Kathleen stała na przystanku i z telefonem w ręku czekała na trochę spóźniony już autobus. Uniosła wzrok i zobaczyła, że blondyn, którego wzrok czuje na sobie już od kilku minut, ciągle się na nią bezwstydnie gapi.
-Jakiś problem?- odważyła się w końcu odezwać.
Przez chwilę stali tak po prostu wymieniając spojrzenia aż chłopak raczył w końcu zabrać głos.
-Po prostu zauważyłem, że masz koszulkę Green Day i...
-I?- brunetka przerwała mu unosząc brew.
-I zastanawiałem się czy w ogóle wiesz kto to jest.- mruknął wzruszając ramionami.
-Oczywiście, że wiem!- oburzona dziewczyna uniosła trochę głos.- Czy wyglądam na typową białą dziewczynę, która nosi koszulki bandów tylko dlatego, żeby być trendy?
-Szczerze to tak.- parsknął śmiechem i pokiwał głową.
-Oh, zamknij się.- odburknęła Kath i jak na zawołanie za chłopakiem pojawił się autobus, na który czekała.
-Idiota.- rzuciła cicho przechodząc obok, nawet na niego nie spojrzała.
Wchodząc do pojazdu modliła się w duchu, żeby blondyn został grzecznie na przystanku i zaraz po zajęciu miejsca wyjrzała przez okno.
Odetchnęła z ulgą, gdy pojazd wyjechał na drogę, a chłopak, z którym jeszcze chwilę temu rozmawiała, nie ruszył się z miejsca ani o centymetr.
CZYTASZ
green day
Fanfiction"Zastanawiałem się czy w ogóle wiesz kto to jest." © bandschild 2015-2016