Rozdział 7

7K 588 669
                                    

Mogę liczyć na komentarze do najciekawszych fragmentów (których jest naprawdę sporo w tym rozdziale)?

Elektroniczny zegarek w moim telefonie wskazywał równo 3:35. Jasne światło oświetlało niewielką przestrzeń wokół mnie, która była pogrążona w przerażającej ciemności. Zignorowałem fakt, że moje palce powoli zaczynały drętwieć z zimna i dalej siedziałem na chłodnej, drewnianej ławce, zawzięcie przyglądając się spalonej gałęzi, która minimalnie wystawała z kamiennego okręgu, przystosowanego do robienia ognisk. Pierwszy raz w życiu nie bałem się ciemności, która otaczała mnie z każdej strony. Gdybym aktualnie znajdował się w swoim rodzinnym domu, natychmiast wskoczyłbym do łóżka i zakrył twarz kołdrą, próbując w ten sposób przezwyciężyć strach. Im dłużej się nad tym zastanawiałem, tym bardziej byłem przekonany, że rówieśnicy, dręczący mnie każdego dnia w szkole mieli rację. Byłem cholernym frajerem i mięczakiem. Nie ważne, jak bardzo się starałem i tak zawsze byłem lamusem, który boi się ciemności czy najzwyklejszej burzy. Jednak teraz czułem się znacznie silniejszy. Nie odczuwałem strachu. Przynajmniej nie strachu, który dotyczył ciemności i dźwięków, wydawanych przez wszystkie nocne zwierzęta, znajdujące się w pobliżu. Najbardziej bałem się przyszłości, tego co wyniknie z mojego zauroczenia do Michael'a Clifford'a. W czasie, kiedy powinienem spać tak jak prawdopodobnie wszystkie osoby w ośrodku, w którym zatrzymaliśmy się na czas wycieczki, ja rozmyślałem na temat swojego beznadziejnego życia. Obawiałem się, że reszta mojego życia będzie tak samo przykra jak teraz. Nawet wycieczka z ulubionym nauczycielem nie poprawiała mi humoru... A wszystko zaczęło się od kilkugodzinnej jazdy autokarem...

...Minęła kolejna godzina drogi, a ja byłem skazany na niewygodne, autokarowe siedzenie oraz przyjaciela, który przez cały czas gadał coś od rzeczy. Co chwilę zmieniałem pozycję, aby w końcu znaleźć tą najwygodniejszą. Nie miałem jednak za wielu możliwości, ponieważ do dyspozycji miałem jedynie plastikowy podłokietnik. Oczywiście miejsce przy oknie musiałem odstąpić Calum'owi, który zawsze wybierał sobie najlepsze miejscówki. Nie miałem mu tego za złe, chociaż z wielką chęcią oparłbym głowę o chłodną szybę i przysnął na jakąś godzinkę. Moim jedynym wybawieniem była muzyka aktualnie rozbrzmiewająca w słuchawkach. Niestety, przez pierwszą połowę drogi nie dane mi było swobodnie słuchać swoich ulubionych utworów, ponieważ Hood w kółko nawijał o treningach swojej drużyny piłkarskiej. Na szczęście od kilku minut prowadził żywą dyskusję z Ashton'em, dając mi w ten sposób trochę spokoju. Wsłuchując się w tekst jednej z piosenek All Time Low, niespodziewanie poczułem jak robi mi się niedobrze. Starałem się przezwyciężyć mdłości, ale z czasem tylko się nasilały. Według wcześniejszych zaleceń Clifford'a i proś Calum'a, powoli ruszyłem na przód autokaru, gdzie pierwsze miejsca zajmowali nauczyciele. Wśród nich oczywiście znajdował się Michael, będący naszym wychowawcą. Różowowłosy natychmiast zobaczył, że coś się ze mną dzieje i zaniepokojony wstał z miejsca, próbując dowiedzieć się wszystkiego na temat mojego aktualnego stanu.

- Luke, będziesz wymiotował? - zapytał głosem pełnym troski. Mimo jego kojącego głosu, poczułem się odrobinę zażenowany tym pytaniem. Nie wiedziałem, jak na nie odpowiedzieć, więc tylko niepewnie wzruszyłem ramionami. - Nie rób tak, tylko powiedz, czy będziesz wymiotował... - skarcił mnie. Mimo moich obojętnych odpowiedzi, troskliwie złapał mnie za ramię, a następnie ostrożnie posadził na wolnym miejscu tuż przy swoim.

- N-nie - mruknąłem, stawiając opór. Na samą myśl siedzenia obok obiektu swoich westchnień, poczułem się znacznie lepiej. Nie to, że się brzydziłem, czy bałem, tylko miałem przeczucie, że zaraz zrobię coś głupiego i upokorzę się jeszcze bardziej na oczach nauczyciela.

- Siedź tu i mów, jeśli ci się pogorszy - rozkazał, a ja zgodnie pokiwałem głową. 

Niestety, natychmiast tego pożałowałem. Nie minęło nawet pięć sekund, a ja poczułem, jak śniadanie, które zjadłem szybko o piątej rano, powoli mi się cofa. Nim zdążyłem powstrzymać swoje wymioty było już za późno... Połowa moich wymiocin wylądowała na czarnych dresach Clifford'a. Zawstydzony nie miałem pojęcia co zrobić i natychmiast spuściłem wzrok, nie chcąc patrzeć na twarz nauczyciela. Starałem się oddychać ustami, aby jak najmniej wdychać odór swoich wymiocin, ale nie wychodziło mi to za dobrze, ponieważ cały czas czułem nieprzyjemny, gorzki posmak w swoim gardle. Najchętniej napiłbym się teraz czystej, mineralnej wody, ale nie potrafiłem przełamać strachu i poprosić wuefisty o jedną z butelek, które trzymał pod nogami.

unlawful .:muke:.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz