Rozdział 2

259 16 2
                                    

Przerażona okryłam się mocniej moim kocykiem. Cofałam się jak najdalej od chłopaka, lecz w pewnym momencie przeszkodził mi w tym kuchenny blat, o który oparłam się pośladkami.

- Kim jesteś? - zapytałam, tym samym mocniej napierając na mebel. - I co robisz w moim domu?!

- To nie tylko twój dom, skarbie. - odpowiedział zadziornym głosem. Patrzył na mnie jak na jakąś zdobycz. Zrobiło mi się niedobrze. - Zapomniałaś o swoim braciszku?

- Co? Powiedz mi kim jesteś i jakim cudem się tu dostałeś, albo zadzwonię na policję! - chwyciłam mój telefon i powoli wybierałam numer. Chłopak zaśmiał się.

- Niczego nie muszę ci tłumaczyć, mała. - parsknął.

- Sam tego chciałeś! Już dzwonię i zgarną cię za włamanie! - kliknęłam zieloną słuchawkę. W tej chwili zauważyłam mojego brata schodzącego ze schodów do kuchni.

- Alan, pomocy! - krzyknęłam.

Nagle obaj zaczęli się śmiać. Zdezorientowana spoglądałam to na jednego, to na drugiego. Słysząc jedynie ich chichot i ciche nawoływania najprawdopodobniej komendanta policji dochodzące z mojego telefonu osunęłam się na ziemię tracąc przytomność.

--------------

- Hej, Liv. - słysząc swoje imię otworzyłam oczy.

- Co? Co się stało? - zapytałam zdezorientowana mojego brata, który siedział obok mnie na łóżku. Po chwili zaczęłam łączyć wątki. - Czekaj... Co z tym włamywaczem? - Alan zaśmiał się pod nosem słysząc moje pytanie.

- To nie był włamywacz - uśmiechnął się. - Widzę, że Ian nie zrobił na tobie dobrego wrażenia, co? - pocałował mnie w czoło i wyszedł z mojego pokoju.

Ian. Kumpel mojego brata. Będzie pewnie tu często wpadał. Trochę głupio zrobiłam, że go od razu osądziłam o włamanie... Nieźle go przywitałam, co?... Chyba się nie polubimy.

---------------------

Hej! Jak Wam się podoba? Piszcie, czy kontynuować pisanie :)

Miłego dnia!



'Friends' /Ian Somerhalder/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz