Pobudka o 14:00? Czemu nie...? W sumie czasami przyjemnie jest się tak porządnie wyspać.
O tak.
Wyjęłam mój dziennik spod łóżka. Spisałam wszystko, co stało się poprzedniego dnia. Mam na myśli sytuację z panem dostawcą pizzy. Ian. Pan pizza. Dziewczyna ze świeżo pomalowanymi, czerwonymi paznokciami. I buziak na pożegnanie. Świetny materiał na książkę, co?
Alana nadal nie było w domu. To cudownie. Nadal mam cały dom dla siebie, czego chcieć więcej? Zjadłam resztki pizzy, które zostały z wczoraj. Postanowiłam, że chyba jednak zacznę się odchudzać. Wrócę do szkoły jak spasiona świnia? O nie, nie ma mowy. Biorę się za siebie, nigdy już nie zamówię pizzy ani kebaba, żadne fast foody. I będę miała spokój od natrętnych dostawców, zaoszczędzę pieniądze, będę ćwiczyć z jakąś Mel B czy Chodakowską, zero słodyczy, joga i zdrowe koktajle.
.
.
.
Kogo ja oszukuję, życie bez kebabów?
Postanowiłam, że wyjdę na miasto. Zadzwoniłam do mojej koleżanki, Alisy. Pochodziła z Ukrainy, Białorusi czy z jakiejś innej Rosji, w sumie nie jestem pewna. Czy to ważne?
Umówiłyśmy się pod jakąś kawiarnią (nie, to nie był Starbucks, nie stać mnie). Opowiadała mi o swoich wakacjach na Malediwach... Ja jakoś nie miałam się czym pochwalić.Alisa jest jedyną dziewczyną ze szkoły, którą toleruję. W sumie można powiedzieć, że się przyjaźnimy.
- A jak twój brat? - dopytywała się.
- Emm... W porządku. Na ten moment nie ma go w domu, wyjechał. - Na tę wiadomość Alisa posmutniała ( podkochiwała się w Alanie od początku liceum). - Ale wróci już niedługo. Jak chcesz, to wpadnij do mnie. Może być piątek wieczorem?
- Jasne! Zrobimy sobie jakiś seans albo coś w tym stylu. Przyniosę jedzenie.
- Tylko zdrowe. Od jutra jestem fit.
- Tak, jasne. A z nieba spadają bardzo przystojni i inteligentni mężczyźni, którzy zrobiliby dla ciebie wszystko.
I nagle do kawiarni wszedł on.