaby by sobie wagarów.
Nie miał już dalej czasu na przemyślenia gdyż ćwiczyli zajęcia obronne w parach.
Reszta lekcji minęła sprawnie, tylko podczas lekcji Transmutacji nikt się nie wyrywał do odpowiedzi. Oczywiście to przez nieobecność pewnej gryfonki. Było to dość dziwne ale Młody Malfoy stwierdził że już nie będzie więcej myślał o Riddle.
Po dotarciu do dormitorium oprócz 
dwóch listów od jakiś napalonych anonimowych panienek, był tam też list zapakowany w pożółkłą kopertę,zapieczętowany szmaragdową wstążką. Chłopak od razu wiedział kto jest adresatem listu.

Drogi Synu

Piszę do Ciebie w sprawie abyś za dwa dni przyjechał do Malfoy Manor. Jest to pilne i Twoja obecność jest obowiązkowa. W sobotę odbywa się zebranie śmierciożerców w Riddle Manor. Pamiętaj o naszej umowie.
                                Lucjusz Malfoy

I właśnie wtedy Draco przypomniał sobie o umowie z ojcem. Musiał on przeprosić Riddle za to jak ją traktował, że przezywał ją przez pięć lat i sprawiał jej przykrość. Szczerze powiedziawszy nie był zbyt szczęśliwy, bo przecież Draco Malfoy nigdy nie przeprasza. Ale wiedział że tym razem musi stracić część honoru i to zrobić bo nie chodziło tutaj o drobnostkę. Teraz chodzi o córkę Czarnego Pana, jego oczko w głowie.
Od nadmiaru myśli musiał wyjść się przewietrzyć. Tak minęło mu popołudnie... Na błoniach, sam na sam z krążącymi w jego głowie przemyśleniami które pomimo wszystkiego nadal tam tkwiły, i chyba prędko sobie stamtąd nie pójdą.
*****
Po aferze na lekcji eliksirów wszyscy następnego dnia nie mówili o niczym innym jak o Pannie Granger. Nikt jeszcze przecież nie wiedział że od kilku dni jest teraz Panną Riddle.
Po kilku dniach jednak wszyscy zajęli się rozpowiadaniem innych plotek i jakby zapomnieli że do Hogwartu nadal nie wróciła Hermiona. Tylko Harry i Ron widocznie się o nią martwili. Oczywiście wielokrotnie pytali Snape'a o przyjaciółkę, lecz on powiedział im tylko że zemdlała, gdyż źle uwarzyła eliksir i jest w szpitalu św. Munga i nie można jej odwiedzać.
Nawet w połowie nie usatysfakcjonowała ich ta odpowiedź i byli prawie pewni że Snape po prostu kłamie. Postanowili że gdy do soboty Hermiona nie zjawi się w szkole to będą musieli powiadomić Dumbledora o swoich przemyśleniach.
*****
Kochani dziękuję za wszystkie komentarze, gwiazdki i wyświetlenia. Tak jak prosiliście jest też perspektywa Draco. W tym rozdziale miała już się zacząć konkretna relacja Draco-Hermiona, ale naprawdę myślę że co za szybko to niezdrowo i sądzę że to zrozumiecie :)
Do następnego rozdziału ! ;*

Dramione ~ Kochaj jakby nikt nigdy Cię nie zranił, żyj jakby nie było jutra ~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz