stalker

296 28 0
                                    

Wiązanka przekleństw padła z ust Kathleen, kiedy nowa płyta wysunęła się jej z rąk i upadła z cichym trzaskiem na ziemię. Znowu.

Pośpiesznie ją podniosła i rozejrzała się czy nikt z pozostałych pracowników tego nie zauważył.

Odetchnęła z ulgą kiedy zobaczyła, że Jake, który jeszcze chwilę temu stał przy kasie, teraz w jakiś magiczny sposób wyparował.

Kiedy odkładała pudełko na wyznaczoną do tego półkę mimowolnie zatrzymała wzrok na okładce. Red Hot Chili Peppers, jeden z wielu jej ulubionych zespołów. Postanowiła, że kupi ten album zaraz po tym, jak dostanie wypłatę.

-O, tak! Właśnie o to mi chodziło!- usłyszała radosny głos, który jak jej się zdawało, już wcześniej słyszała.

Spojrzała na chłopaka z czerwonymi włosami, który wpatrywał się to w nią, a to w płytę w jej dłoniach i zmarszczyła lekko brwi. Skądś go kojarzyła.

-Ej, to ty!- powiedział, o ile to w ogóle możliwe, jeszcze radośniej niż chwilę temu.

-A ja to...- ciągle nie mogła sobie przypomnieć kiedy spotkała się z chłopakiem i możliwe, że było jej trochę głupio z tego powodu. Może powinna go pamiętać?

-Dziewczyna z przystanku, ta od Green Day'a, prawda?- zapytał już trochę mniej pewnie unosząc lekko brew, jakby zdezorientowanie dziewczyny trochę zbiło go z tropu.

Okej, Kathleen miała trzy wyjścia. Pierwsze, skorzystać z tego, że chłopak najwyraźniej brał pod uwagę opcję, że się pomylił, grzecznie przeprosić i udawać, że nie ma pojęcia o czym mówił. Drugie, przytaknięcie i podanie jakieś głupiej wymówki, żeby chwilę później zniknąć na zapleczu i...

-Ahh, dupek który nazwał mnie typową białą dziewczyną?- uniósła brew z poważną, może nawet trochę zbyt poważną, miną. I właśnie to była trzecia opcja, która chyba. najbardziej pasowała do dziewczyny. Oczywistym było, że ze swoim charakterem nie może pozwolić mu na naśmiewanie się z niej...czy cokolwiek on tam teraz robił.

Uśmiechnął się szeroko, naprawdę bardzo szeroko, i Kathleen przez chwilę pomyślała nawet, że ma naprawdę ładny uśmiech, ale ten debil oczywiście musiał zniszczyć pierwszy moment, w którym dziewczyna pomyślała o nim coś pozywywnego.

- We własnej osobie.- powiedział rozbawiony, co trochę wkurzyło Kathleen. No bo co do cholery było w tym zabawnego?- Jak ci się podobam po tej małej zmianie? Jest lepiej niż wcześniej?

Dziewczyna stwierdziła, że faktycznie coś się w nim zmieniło, ale nie potrafiła określić co. W sumie nie miała sobie tego za złe, bo wcześniej widziała go tylko raz w życiu i jakoś niespecjalnie zależało jej wtedy na zapamiętaniu jego osoby.

-Włosy? Kolor?- dodał po dłuższej chwili chłopak, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.

-Oh, no tak.- skinęła głową i przypomniała sobie, że kiedy spotkali się na przystanku miał blond włosy...chyba blond.- Jest całkiem okej.- wzruszyła ramionami.- W jakim celu zaszyczyciłeś nas swoją obecnością?- zapytała po chwili ciszy, a chłopak rozejrzał się po sklepie.

-No wiesz, stęskniłem się za tobą i postanowiłem, że wpadnę.- uśmiechnął się uroczo, a Kathleen prawie zakrztusiła się własną śliną.

-Co? Śledzisz mnie?- zapytała od razu i wpatrywała się trochę przerażona w chłopaka, a ten zaśmiał się głośno.

-Spokojnie, oddychaj.- powiedział kiedy już trochę się uspokoił.- Może nie uwierzysz, ale przyszedłem kupić płytę.

Kathleen spoliczkowała się mentalnie prawie od razu żałując głupiego pytania. No oczywiście, że przyszedł do sklepu muzycznego kupić sobie płytę, a ich spotkanie to po prostu nieszczęśliwy przypadek. Nim zdąrzyła cokolwiek powiedzieć Michael złapał drugi koniec pudełka, które trzymała.

-Mogę?- zapytał ciągle trochę rozbawiony, a dziewczyna tylko przytaknęła i puściła pudełko.

Potem jak gdyby nigdy nic wróciła do układania płyt na półkach, a Michael udał się do kasy z nowym nabytkiem.

Powoli dochodziła do siebie po tym niezręcznym spotkaniu, kiedy usłyszała zza pleców dość głośne "Do zobaczenia, typowa biała dziewczyno!", ale zanim zdążyła cokolwiek odpowiedzieć usłyszała trzask drzwi, a kiedy się odrwóciła po czerwonowłosym chłopaku nie było już śladu.

Cholera, jak on ją bardzo irytował.

green dayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz