Jasnowłosy od progu drzwi odrzucił kwiaty w bok, do kosza. Położył się na łóżko. Długo patrzył w sufit wciąż trzymając pakunek w prawej ręce. ,,To nie jej wina" rozmyślał ,,Nic nie wiedziała. Całość leży po mojej stronie. Za dużo się wahałem by jej nie stracić aż wreszcie sama wybrała innego". Przez te chwile kłębiła się w nim cała masa uczuć. Jak spojrzeć jej teraz w oczy ? Czy Pein był czemuś winien ? Nagle rozległo się pukanie do drzwi.
- Paniczu Ronin, czas na śniadanie, Pan Aoki się o pana niepokoi.
To był Tanaka. Zawsze działał pod jakimś pretekstem by tylko zobaczyć czy z nim wszystko w porządku. Może wydawać się to dziwne ale zawsze czuł że jemu może zaufać i że go w pełni rozumie. Heh mało tego wyjawił mu nawet uczucia do Lily. To jemu zlecił kupno kwiatów i wykonanie prezentu z paczki.
- Wejść. – burknął chowając twarz w poduszce.
- Paniczu... - wszedł gruntownie rozglądając się po pokoju.
Wiedział że rozrzucone róże nie wróżą nic dobrego.
- Rozumiem że panienka pana odrzuciła ? – rzekł jakby ze współczuciem.
- Nie musiała nawet nic mówić... widziałem jak całowała się z Peinem...
- To jeszcze niczego nie dowodzi... - powiedział siadając na skraju łóżka.
- Ona go nie odepchnęła ,Tanaka, tylko owinęła ręce wokół szyi... to ma dowodzić że go nie kocha ? – odniósł lekko głowę – A i trzymaj... nie będzie mi już potrzebny... - wskazał na pudełko.
- Na pewno ?
- Na pewno...
Kamerdyner bez słowa schował do kieszeni prezent.
- Niech się panicz nie martwi... jeszcze panicz się nie raz zakocha... - powiedział starając się uśmiechnąć.
- Jak następna ma mi złamać serce to ja już wolę nigdy więcej nie czuć tego uczucia...
Lokaj wiedząc że już nic nie zdziała, wstał i oddalił się do drzwi.
- Nigdy nic nie wiadomo...Po godzinie Ronin zdecydował się zejść na dół. Przy stole zastał już tylko pokojówkę która zbierała już brudne naczynia.
- Oj przepraszam... panicz jeszcze nie jadł zaraz coś przygotuje – rzekła.
- Nie, nie trzeba, nie jestem głodny – rzucił chłodno – Reszta już trenuje na dziedzińcu ?
- Oczywiście, Tanaka powiedział panu że źle się czujesz gdybyś o coś prosił to proszę wołać.
- Taa – odsiedział obojętnie wychodząc.
Na zewnątrz, wszyscy ciężko harowali. Pein utrzymywał się na jednej ręce na drewnianym słupku próbując strącić Yoto któremu mistrz nakazał rzucać w niego pomidorami, co najwyraźniej mu się spodobało. Długowłosa natomiast atakowała na oślep manekiny swoimi sai. Brązowooki natomiast stał z boku popijając herbatę. Jasnowłosy ledwo zrobił krok kiedy dziewczyna w mgnieniu oka zawisła na jego szyi.
- Już ci lepiej ? – zapytała po chwili.
Ronin zrobił się czerwony jak burak.
- T-taa – ocknął się. – A tak w ogóle to wszystkiego najlepszego.
- Dziękuje – uśmiechnęła się i dała mu buziaka w policzek.
Co jest grane ?