Siedziałam w salonie. Malowałam paznokcie czekając na pizzę. Zamówiłam ją 20 minut temu. Niedługo dostawca powinien przyjechać.
Byłam sama w domu. Alan wyjechał do roboty więc mam cały dzień wolny. W takich sytuacjach zawsze robiłam to samo - muzyka na full, żarcie do oporu i całkowity luz.
Moje paznokcie są już prawie gotowe. Malowałam je na czerwono. Chyba powinnam zostać jakąś kosmetyczką. Całkiem nieźle mi to idzie.
Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi.
PIZZA! Byłam szczęśliwa i okropnie głodna, więc jak najszybciej pobiegłam do wyjścia przy okazji zgarniając pieniądze z mojego portfela.
Otworzyłam drzwi by przywitać dostawcę. Ale był tam on. Kumpel mojego brata w uroczym wdzianku dostawcy pizzy.
- Dzień dobry! - uśmiechnął się szeroko.
- H-Hej. - bąknęłam.
- Wydaje mi się, że wyglądasz na bardzo głodną. - zaśmiał się.
- A mi się wydaje, że wyglądasz bardziej jak seryjny morderca albo włamywacz a nie jak facet od pizzy. - przywitałam go śmiejąc się. - Ian, prawda? - podałam mu rękę. Nadal czułam do niego urazę po tej "napaści" sprzed kilku dni, ale chciałam być miła. Nie wiem czemu.
- Tak, miło mi. - spojrzał na mnie zalotnym wzrokiem muskając moją dłoń swoimi ustami.
Uuu dżentelmen.
- To razem będzie 25 złotych. No dobra, 20, tak po znajomości. - powiedział wręczając mi pudełko z pizzą.
- Emm, może wejdziesz? - nie wiem, co się ze mną dzieje. Przecież go nienawidzę. HALO, LIV, POBUDKA.
- W sumie... Czemu nie? - uśmiechnął się szeroko i wszedł do mieszkania.
Szczerze? Z jednej strony chciałam, żeby już sobie poszedł, przecież to ten "włamywacz", ja go nie lubię.. Ja się go boję...
Jednak z drugiej strony coś mnie do niego ciągnęło, chciałam go lepiej poznać...
Chwila... On nie zna mojego imienia. Chyba Alan mu nie mówił co? Po co by mieli o mnie rozmawiać?
- Słuchaj, chciałbym cię przeprosić za tamto... No wiesz - zaczął. - Wpadłem tak do ciebie i chyba nieźle się wystraszyłaś.
- Nie no, luzik - powiedziałam. Byłam bardzo spięta. Starałam się, żeby tego nie zauważył. - To ja cię przepraszam za to, że cię tak osądziłam i z tego co kojarzę to chyba trochę się darłam, co? - zaśmiałam się do niego.
- No może troszkę - odwzajemnił uśmiech.
- O, tak w ogóle to jestem Liv.
- Liv. Jak ładnie. - znowu spojrzał na mnie zalotnym wzrokiem.
- Emm, dzięki. - speszyłam się. O nie, czuję te rumieńce na mojej twarzy. Spuściłam głowę i zaczęłam bawić się frędzlami mojej koszulki.
- Dobra, ja już nie będę ci przeszkadzać. - ruszył w stronę drzwi. - Może się jeszcze kiedyś spotkamy. - mrugnął do mnie.
Poszłam za nim do wyjścia. Miałam już zamknąć drzwi, ale nagle Ian odwrócił się i opierając się o ścianę pocałował mnie w policzek.
- Cześć, mała.
Poszedł. A ja nadal czuję jego wargi na moim policzku. Co się ze mną dzieje? Czuję na całym ciele jakieś gorące fale, mrowienie w brzuchu. Czemu? Przecież to był tylko buziak na pożegnanie, prawda?
Przez resztę dnia miałam całkiem dobry humor. Myślałam sobie, po co ten koleś wlazł do mnie do domu, skoro przeze mnie mógł trafić na policję za włamanie? Może to przez ten kolor paznokci?
------------
I jak? :)
Miłego dnia!
