Gdy budzi mnie natarczywy dźwięk budzika przez moją głowę przemyka myśl czy nie iść na wagary a wszystko przez to że wczoraj pół nocy rozmyślałam nad wszystkim i nad niczym. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego że jestem nie do życia i wyglądam jak trup no ale kogo to obchodzi? Z jękiem wstaję z łóżka i nie zawracając sobie głowy ścieleniem go idę prosto do szafy. Wybieram zwykłe czarne rurki i szarą bluzę wkładaną przez głowę z jakimś tam napisem. Wciągam jeszcze superstary i outfit gotowy.
Stojąc już przed lustrem w łazience szoruję zęby i robię sobie wysokiego kucyka. Patrzę na fioletowe ślady pod oczami i wypowiadam cicho przekleństwo. Jestem w domu kompletnie sama. Biorę mój czarny plecak z białym napisem Nike i paktycznie jestem gotowa. Wkładam do uszu słuchawki, zamykam drzwi i idę na autobus. Wsłuchując się w dźwięki piosenki staram się znaleźć wolne miejsce w zatłoczonym pojeździe. Niestety jedyne wolne miejsce znajduję się obok azjaty który chyba ma na imię Calum. Nie śmiało zajęłam miejsce obok strając się zachować jak największy dystans o dziwo wydaję mi się podobny do mnie. Oczywiście z charakteru.
***********************************
Gdy tylko podeszłam do mojej szafki poczułam jak ktoś gwałtownie mnie przytula a raczej przygniata swoim ciałem. Starałam się krzyknąć co spowodowało tylko przytłumiony jęk gdyż moja twarz znajdowała się wciśnięta w klatkę piersiową napastnika. Gdy w końcu się wyrwałam zauważyłam kto był tym pieprzonym napsatnikiem. Michael. A któż by inny?!
-Co to odpieprzasz, Clifford?!-krzyknęłam nie zważając na konsekwencje swoich słów.
-Korzystam z okazji?-odpowiedział pytaniem.
-Jakiej znowu okazji?!-wydarłam się na pół korytarza.
-No bo wiesz-odpowiedział napierając swoim ciałem na moje co w efekcie dało tyle że znajdowałam się między jego ciałem a szafką.-...na bluzie masz napisane Free Hugs więc był bym totalnym idiotą nie korzystając z czegoś takiego.-odpowiedział sunąc nosem po moim obojczyku. Dodam że znajdowaliśmy się na zatłoczonym korytarzu ale oczywiście nikt nie zwracał uwagi na cyrki Michaela.
-Nie dotykaj mnie.-odpowiedziałam coraz bardziej spanikowana.
-Jeszcze raz ją tkniesz to połamię ci te palce!-usłyszałam gniewny krzyk kogoś kto odciągnął ode mnie Michaela.
Ten ktoś miał imię. Luke. Luke Hemmings kto by pomyślał?
-Nie wtrącaj się koleś.-warknął zirytowany Michael.
-Chyba śnisz że tak ci ją zostawię.-prychnął Luke.
-Wiesz że będę walczył?-odpwiedział spokojnym już głosem Michael.
-I tak pokonuję cię już na starcie.-blondyn zaśmiał się i spótł ręcę na piersi.
Nie czekając na wyjaśnienia po prostu ruszyłam w stronę klasy w której właśnie zaczęła się lekcja angielskiego. Pośpiesznie weszłam do klasy zajmując swoje miejsce. Wczorajszy dzień przesądził o tym z kim będę siedzieć. Wyciągnęłam książki i zeszyt po którego okładce właśnie rysowałam. Usłyszałam jak ''ktoś'' odsuwa krzesło obok ale mimo to nie podniosłam wzroku. I pozostało tak przez calutkie czterdzieści pięć minut i choć czułam na sobie przeszywający wzrok jego błękitnych tęczówek to nie złamałam się. Gdy tylko zadzwonił dzwonek gwałtownie zerwałam się z krzesła i prawie wybiegłam z klasy.
-Hej! Poczekaj!-słyszę błagalny głos Luka więc wzdycham i się zatrzymuję.
-Co chcesz, Luke?-pytam znużona.
-Chciałem się tylko dowiedzieć czy wszysto okej.-wzrusza ramionami.
-Co cię to w ogóle obchodzi?-prycham. Widzę jak marszczy brwi.
-Ja... Ja nie wiem.-odpowiada w końcu.
-No właśnie, więc daruj sobie, wracaj do swoich ''kolegów'' i daj mi spokój. A i nie musiałeś mi pomagać. Sama bym sobie poradziła.-mówię sarkastycznie i szybko odchodzę.
-Nie pozbędziesz się mnie tak szybko!-słyszę jak krzyczy więc jeszcze bardziej przyśpieszam.
***********************************
Reszta lekcji mija normalnie. Nie widziałam już więcej Luka ale za to znajomi Michaela dali o sobie znać. Gdy po siódmej lekcji wracam do domu na moje nie szczęście zaczyna padać deszcz a autobus mam dopiero za godzinę więc na to samo by wyszło. Wybieram spacer. Czuję jak krople deszcze przesiąkują przez materiał bluzy a w butach mi chlupie. Lepiej być nie mogło. Co jakiś czas przejeżdża samochód ale żaden nie fatyguję się żeby mnie podwieźć aż w końcu jeden zwalnia i opuszcza szybę.
-Wsiadaj!- krzyczy.-Nie! Daj mi spokój!-odkrzykuję do czerwonowłosego.
-Bo sam cię włożę do tego samochodu!-czy on mi grozi?!
-Chciałbyś!
Ku mojemu ździwieniu Michael zatrzymuję samochód, przerzuca mnie sobie przez ramię i kładzie na siedzieniu. Nawet nie wiem kiedy zablokował drzwi.
-Michael, wypuść mnie!
-Nie. Musimy pogadać-odpowiada cicho i skręca w jakąś polną drogę.
-Błagam cię,nie rób mi krzywdy.-szepczę.
-Nie skrzywdzę cię.-myślał chyba że tego nie usłyszę.
-Czy mogłabyś usiąść z przodu?-pyta a ja spełniam jego prośbę i czekam na rozwój sytuacji.
-Posłuchaj.-zaczyna-Wtedy na korytarzu nie miałem zamiaru zrobić ci krzywdy.-mówi ze wzrokiem wbitym w strugę deszczu za szybą.-Chciałem cię tylko nastraszyć. Nawet nie wiesz jak dobija mnie myśl że się mnie boisz. Nie chcę żebyś się mnie bała. Chcę żebyś była bezpieczna.-szepczę.-Gdy patrzę w twoje smutne oczy coś we mnie pęka. Ja po prostu... Przepraszam. Za wszystko.-zamykam oczy uderzona jego wyznaniem. Czuję jak mój nierówny oddech się uspokaja.
-Otwórz oczy.-mówi a ja odruchowo to robię.
On... On jest tak blisko! Praktycznie stykamy się nosami a nasze oddechy się mieszają. Jego ręka wendruję na mój policzek a druga na biodro po czym jego ciepłe usta delikatnie dotykają moich...
Nie wiem dlaczego oddaję ten pocałunek. Nie wiem dlaczego wplatam palce w jego włosy. Czuję jak Michael podnosi mnie i sadza sobie na kolanach w taki sposób że siedzę na nim okrakiem. Z jego ust wylatuję cichy jęk a ja zdaję sobie sprawę z tego co robię. Gwałtownie otwieram oczy i odpycham go od siebie. Jestem kompletnie przerażona.
-Spokojnie.-Michael stara się mnie uspokoić.- To nic takiego.-głaszcze kciukiem mój policzek ale odpycham jego rękę i schodzę z jego kolan. Zwijam się w kłębek na siedzeniu obok i tępo wpatruję się w szybę.
-Odwieź mnie do domu.-mówię głosem wpranym z emocji.
-Katie...
-Odwieź mnie do domu!-krzyczę a on spełnia moje polecenie.
Przez drogę nie odezwałam się ani razu a gdy tylko się zatrzymaliśmy szybko wyskoczyłam z auta i trzaskając drzwiami skierowałam się do domu. Przebrałam się w suche rzeczy i zrobiłam makaron z serem. Usiadłam na łóżku i włączyłam ,,Pamiętniki Wampirów'' ale oczywiście nie zwracałam uwagi na to co dzieję się na ekranie tylko analizowałam zachowanie Michaela i Luka. Doszłam do kilku wniosków.
1.Zapomnieć o tym co się dzisiaj stało.
2.Ograniczyć kontakt.
3.Spróbować żyć tak jak wcześniej.
Spróbować.
***********************************
Krótko. Dziwnie. Do dupy :) Ale proszę o gwiazdki ^^ KOMENTARZE MOTYWUJĄ!
3 gwiazdki i 2 komentarze nowy rozdział :D :D
PS. Sorry że rozdział wyszedł tak późno :/
CZYTASZ
Dotyk L.H.
FanfictionMoje życie nigdy nie było super. Hah, nigdy nie było nawet dobrze ale nie wiedziałam że będzie aż tak źle. Zabierzcie go. On mnie niszczy. On nie potrafi kochać. On potrafi ranić. Ja już nie chcę... Ja już nie chcę wylewać łez. Ja... ja jak mogłam b...