Rozdział 3

105 12 4
                                    

Gdy budzi mnie natarczywy dźwięk budzika przez moją głowę przemyka myśl czy nie iść na wagary a wszystko przez to że wczoraj pół nocy rozmyślałam nad wszystkim i nad niczym. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego że jestem nie do życia i wyglądam jak trup no ale kogo to obchodzi? Z jękiem wstaję z łóżka i nie zawracając sobie głowy ścieleniem go idę prosto do szafy. Wybieram zwykłe czarne rurki i szarą bluzę wkładaną przez głowę z jakimś tam napisem. Wciągam jeszcze superstary i outfit gotowy.

Stojąc już przed lustrem w łazience szoruję zęby i robię sobie wysokiego kucyka. Patrzę na fioletowe ślady pod oczami i wypowiadam cicho przekleństwo. Jestem w domu kompletnie sama. Biorę mój czarny plecak z białym napisem Nike i paktycznie jestem gotowa. Wkładam do uszu słuchawki, zamykam drzwi i idę na autobus. Wsłuchując się w dźwięki piosenki staram się znaleźć wolne miejsce w zatłoczonym pojeździe. Niestety jedyne wolne miejsce znajduję się obok azjaty który chyba ma na imię Calum. Nie śmiało zajęłam miejsce obok strając się zachować jak największy dystans o dziwo wydaję mi się podobny do mnie. Oczywiście z charakteru.

***********************************

Gdy tylko podeszłam do mojej szafki poczułam jak ktoś gwałtownie mnie przytula a raczej przygniata swoim ciałem. Starałam się krzyknąć co spowodowało tylko przytłumiony jęk gdyż moja twarz znajdowała się wciśnięta w klatkę piersiową napastnika. Gdy w końcu się wyrwałam zauważyłam kto był tym pieprzonym napsatnikiem. Michael. A któż by inny?!

-Co to odpieprzasz, Clifford?!-krzyknęłam nie zważając na konsekwencje swoich słów.

-Korzystam z okazji?-odpowiedział pytaniem.

-Jakiej znowu okazji?!-wydarłam się na pół korytarza.

-No bo wiesz-odpowiedział napierając swoim ciałem na moje co w efekcie dało tyle że znajdowałam się między jego ciałem a szafką.-...na bluzie masz napisane Free Hugs więc był bym totalnym idiotą nie korzystając z czegoś takiego.-odpowiedział sunąc nosem po moim obojczyku. Dodam że znajdowaliśmy się na zatłoczonym korytarzu ale oczywiście nikt nie zwracał uwagi na cyrki Michaela.

-Nie dotykaj mnie.-odpowiedziałam coraz bardziej spanikowana.

-Jeszcze raz ją tkniesz to połamię ci te palce!-usłyszałam gniewny krzyk kogoś kto odciągnął ode mnie Michaela.

Ten ktoś miał imię. Luke. Luke Hemmings kto by pomyślał?

-Nie wtrącaj się koleś.-warknął zirytowany Michael.

-Chyba śnisz że tak ci ją zostawię.-prychnął Luke.

-Wiesz że będę walczył?-odpwiedział spokojnym już głosem Michael.

-I tak pokonuję cię już na starcie.-blondyn zaśmiał się i spótł ręcę na piersi.

Nie czekając na wyjaśnienia po prostu ruszyłam w stronę klasy w której właśnie zaczęła się lekcja angielskiego. Pośpiesznie weszłam do klasy zajmując swoje miejsce. Wczorajszy dzień przesądził o tym z kim będę siedzieć. Wyciągnęłam książki i zeszyt po którego okładce właśnie rysowałam. Usłyszałam jak ''ktoś'' odsuwa krzesło obok ale mimo to nie podniosłam wzroku. I pozostało tak przez calutkie czterdzieści pięć minut i choć czułam na sobie przeszywający wzrok jego błękitnych tęczówek to nie złamałam się. Gdy tylko zadzwonił dzwonek gwałtownie zerwałam się z krzesła i prawie wybiegłam z klasy.

-Hej! Poczekaj!-słyszę błagalny głos Luka więc wzdycham i się zatrzymuję.

-Co chcesz, Luke?-pytam znużona.

-Chciałem się tylko dowiedzieć czy wszysto okej.-wzrusza ramionami.

-Co cię to w ogóle obchodzi?-prycham. Widzę jak marszczy brwi.

-Ja... Ja nie wiem.-odpowiada w końcu.

-No właśnie, więc daruj sobie, wracaj do swoich ''kolegów'' i daj mi spokój. A i nie musiałeś mi pomagać. Sama bym sobie poradziła.-mówię sarkastycznie i szybko odchodzę.

-Nie pozbędziesz się mnie tak szybko!-słyszę jak krzyczy więc jeszcze bardziej przyśpieszam.

***********************************

Reszta lekcji mija normalnie. Nie widziałam już więcej Luka ale za to znajomi Michaela dali o sobie znać. Gdy po siódmej lekcji wracam do domu na moje nie szczęście zaczyna padać deszcz a autobus mam dopiero za godzinę więc na to samo by wyszło. Wybieram spacer. Czuję jak krople deszcze przesiąkują przez materiał bluzy a w butach mi chlupie. Lepiej być nie mogło. Co jakiś czas przejeżdża samochód ale żaden nie fatyguję się żeby mnie podwieźć aż w końcu jeden zwalnia i opuszcza szybę.
-Wsiadaj!- krzyczy.

-Nie! Daj mi spokój!-odkrzykuję do czerwonowłosego.

-Bo sam cię włożę do tego samochodu!-czy on mi grozi?!

-Chciałbyś!

Ku mojemu ździwieniu Michael zatrzymuję samochód, przerzuca mnie sobie przez ramię i kładzie na siedzieniu. Nawet nie wiem kiedy zablokował drzwi.

-Michael, wypuść mnie!

-Nie. Musimy pogadać-odpowiada cicho i skręca w jakąś polną drogę.

-Błagam cię,nie rób mi krzywdy.-szepczę.

-Nie skrzywdzę cię.-myślał chyba że tego nie usłyszę.

-Czy mogłabyś usiąść z przodu?-pyta a ja spełniam jego prośbę i czekam na rozwój sytuacji.

-Posłuchaj.-zaczyna-Wtedy na korytarzu nie miałem zamiaru zrobić ci krzywdy.-mówi ze wzrokiem wbitym w strugę deszczu za szybą.-Chciałem cię tylko nastraszyć. Nawet nie wiesz jak dobija mnie myśl że się mnie boisz. Nie chcę żebyś się mnie bała. Chcę żebyś była bezpieczna.-szepczę.-Gdy patrzę w twoje smutne oczy coś we mnie pęka. Ja po prostu... Przepraszam. Za wszystko.-zamykam oczy uderzona jego wyznaniem. Czuję jak mój nierówny oddech się uspokaja.

-Otwórz oczy.-mówi a ja odruchowo to robię.

On... On jest tak blisko! Praktycznie stykamy się nosami a nasze oddechy się mieszają. Jego ręka wendruję na mój policzek a druga na biodro po czym jego ciepłe usta delikatnie dotykają moich...

Nie wiem dlaczego oddaję ten pocałunek. Nie wiem dlaczego wplatam palce w jego włosy. Czuję jak Michael podnosi mnie i sadza sobie na kolanach w taki sposób że siedzę na nim okrakiem. Z jego ust wylatuję cichy jęk a ja zdaję sobie sprawę z tego co robię. Gwałtownie otwieram oczy i odpycham go od siebie. Jestem kompletnie przerażona.

-Spokojnie.-Michael stara się mnie uspokoić.- To nic takiego.-głaszcze kciukiem mój policzek ale odpycham jego rękę i schodzę z jego kolan. Zwijam się w kłębek na siedzeniu obok i tępo wpatruję się w szybę.

-Odwieź mnie do domu.-mówię głosem wpranym z emocji.

-Katie...

-Odwieź mnie do domu!-krzyczę a on spełnia moje polecenie.

Przez drogę nie odezwałam się ani razu a gdy tylko się zatrzymaliśmy szybko wyskoczyłam z auta i trzaskając drzwiami skierowałam się do domu. Przebrałam się w suche rzeczy i zrobiłam makaron z serem. Usiadłam na łóżku i włączyłam ,,Pamiętniki Wampirów'' ale oczywiście nie zwracałam uwagi na to co dzieję się na ekranie tylko analizowałam zachowanie Michaela i Luka. Doszłam do kilku wniosków.

1.Zapomnieć o tym co się dzisiaj stało.

2.Ograniczyć kontakt.

3.Spróbować żyć tak jak wcześniej.

Spróbować.

***********************************

Krótko. Dziwnie. Do dupy :) Ale proszę o gwiazdki ^^ KOMENTARZE MOTYWUJĄ!

3 gwiazdki i 2 komentarze nowy rozdział :D :D

PS. Sorry że rozdział wyszedł tak późno :/

Dotyk L.H.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz