Przerażona okryłam się mocniej moim kocykiem. Cofałam się jak najdalej od chłopaka, lecz w pewnym momencie przeszkodził mi w tym kuchenny blat, o który oparłam się pośladkami.
- Kim jesteś? - zapytałam, tym samym mocniej napierając na mebel. - I co robisz w moim domu?!
- To nie tylko twój dom, skarbie. - odpowiedział zadziornym głosem. Patrzył na mnie jak na jakąś zdobycz. Zrobiło mi się niedobrze. - Zapomniałaś o swoim braciszku?
- Co? Powiedz mi kim jesteś i jakim cudem się tu dostałeś, albo zadzwonię na policję! - chwyciłam mój telefon i powoli wybierałam numer. Chłopak zaśmiał się.
- Niczego nie muszę ci tłumaczyć, mała. - parsknął.
- Sam tego chciałeś! Już dzwonię i zgarną cię za włamanie! - kliknęłam zieloną słuchawkę. W tej chwili zauważyłam mojego brata schodzącego ze schodów do kuchni.
- Alan, pomocy! - krzyknęłam.
Nagle obaj zaczęli się śmiać. Zdezorientowana spoglądałam to na jednego, to na drugiego. Słysząc jedynie ich chichot i ciche nawoływania najprawdopodobniej komendanta policji dochodzące z mojego telefonu osunęłam się na ziemię tracąc przytomność.
--------------
- Hej, Liv. - słysząc swoje imię otworzyłam oczy.
- Co? Co się stało? - zapytałam zdezorientowana mojego brata, który siedział obok mnie na łóżku. Po chwili zaczęłam łączyć wątki. - Czekaj... Co z tym włamywaczem? - Alan zaśmiał się pod nosem słysząc moje pytanie.
- To nie był włamywacz - uśmiechnął się. - Widzę, że Ian nie zrobił na tobie dobrego wrażenia, co? - pocałował mnie w czoło i wyszedł z mojego pokoju.
Ian. Kumpel mojego brata. Będzie pewnie tu często wpadał. Trochę głupio zrobiłam, że go od razu osądziłam o włamanie... Nieźle go przywitałam, co?... Chyba się nie polubimy.
---------------------
Hej! Jak Wam się podoba? Piszcie, czy kontynuować pisanie :)
Miłego dnia!
